Rozdział 3

11.5K 522 34
                                    

Piątek w szkole był nie do zniesienia. Nie potrafiłam wysiedzieć w miejscu, co niestety było widoczne. Nauczyciele, jak i uczniowie przyglądali mi się z zaciekawieniem, ponieważ nie potrafiłam ukryć swojego podekscytowania. Wiele razy ktoś zwracał mi uwagę, żebym przestała bujać w obłokach i skupiła się na lekcji. Nic z tego, drodzy nauczyciele! Dzisiaj idę na imprezę i nic nie jest w stanie popsuć mojego humoru. Mimo wielu obaw, które nachodziły moje myśli milion razy na minutę, nie przestałam cieszyć się zaproszeniem. Uważałam ten wieczór za moją jedyną szansę znalezienia przyjaciół. Nie ukrywam, że przeszło mi przez głowę, że cała ta impreza to bujda, a Rita chce ze mnie zażartować, ale ostatecznie stwierdziłam, że jest na to zbyt miła. Była naprawdę przesłodka i trudno byłoby mi wyobrazić sobie, że jest zdolna do kłamstwa i naigrywania się z innych osób.

- Trafisz do mnie? - zapytała szatynka, kiedy wychodziłyśmy ze szkoły.

- Jasne - rzuciłam. - Nie powinnam mieć z tym problemu. Z resztą chyba mieszkamy niedaleko siebie.

Jeszcze raz rzuciłam okiem na adres, który zapisała mi dziewczyna. Ulica wydawała mi się znajoma, więc na pewno tam trafię. Wydaje mi się, że kiedyś tam biegałam. Pożegnałam się z Ritą i ruszyłam w kierunku naszego domu. Dziadek podrzucił mnie rano do szkoły, więc teraz musiałam iść na nogach. Całe szczęście na dworze świeciło słońce, przepięknie odbijając swoje promienie w kałużach pozostałych po nocnym deszczu. Liście na drzewach zaczynały zmieniać kolory, a wiatr delikatnie omiatał moją twarz. Nie było chyba lepszej pogody na jesienny spacer. Szłam chodnikiem i widząc, że nikt nie zbliża się z naprzeciwka, zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłymi promieniami słońca. Nagle do moich uszu dobiegł ryk silnika. W obawie przed nieumyślnym zejściem z chodnika, otworzyłam oczy i w tej samej chwili rozpędzony samochód wjechał w kałużę znajdującą się obok mojej nogi.

- Kurwa! - wrzasnęłam, kiedy mokra ciecz znalazła się na moich spodniach.

Czarne sportowe auto przemknęło obok, a kierowca nawet nie zwolnił. Wyciągnęłam rękę do góry i wystawiłam środkowy palec. Wiem, że ten idiota pewnie nie zauważył mojego dziecinnego gestu, ale od razu zrobiło mi się lepiej. Otarłam dłonią materiał, przez co zrobiłam na nim jeszcze większe plamy.

- Świetnie - mruknęłam pod nosem.

Z totalnie popsutym samopoczuciem wróciłam do domu. Rzuciłam plecak na podłogę w korytarzu, a następnie zdjęłam buty i płaszcz.

- Wróciłam! - krzyknęłam do dziadka, jednak nikt mi nie odpowiedział.

Na pewno był w domu, ponieważ drzwi były otwarte. Weszłam do kuchni, ale gwałtownie się zatrzymałam. Starszy mężczyzna leżał na podłodze w zupełnym bezruchu. Jego dłonie rozrzucone były po bokach jego szczupłego ciała.

- Dziadku! - krzyknęłam i rzuciłam się w jego stronę.

Uklęknęłam przy jego ciele i zaczęłam potrząsać jego ramieniem. W moich oczach stanęły łzy. Nie mogłam ich opanować.

- Obudź się! Proszę, dziadku... - błagałam, nadal poruszając jego ciałem.

- Przestań mnie szarpać, Cass - warknął nagle, a ja odskoczyłam do tyłu.

Dziadek otworzył oczy i podniósł się do pozycji siedzącej. Z szeroko otwartymi oczami przyglądałam się jak siwowłosy zaczyna rozciągać swoje ciało.

- Dlaczego płaczesz? - zapytał.

- Ja... Myślałam, że straciłeś przytomność...

Mężczyzna uniósł wysoko lewą brew, a na jego twarzy pojawił się ironiczny uśmieszek.

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz