Cela czekała na wyjaśnienia, więc żeby zyskać na czasie odwróciłam kota ogonem.
- Jak to znalazłaś? - spytałam, kalkulując w myślach, jak duże szanse mam, że nie rozpozna telefonu Matyldy.
- Telefon Matyldy? - Ponownie zamachała nim z werwą. - Był w twojej kosmetyczce, a ja chciałam pożyczyć brokatowy lakier, żeby pomalować Tobiaszowi paznokcie w ramach kary za upicie się.
- Kary? Nie sądziłam, że takie rzeczy dzieją się w twoim związku. - Uniosłam brwi. - Mówiłam ci, żebyś nie czytała "Pięćdziesięciu twarzy Grey'a".
- Nie zmieniaj tematu! - wzburzyła się. I tak wiem, że pochłonęła wszystkie trzy części. - Skąd ta rozwalona rzecz się tu wzięła?
- Znienacka?
Nie nabrała się na moje niewinne spojrzenie. Po jej minie widziałam, że nie odpuści łatwo. Nadal brakowało mi dobrego pomysłu, jak wszystko wytłumaczyć, wobec tego pozostawało mi robić tyle uników, ile się da.
- Skąd wiesz, że to akurat jej telefon? - Usiadłam na moim krześle tyłem na przód i położyłam sobie ręce na oparciu. - Matylda była starą wiedźmą, więc równie dobrze mogła używać sów jak reszta z Hogwartu.
- Nikt inny, kogo znam, nie ma znaczka z "Hello Kitty" na iPhone. - Skrzywiła się, po czym też siadła na swoim łóżku. - Ja ci opowiedziałam o panu Wojtusiu. Proszę mi się odwdzięczyć, tu i teraz.
- Samo "dziękuję" nie wystarczy? - zapytałam jeszcze z nadzieją, ale to było bez sensu. Zostałam złapana na gorącym uczynku. - No dobrze, znalazłam go w śmieciach Seby.
- Co on robił w śmieciach Seby? - Otworzyła usta. - Boże, co ty robiłaś w śmieciach Seby? Grzebałaś w jego koszu, jak nie patrzył?
- Gorzej - westchnęłam. - W kontenerze osiedlowym. Wtedy właśnie spotkałam pana Wojtusia i dowiedziałam się o twoim matkoteresowaniu.
Cela obracała zniszczone części telefonu w dłoniach, widziałam wyraźnie rozterkę na jej twarzy. Ciekawość walczyła w niej z poczuciem przyzwoitości wobec czyjejś prywatności. No jasne, jasne, ale jak przychodzi do przetrząsania moich rzeczy w pogoni za lakierem, to już jest inna kategoria?
- Jeśli mówisz prawdę... - zaczęła powoli. - To Seba ukrył dowód rzeczowy. Nie rozumiem tylko po co?
Wyglądała na tak smutną, że z litości postanowiłam wyjawić jej, że Seba nie jest psychopatycznym mordercą zacierającym ślady zbrodni, tylko oddanym kumplem.
- Seba zabrał telefon, bo bał się, że policjanci znajdą w nim wiadomości od Huberta i zrobią z Gosi zazdrosną trucicielkę - wyjaśniłam. - Zrobił to, żeby chronić ją, nie siebie. Właśnie podsłuchałam ich rozmowę na dole w pralni. Szukałam karty SIM, kiedy oboje weszli i prawie mnie nakryli.
- O kurcze - zmarszczyła brwi. - I co zrobiłaś?
- Schowałam się za pralką!
- Wow, jestem pod wrażeniem!
- Że o tym pomyślałam?
- Nie, że się tam z twoją figurą zmieściłaś.
Najpierw słyszę od Gosi, że mam zmienić fryzurę, a teraz Cela twierdzi, że jestem za gruba. Z kim ja mieszkam pod jednym dachem?
Właśnie. Dobre pytanie.
- To wszystko przez ciasta Ireny - pożaliłam się. - A i tak się ograniczam. Jakbym sobie na wszystko pozwalała, zamiast wymarzonego obwodu w biodrach miałabym obwodnice Katowic.
CZYTASZ
Śledztwo na trzy piętra
Mystery / ThrillerNo pięknie! Wrocławska kamienica zamienia się niespodziewanie w scenę zbrodni, z żelazkiem w roli głównej. Spokojny wieczór, o ironio!, nabiera życia właśnie, gdy pojawia się trup. Zupełnym przypadkiem Eleonora znajduje swoją...