Rozdział 34

5.9K 292 20
                                    

Liam

W osłupieniu patrzyłem jak cały mój świat się rozpada. Dosłownie. Cassandra zaczęła się trząść, a z jej ust wydobywały się coraz bardziej przerażające dźwięki. Swoje drobne dłonie wczepiła we włosy i z całych sił za nie ciągnęła. Chciałem ulżyć jej w cierpieniu, ale nie potrafiłem się ruszyć. Nie byłem w stanie podnieść tyłka z fotela i przytulić jej, zapewnić, że wszystko będzie dobrze. Nie mogłem jej wciągnąć na swoje kolana i nigdy nie wypuścić z uścisku, bo moje ukochane auto, zawsze przytulne, okazało się za małe, wręcz klaustrofobiczne. 

Nagle zorientowałem się, że dźwięki, które wydawała z siebie Cass, to słowa. Pojedyncze, ciche, rozdzierające serce i duszę słowa. 

- Zabij mnie... Wszędzie krew... Zaraz zwymiotuję... Suka... Pierdolona kurwa...

- Cass! - wróciła mi zdolność myślenia.

Dotknąłem jej ramienia, ale ona zupełnie nie zareagowała. Nadal patrzyła się na swoje kolana i ciągnęła delikatne włosy tuż przy ich nasadzie. Podjąłem decyzję w ułamku sekundy, chociaż i tak za późno. Nie chciałem, żeby sama zrobiła sobie krzywdę, więc wyszedłem z samochodu i środka i wziąłem na ręce, po czym z całych sił rzuciłem ją w białą zaspę. 

- Co ty robisz!? - krzyknęła, kiedy jej ciało zetknęło się z lodowatym śniegiem. 

- Przepraszam, musiałem - wypowiedziałem szybkie przeprosiny, po czym zdjąłem z siebie kurtkę i zarzuciłem jej na ramiona. 

Trzęsła się niemiłosiernie i patrzyła na mnie groźnym wzrokiem, jednak mój plan odniósł sukces. Przestała gadać do siebie, a jej oczy nie były już wpatrzone w jeden punkt. 

- Czemu to zrobiłeś? - zapytała wkurzonym tonem, podnosząc się z zaspy i otrzepując jedną ręką spodnie, do których przykleił się śnieg. 

- Nie reagowałaś. Musiałem. 

- Przez ciebie będę bardziej chora niż do tej pory! - wycelowała we mnie wskazujący palec. 

Widząc jej złość, nie mogłem zapanować nad uśmiechem. Odepchnąłem jej rękę i złapałem ją w talii, przyciągając do siebie i tuląc tak mocno, że poczułem jak jej żebra wydają trzeszczące dźwięki.

- Uu..udu.. Liam! - Cass odepchnęła mnie, ale na jej twarzy również zaczął wykwitać delikatny uśmiech. 

Śnieg przestał padać, ale temperatura powietrza oscylowała w granicach minus dziesięciu. 

- Chodź - wyciągnąłem do niej dłoń, a ona ją ujęła. 

Zaprowadziłem ją do camaro i podałem koc, którym okryłem ją dzień wcześniej. 

- Zdejmij spodnie - nakazałem, a ona uniosła wysoko brwi. 

- Nie jestem w nastroju do igraszek, Liam - bąknęła, a ja parsknąłem śmiechem.

- Masz całe mokre pośladki. Jeśli nie chcesz dostać zapalenia płuc, hemoroidów lub innego dziadostwa, to lepiej je zdejmij - powiedziałem łagodnie, a ona zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. 

Przez zaparowaną szybę widziałem jak rozpina guziki ciemnych jeansów i powoli ściąga je w dół. Przełknąłem głośno ślinę, gdy czerwona koronka zaczęła odbijać się na tle bladej skóry. Odwróciłem się i wolnym krokiem ruszyłem w stronę miejsca kierowcy. Musiałem myśleć o małych pieskach, żeby podniecenie widoczne w moich spodniach, przestało rzucać się w oczy. Naprawdę nie chciałem wyjść na zboczeńca, zwłaszcza w takiej chwili. 

- Cass? 

- Tak? - jej głos był cichy niczym szept. 

- O czym sobie przypomniałaś? - zapytałem, chociaż nie miałem pewności, że w ogóle ma jakieś wspomnienia z tamtej nocy. 

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz