Rozdział 11

8.6K 466 36
                                    

To co zdarzyło się pięć dni temu, nadal spędza mi sen z powiek. Nie mogę zrozumieć, jak to się stało, że Liam Harpers stał się moim przyjacielem. Tak, przyjacielem. Nie jesteśmy parą, a on nadal jest z Noah. Po tym jak już wypuścił mnie ze swojego stalowego uścisku, pojechał do niej. Jednak wrócił niecałe trzy godziny później, żeby naprawić mój rower. Początkowo nie byłam w stanie poradzić sobie ze swoimi emocjami, więc unikałam jego obecności. Teraz jest zupełnie inaczej. Minęło kilka dni, a Liam jest stałym gościem w moim domu. Nie powiedziałam o niczym Ricie, chociaż ciężko było to przed nią ukryć i wydaje mi się, że niedługo wszystko się wyda. Oczywiście dziewczyna przestrzegała mnie przed związaniem się z Liamem, ale nic nie wspominała o przyjaźni, bo tylko to nas łączy.

- O czym myślisz? - gdzieś za moimi plecami dobiegł mnie szept Rity.

Odwróciłam się nieznacznie w jej stronę, jednocześnie pilnując, żeby nauczyciel nie zauważył, że rozmawiamy.

- O niczym ważnym - odszepnęłam.

Dziewczyna zmarszczyła brwi, ale nie drążyła dalej tematu.

- Oglądamy dzisiaj jakiś film? Tatuś kupił nowe płyty - powiedziała i uśmiechnęła się zachęcająco.

- Jasne - odparłam i słysząc głośne chrząknięcie nauczyciela, odwróciłam się przodem do tablicy. - Przepraszam.

- Mam nadzieję, że dobrze się bawicie na moich lekcjach, bo jutro robię wam niezapowiedzianą kartkówkę - powiedział, a wszyscy parsknęli śmiechem.

Na nasze szczęście nauczyciel od geografii był całkiem fajnym facetem. Zawsze zapowiadał nam wszystkie testy i nigdy nie pytał z lekcji na lekcję. To chyba jedyny przedmiot, z którego cała grupa ma dobre oceny.

- Będę u ciebie po 18 - szepnęła Rita, a ja uniosłam kciuk w górę.

Miałam nadzieję, że dzisiaj jest ten dzień, w którym Liam całkowicie zajmuje się Noah. Nie chciałam, żeby tych dwoje spotkało się. Zwłaszcza u mnie w domu.

W czasie przerwy obiadowej, wyszłyśmy z Ritą na dwór. Pogoda była śliczna i szkoda nam było siedzieć w dusznej stołówce. Szłyśmy właśnie w stronę ławek na dziedzińcu, kiedy kilka metrów przed nami pojawiła się wysoka blondynka. Nie wiem, czy dziewczyna Liama pochwala naszą znajomość, ale od czwartku nie miałam okazji się z nią spotkać, więc teraz unikałam jej wzroku.

- Cześć, Cassie - jej piskliwy głos doleciał do moich uszu, a z wrażenia zwolniłam kroku.

- Ee.. cześć - bąknęłam.

Nieśmiało podniosłam na nią wzrok i ku swojemu zaskoczeniu na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Całkiem ładny uśmiech. Minęłyśmy się, a ja poczułam na sobie wzrok przyjaciółki.

- Co to miało być?! - zapytała, kiedy znalazłyśmy się poza zasięgiem Noah.

- Nie wiem - wzruszyłam ramionami.

- Od kiedy mówicie sobie "cześć"? - Rita wyglądała na skonsternowaną.

- To pierwszy raz - odparłam i czym prędzej usiadłam na ławce, aby zająć się jedzeniem.

Szatynka stanęła pół metra przede mną i oparła swoje szczupłe dłonie na biodrach.

- Wyjaśnisz mi, co się stało podczas mojej nieobecności? Noah nie wita się z byle kim - obrzuciłam ją gniewnym spojrzeniem, więc od razu się zreflektowała. - Oczywiście, nie chodzi mi o to, że jesteś byle kim. Po prostu Noah nie jest dziewczyną, która mówiłaby "cześć" nieznanym osobą, zwłaszcza z młodszej klasy.

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz