- To jest komputer. Świetna sprawa, musisz sobie taki załatwić - Adrian złapał końcówkę ładowarki. - Bo widzę, że bardzo cię do niego ciągnie.
O jego stanie emocjonalnym świadczyło to, że (pomimo szerokiej wiedzy z zakresu techniki) był bardzo bliski zwykłego odłączenia kabla, a wtedy wszystko by zgasło, bo nie trzymał w środku baterii. Twierdził, że to powodowało jej szybkie zużycie, więc wyciągał ją i po trzech latach użytkowania nadal w razie konieczności trzymała mu pięć godzin.
Powstrzymał się od użycia tego brutalnego sposobu i zamiast tego po prostu zatrzasnął laptopa, nie zważając, czy zdążę zabrać łapkę z klawiatury (otóż zdążyłam). Położył go na najwyższą półkę regału przylegającego do biurka i dodatkowo przestawił na niego sugestywną tabliczkę "Prywatne sprawy, nie wchodzić", która leżała sobie do tej pory spokojnie na parapecie.
Kierwa. Sama mu kupiłam tą tabliczkę, a teraz obraca ją przeciwko mnie?
Buduj zaufanie, mówili. Delikatne sugestie są lepsze niż oskarżenie prosto w twarz, mówili.
- Dlaczego zrobiłeś się cały blady? - Wycelowałam w niego palcem. - Tylko szczerze.
- Nie wyspałem się po prostu. - Poprawił okulary i podrapał się w tył głowy. Coś za dużo tych tików. - Oszczędzam energię, wiesz, przełączam jasność na niski poziom.
Kłamał jak z nut. Całą swoją postawą postarałam się emanować dezaprobatą. Adrian twardo wytrzymał moje nieme naciski, ale do stanu odprężenia miał dalej niż stąd do wieczności.
- Chciałaś czegoś, czy przyszłaś tylko w roli asekuracji Gosi?
Super. Uśpię jego czujność, a potem zaatakuję ponownie. Tak.
- W zasadzie, chciałam pogadać o naszym wspólnym przyjacielu. - Zaczęłam kreślić kciukiem ósemki w kurzu na biurku. - Szkoda mi go i mam obawy, że może się zrobić z tego poważniejsze bagno niż myśli.
Adrian pokiwał energicznie głową i pochylił się do przodu, wyraźnie szczęśliwy z powodu zmiany tematu.
- Ja wiem. Wiem wszystko.
To szybko Lechu do niego zadzwonił, papużka nierozłączka. Uniosłam z ciekawością brwi.
- Chcesz coś powiedzieć na ten temat?
- Tak. - Adrian wyprostował się z poważną miną. - Trzeba Krzysiowi koniecznie znaleźć nową punię. Krystyna nie jest dla niego odpowiednia, psychicznie ani fizycznie. Zachowuje się nieracjonalnie, a do tego wygląda jakby obok niej wybuchł lumpeks oraz sklep z klejami jednocześnie.
- Boże, naoglądałeś się za dużo roastów Kuby Wojewódzkiego. - Muszę sobie gdzieś zapisać, żeby dla jego dobra założyć kontrolę rodzicielską na filmiki na youtube. - Poza tym, chodziło mi o Lecha, a nie Krzysia.
Adrian przełączył się płynnie z zakłopotania na zdezorientowanie.
- Lecha? A co z nim? Złapali go bez urban karty?
Ach, więc uprzedziłam bieg wydarzeń! Punkt dla Eleonory.
- Nie, mój drogi, chodzi mi o mail, który zapewne wysłaliście wspólnie - wyjaśniłam znaczącym tonem, zachowując obowiązkowo złowrogą ciszę na końcu zdania. - Ten o karmie.
Budowanie napięcia jest jeszcze trudniejsze niż budowanie zaufania. Adrian zmrużył oczy i pokręcił przecząco głową.
- Jaki mail? Co za karma? - Wskazał na pudełka w rogu pomieszczenia. - Masz na myśli te odżywki białkowe Lecha? Wiem, wyglądają dość nieapetycznie, ale jakbym miał do wyboru zjeść albo to, albo ciasteczka Celestyny...
CZYTASZ
Śledztwo na trzy piętra
Mystery / ThrillerNo pięknie! Wrocławska kamienica zamienia się niespodziewanie w scenę zbrodni, z żelazkiem w roli głównej. Spokojny wieczór, o ironio!, nabiera życia właśnie, gdy pojawia się trup. Zupełnym przypadkiem Eleonora znajduje swoją...