Rozdział 12

8.1K 445 31
                                    

- Nigdy nie pomyślałabym, że znajdę się na jednej imprezie z Noah i Liamem - mruknęła Rita, która podkręcała właśnie moje włosy.

- Nie przesadzaj. To chyba nic strasznego, prawda? - patrzyłam się w jej odbicie w lustrze i zauważyłam jak przez jej twarz przelatuje zadowolony cień.

- Oczywiście, że nie! - powiedziała w końcu. - Potrzymaj to.

Odebrałam od niej lokówkę i patrzyłam jak delikatnie spryskuje moje loczki lakierem do włosów.

- Nie gniewasz się, że cię w to wciągnęłam, prawda?

Dziewczyna spojrzała na mnie jak na idiotkę.

- Jesteśmy prawdopodobnie jedynymi dziewczynami z drugiej klasy, które zostały zaproszone na wielką imprezę do samej królowej Noah, a ty pytasz się mnie, czy się gniewam? Czasami naprawdę zachowujesz się jak głupek - szatynka parsknęła śmiechem, a ja zbladłam.

- Co masz na myśli mówiąc "wielka impreza"? Liam powiedział, że to mała domówka - powiedziałam słabym głosem, a Rita wywróciła oczami,

- Zawsze tak mówią, a co do czego wychodzi, że są na niej obecni wszyscy, którzy według Noah się liczą.

- Wiesz coś o tych imprezach? - zapytałam podejrzliwie.

- Ja nie, ale mój tata kilka razy był wzywany za zbyt głośne zachowanie - dziewczyna wzruszyła ramionami.

- Nie zdenerwuje się, kiedy cię tam zobaczy? - zapytałam.

- Wcale nie musi wiedzieć, że tam jestem. Poza tym umiem wtopić się w tłum - Rita puściła mi oczko i tym razem to ja parsknęłam śmiechem.

Rita była ostatnią osobą, która potrafi wtopić się w tłum. Zazwyczaj to właśnie ona rzucała się w oczy.

- Gotowe - dziewczyna odsunęła się i podziwiała swoje dzieło. - Pięknie.

Wstałam z krzesła i przyjrzałam się sobie w lustrze, jednocześnie potrząsając lekko głową i obserwując jak loczki sięgające moich ramion, podskakują jak sprężynki. Wyglądałam naprawdę ładnie. Nie chciałam się przesadnie stroić, więc wciągnęłam na siebie ciemne rurki i pomarańczową koszulkę z odsłoniętymi plecami. Zarzuciłam na to czarną kurtkę, a na nogi wciągnęłam białe trampki. Nie zdecydowałam się na pełny makijaż, jedynie podkreśliłam rzęsy tuszem. Rita za to wyglądała jak milion dolarów. Założyła czarną sukienkę z rękawami z delikatnej koronki. Na nogi wciągnęła botki na wysokim obcasie, a jako okrycie wierzchnie wybrała długi płaszcz w kolorze beżowym. Włosy rozpuściła, a na twarz nałożyła mocny makijaż. Zabrałyśmy ostatnie, najpotrzebniejsze rzeczy, pożegnałyśmy się z moim dziadkiem i wyszłyśmy przed mój dom. Na podjeździe stał samochód Rity.

- Umiesz prowadzić? - zapytała nagle, a ja wytrzeszczyłam na nią oczy.

- Trochę... Chyba... - bąknęłam, zastanawiając się jak określić moje umiejętności.

Nigdy nie miałam samochodu, ale kiedyś dziadek uczył mnie co i jak.

- Mam automatyczną skrzynię biegów - dodała, jakby to w ogóle miało dla mnie znaczenie.

- Czemu pytasz?

- Ktoś musi odstawić nas do domu, a przecież nie będziemy szły na nogach - powiedziała i wyciągnęła w moją stronę kluczyki.

- Czemu nie możesz prowadzić? - zapytałam, niepewnie patrząc na jej wyciągniętą dłoń.

- Bo ty i tak nie pijesz, więc lepiej dla społeczeństwa będzie jeśli ty poprowadzisz, a ja skorzystam z dobrodziejstw miejscowych producentów alkoholu - powiedziała dyplomatycznie, a ja zaśmiałam się nerwowo.

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz