Rozdział 23

8.7K 427 45
                                    

- Zjadłaś już wszystkie? - łagodny głos Liama przyjemnie koił moje nerwy po stresującym dniu w szkole.

Spojrzałam na otwarte pudełko pełne słodyczy leżące na biurku i pokręciłam przecząco głową, dopiero po chwili uświadamiając sobie, że Liam nie widzi mojego gestu.

- Została połowa - powiedziałam do telefonu i przełożyłam go do drugiej ręki.

Zaczynało zmierzchać, a ja oprócz telefonicznej rozmowy z Liamem, nie zdążyłam jeszcze wypełnić obowiązków, które spadły na mnie po wyjeździe dziadka. Zgodnie z obietnicą, mój chłopak miał całkowity zakaz wchodzenia do mojego domu pod nieobecność dziadka lub Rity. Taki obrót rzeczy sprawił, że przez prawie trzy godziny wisieliśmy na telefonach i prowadziliśmy miłą pogawędkę o niczym.

- Mogę do ciebie przyjechać?

- Nie.

- Cass, proszę...

- Nie - zaśmiałam się głośno.

- Tylko po buziaka. Jednego. Inaczej nie zasnę - mogłabym przysiąc, że brunet zrobił minę szczeniaczka i w tej chwili zaczęłam się cieszyć, że dzieli nas pewna odległość, inaczej na pewno zaprosiłabym go do domu.

- Dasz sobie radę, Li. Jesteś dużym chłopcem - przełączyłam komórkę na tryb głośnomówiący i położyłam ją na łóżku, a sama skierowałam się po batonika.

- Ale ty jesteś małą dziewczynką i muszę upewnić się, że pójdziesz spać spokojnie - wymruczał, a ja mimowolnie się uśmiechnęłam.

- Nie jestem mała - warknęłam, ledwo ukrywając rozbawienie. - Straciłeś swoją szansę na buziaka, Harpers.

- A miałem jakąś?

- Nie.

- Dzięki, Cass - powiedział zrezygnowany.

- Wybacz, skarbie, ale nie łamię obietnic. Spotkamy się jutro.

- Jasne... Idziemy na imprezę po zbieraniu słodyczy?

- Wolałabym zająć się ich jedzeniem, niż...

- Wpuścisz mnie do swojego domu? - przerwał mi.

- Jutro?

- Tak, jutro.

- Nie.

- W takim razie idziemy na imprezę. Dobranoc, Cassie.

- Dobranoc, Li.

Rozłączyłam się i opadłam na łóżko z głośnym westchnieniem. Nigdy nie lubiłam Halloween, ale słodycze to całkiem inna sprawa. Nie było późno, jednak czułam się strasznie zmęczona. Przez pół dnia rozwiązywałam testy przygotowawcze do olimpiady historycznej. Balik zwolnił mnie ze wszystkich zajęć i poprosił, żebym została dodatkowo dwie godziny dłużej. Mój mózg dosłownie parował od nowych wiadomości, ale czułam, że mam całkiem spore szanse przejść do następnego etapu konkursu. Nauczyciel historii pokładał we mnie wielkie nadzieje, co było widać, kiedy nerwowo chodził po klasie i skwapliwie odpowiadał na wszystkie moje pytania. Cieszyłam się, że konkurs jest już w poniedziałek, ale niekoniecznie chciałam poświęcać cały weekend na uczenie się. Postanowiłam odprężyć się jutro na imprezie, a w sobotę i niedzielę zająć się pogłębianiem wiedzy. Sięgnęłam po telefon i ustawiłam sobie budzik na wcześniejszą godzinę, aby przed wyjściem do szkoły, zdążyć wstawić pranie. Wyczołgałam się z łóżka, sięgnęłam po krótkie spodenki i top na ramiączkach, które służyły mi za piżamę i zbiegłam po schodach kierując się do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, umyłam zęby, a po wyjściu z pomieszczenia, sprawdziłam jeszcze, czy drzwi frontowe są zamknięte na klucz. Nie lubiłam być sama w domu, więc zostawiłam zapaloną lampkę nocną w salonie, aby rzucała chociaż trochę światła na pomieszczenia na dole. Wróciłam do swojego pokoju i położyłam się w ciepłym łóżku.

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz