Popatrzyliśmy na siebie, gdy dzwonek ucichł i na raz każdy nagle bardzo zainteresował się swoim zajęciem. Moją kanapkę kosztowałam niczym najlepszy kawior, książka Małgorzaty stała się Biblią, a Sebastian wpatrywał się w komputer, jakby mu się tam objawił sam zmartwychwstały Michael Jackson.
Ostatecznie Cela westchnęła, odrzuciła swoje farmaceutyczne notatki z kolan i wstała otworzyć.
Spróbowałam dodzwonić się do Krzysia, ale nie odbierał, jasnowidz jeden. Czuje pewnie szóstym zmysłem, że ma przerąbane.
Usłyszałam, że Cela z kimś rozmawia na korytarzu. Wróciła do nas po chwili i kiwnęła na Gosię:
- Hubert przyszedł- poinformowała ją. - Czeka na ciebie na zewnątrz. Powiedziałam, że zaraz do niego wyjdziesz.
Małgorzata pacnęła książkę na stół i jęknęła nieszczęśliwie.
— Wróć i powiedz mu, że musiałaś się pomylić i że mnie nie ma. Albo że mam nagły atak napięcia przedmiesiączkowego. A jak i to nie pomoże, to powiedz, że umarłam.
Cela wzięła się pod boki i spiorunowała ją wzrokiem.
- No co?! - Gosia wzruszyła ramionami. - Zero współczucia z twojej strony! Jestem biedną sierotką ze złamanym sercem, a ty masz pretensje, że nie chcę się widzieć ze sprawcą mojego nieszczęścia?
- Tak, oczywiście. - Cela wzniosła oczy do nieba. - A ja jestem wilkołakiem.
- W sumie, jakby popatrzeć na twoje nogi to idzie się pomylić...
- MAŁGORZATA!
Oho. Postanowiłam się nie wtrącać, bo jeszcze oberwę rykoszetem. Z tego co widziałam, chłopcy mieli równie dobrze rozwinięty instynkt samozachowawczy i siedzieli cicho. Gosia złączyła prosząco dłonie:
- No weź go spław!
- I co, jeszcze frytki do tego? - sapnęła Cela i wskazała ręką w kierunku drzwi. - Może pójdziesz załatwić tą sprawę jak duża dziewczynka?
- Może niekoniecznie... - mruknęła Gosia.
Nie mogłam zdusić chichotu, za to Cela powoli traciła już cierpliwość. Będzie ciekawie.
- Idź tam albo powiem Adrianowi, że twoim marzeniem jest mieć Windows dziesiątkę na komputerze, tylko wstydzisz się poprosić - zagroziła ostatecznie.
Małgorzata aż pobladła ze strachu i w końcu przewróciła z westchnieniem oczami.
- Dobrze już, dobrze! Ale jeśli zacznie płakać to przejmujesz rolę Romana przy pierwszej pomocy.
Wtem w progu salonu ukazał się Hubert, który najwidoczniej miał dość czekania na swoją miłość. Wyglądał bardzo dobrze, wyspany i porządnie ubrany. Musiałam przyznać, że całkiem przystojny z niego łajdak, więc nic dziwnego, że Matylda bez swojego doświadczenia w świecie damko-męskim wpadła jak śliwka w kompot.
- Gocha! - O rety, on był jeszcze na bombie? Hmm, raczej dotankował dzisiaj, żeby dodać sobie odwagi... - Przyszedłem ci wszystko wyjaśnić. Możemy pogadać na osobności?
Małgorzata podparła podbródek na jednej ręce i uśmiechnęła się uprzejmie.
- Hubert, ale dla mnie jest wszystko pięknie oczywiste - powiedziała umęczonym tonem. - Proponuję, żebyśmy zostali przyjaciółmi i ograniczyli kontakt do wysyłania sobie życzeń na urodziny przez Facebooka.
Otworzył oczy szerzej, a my z Celą, Sebastianem i Tobiaszem przenosiliśmy uwagę to na jedno to na drugie, jak w meczu ping-ponga.
- Nie dam ci tak po prostu odejść - przełknął nerwowo i zaśmiał się. - Widzisz, nawet teraz tu usycham bez ciebie jak kwiat bez wody!
CZYTASZ
Śledztwo na trzy piętra
Mystery / ThrillerNo pięknie! Wrocławska kamienica zamienia się niespodziewanie w scenę zbrodni, z żelazkiem w roli głównej. Spokojny wieczór, o ironio!, nabiera życia właśnie, gdy pojawia się trup. Zupełnym przypadkiem Eleonora znajduje swoją...