Rozdział 51

5.7K 316 17
                                    

Nie miałam pojęcia co robię. Przed oczami wciąż widziałam Liama całującego się z Kylie. Jej usta ocierające się o jego miękkie wargi, dłoń zaciśniętą na jego koszulce. Mój zamroczony alkoholem umysł nie przyjmował do wiadomości, że on tego nie chce. Byłam tak zaślepiona złością i poczuciem zdrady, że oprzytomniałam dopiero, gdy moje usta spotkały się z pełnymi wargami Adama. Chłopak nie odpowiadał na moje pocałunki, zupełnie jakby stracił zdolność czucia. Otworzyłam oczy, żeby zobaczyć jego zdziwione spojrzenie. Odsunęłam się od niego na odległość kilku centymetrów i nagle dotarły do mnie głośne okrzyki zaskoczenia, radości i zwykła pijacka euforia, gdy wydarzy się coś nieoczekiwanego. Zamrugałam gwałtownie, ale nadal nie mogłam pozbyć się mgiełki zasnuwającej moje oczy. 

- Wszystko w porządku? - usłyszałam głos bruneta, ale w sumie nie byłam pewna, czy nie wyobraziłam sobie tego. 

- Nie - wyszeptałam, a tuż za moimi plecami jedno z krzeseł upadło z głośnym hukiem na podłogę. 

Odwróciłam się oszołomiona, a pierwsze na czym skupiłam wzrok to oddalająca się sylwetka Liama. Cholera!  

- Chyba musicie porozmawiać - rzuciła Robin z szyderczym uśmiechem. 

To wszystko przez nią! Miałam ochotę złapać ją za włosy i z całych sił uderzyć jej twarzą w kant stołu, ale ubiegła mnie Rita, która doskoczyła do brunetki i zacisnęła palce na jej ramieniu. 

- Jesteś naprawdę podła. Nawet nie widzisz, że ranisz nie tylko Cassie, ale i swojego brata - syknęła prosto do jej ucha, a z twarzy Robin zniknął uśmiech. 

Spojrzałam na nią z całą nienawiścią jaką czułam w tej chwili do niej, do Kylie, a nawet do samej siebie. Odsunęłam krzesło i opierając się o inne osoby, zaczęłam iść w stronę drzwi frontowych. Przeklinałam w duchu, że nie miałam przy sobie kuli, ale do tej chwili nie była mi potrzebna. Kątem oka widziałam jak nieznani mi ludzie przypatrują się moim poczynaniom z dozą ciekawości, a niektórzy wręcz z troską. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie w talii i unosi do góry. Mechanicznie objęłam szeroki kark Alana i przymknęłam oczy, żeby nie patrzeć na innych.

- Nie mogłem patrzeć jak się męczysz - szepnął, gdy przenosił mnie przez próg domu niczym pannę młodą. 

Natknęliśmy się na kilka pijanych osób, które głośno rozmawiały o meczu koszykówki, na którym były dzień wcześniej. Alan rozejrzał się dookoła, ale ja nie musiałam otwierać oczu, żeby wiedzieć gdzie jest Liam. 

- Idź na plażę - powiedziałam, a chłopak skierował się we wskazane przeze mnie miejsce. 

Czułam, że alkohol zaczynał opuszczać moje ciało, a zamroczenie przestawało zasnuwać mój umysł. Coraz mocniej docierało do mnie co zrobiłam. Zdradziłam go!  Z premedytacją postanowiłam zranić Liama i z całą pewnością mogłam stwierdzić, że mi się to udało. 

- Liam? 

Otworzyłam gwałtownie oczy i spojrzałam przed siebie. 

- Alan? - zrozpaczony głos Liama sprawił, że po moim ciele przebiegł dreszcz obrzydzenia do samej siebie. 

Brunet nadal stał tyłem do nas i patrzył na spokojną taflę wody. Ruchem dłoni pokazałam, żeby przyjaciel postawił mnie na nogach. Skinęłam głową w wyrazie podzięki i zaczęłam kuśtykać w stronę Liama. Wiedziałam, że Al przygląda się moim poczynaniom z troską i gdybym upadła, na pewno przyszedłby mi z pomocą, ale gdy zauważył, że radziłam sobie całkiem dobrze, odszedł. 

Byłam kilka metrów za Liamem, gdy ten odwrócił w moją stronę. Przestałam oddychać, gdy zobaczyłam jego udręczoną twarz. Wyglądał jakby postrzał się o kilka lat w ciągu niecałych dziesięciu minut. 

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz