To był najstraszniejszy koszmar mojego życia. To znaczy, płaczącą Ireną, wykończonym Romanem i konszachtami z nikczemnym Brodeckim też się przejmowałam, ale (cholera jasna) kiedy ja zrobiłam tyle kserówek?
Stanęłam z powrotem w drzwiach do salonu i wzięłam się pod boki. Moje notatki złowieszczo otaczały laptopa, leżącego nadal na stoliku kawowym. Roman pichcił coś w kuchni, a Irena okupowała fotel, w którym wcześniej siedział. Nigdzie nie widziałam Adriana.
- A ten kłótnik dokąd polazł? - Klapnęłam na sofę i poruszyłam touch padem, żeby obudzić komputer.
Irena uśmiechnęła się do mnie z naprzeciwka. Miała rozpuszczone włosy i normalny strój, a w jej różowym fartuszku obecnie paradował Roman.
- Lechu przyszedł i zaciągnął go do pokoju, a potem obaj wyszli z mieszkania, niosąc łopatę. - Bawiła się leniwie końcówkami kosmyków. Brodą wskazała na telefon, który położyłam obok myszki. - Przyznaj się, zatrudniłaś ich jako płatnych zabójców, a łopatę wzięli, żeby ukryć ciało?
Pozowała na zrelaksowaną, ale wyczuwałam jeszcze lekkie podrygi zestresowania.
Za moimi plecami Roman wrzucił coś na skwierczący olej, ale należał do tych nielicznych facetów, którzy potrafili się niekiedy wykazać podzielną uwagą. To pewnie zasługa fartuszka, który wydobywał jego kobiecą stronę.
- Powinnaś zadzwonić, dopiero jak się uspokoisz - skarcił mnie znad kuchenki gazowej.
- Do tego czasu ludzkość przestałaby używać telefonów, bo miałaby już dawno opanowaną telepatię. - Przewróciłam oczami. - A chłopaki są pewnie w parku Andersa i odkopują swoją gandzię, bo zostawili ją w zeszłą niedzielę na pastwę psów i biegaczy. Myśleli, że Brodecki ją skonfiskuje.
Irena zaczęła się śmiać, więc moje kąciki ust też zadrgały.
- W takim razie, jako płatni mordercy, powinni dać ci zniżkę z powodu zbieżnych interesów. - Puściła mi oczko. - I oczywiście polecieli razem. Zachowują się jak bracia bliźniacy.
Roman przyszedł do nas i postawił na stoliku ogromną miskę z frytkami. Rozsiadł się wygodnie obok na sofie i potrząsnął ketchupem, żeby sprawdzić, czy chociaż na dnie coś zostało.
Przeciągnęłam się z uśmiechem i wróciłam do rozmowy.
- Ich przyjaźń będzie trwać wiecznie, podczas gdy ja zostanę starą panną z kotem i jedną koleżanką, która będzie dzwonić raz w tygodniu, żeby sprawdzić, czy ten kot mnie nie zeżarł. - Westchnęłam. - Gdyby grali w ekranizacji Darach Anioła, zostaliby parabatai.
Oboje unieśli brwi.
- Czym? - Zdziwiła się Irena. - Batatami?
- Batami? - Zdezorientowany Roman aż zostawił w spokoju butelkę. - Sugerujesz, że Adrian i Lechu uprawialiby sado-maso na wielkim ekranie?
Pokręciłam z politowaniem głową.
- Masakra. Nie rozmawiam z wami wiecej. Toż Dary Anioła i Akademia Wampirów są książkami mojego dzieciństwa.
Roman naładował dwie tony ketchupu do miski, po czym podstawił mi ją pod nos.
- Ja tam czytałem Machiavelliego na zmianę z Harrym Potterem. - Uśmiechnął się szeroko. - Skoro masz niezajętą buzię, to wcinaj.
Spiorunowałam go wzrokiem. Niestety, słaba wola ostatecznie popchnęła mnie do chwycenia kilku frytek, bo pachniały nieziemsko. Wyciągnął resztę w stronę Ireny i potrząsnął ponaglająco. Z grzeczności poczęstowała się jedną, ale żuła ją z oporem, zapewne analizując w duchu, o ile przekroczyła właśnie normę tłuszczów trans.
CZYTASZ
Śledztwo na trzy piętra
Mystery / ThrillerNo pięknie! Wrocławska kamienica zamienia się niespodziewanie w scenę zbrodni, z żelazkiem w roli głównej. Spokojny wieczór, o ironio!, nabiera życia właśnie, gdy pojawia się trup. Zupełnym przypadkiem Eleonora znajduje swoją...