Rozdział 49

5.3K 288 35
                                    

- Cassie, wstawaj... No, wstawaj... - delikatne szturchanie przeszło w energiczne potrząsanie, przez które prawie spadłam z samochodowego fotela. 

- C-co się stało? - wychrypiałam i przez uchylone powieki spojrzałam na Adama, który pochylał się do środka samochodu z ręką opartą na otwartych drzwiach. 

- Jesteśmy na miejscu. Zasnęłaś i nikt nie miał serca cię obudzić. Chrapałaś naprawdę bardzo słodko... Przynajmniej dopóki nie otworzyłaś paszczy na całą szerokość i szyby w samochodzie nie zaczęły się trząść od te... - chłopak nie zdążył skończyć swojej wypowiedzi, bo przywaliłam mu zaciśniętą pięścią w brzuch. 

- Wcale, że nie chrapałam! - warknęłam, a brunet z grymasem na twarzy rozmasowywał swój umięśniony brzuch. 

- Chra... - zaciął się widząc mój morderczy wzrok. - Ale tylko troszkę... Jak mały kociak...

- Nie pomagasz sobie - wywróciłam oczami i zaczęłam podnosić się z miejsca. 

Właściwie dopiero teraz zauważyłam, że oprócz mnie i Adama, nikogo nie ma przy wynajętym samochodzie. 

- Gdzie są wszyscy? 

- Wypakowali już swoje rzeczy. Liam zabrał twoją torbę do środka i kazał cię obudzić - chłopak wzruszył ramionami, a ja poczułam żałosne ukłucie bólu w klatce piersiowej, spowodowane słowami chłopaka. 

Liam wolał wysłać Adama, niż samemu przyjść mnie obudzić. Cudownie. Nie zwracając uwagi na to, że brunet praktycznie wyciąga mnie z samochodu, rozmyślałam nad tym jak i kiedy urządzić Liamowi awanturę. Rozumiem, że był zły za to, że zgodziłam się zabrać Adama, ale wzięcie ze sobą Robin i Kylie było szczytem wszystkiego. Poza tym sam dawał chłopakowi możliwość zbliżenia się do mnie. Idiota. 

- Cass.

Zamrugałam gwałtownie. Adam patrzył na mnie dziwnym wzrokiem. Dopiero teraz zauważyłam, że trzymał moją kulę ortopedyczną i wyciągał ją w moją stronę. Uśmiechnęłam się do niego przepraszająco i odebrałam moją własność. Zamknęłam za sobą drzwi do vana i odwróciłam w stronę niewielkiego domu z bali, który stał nad samym brzegiem jeziora. Bez słowa szłam za Adamem, który najwyraźniej był już w środku zanim się obudziłam i chłonęłam piękno okolicznej przyrody. Domek był niewielki, ale uroczy. Wydawałoby się, że będzie zaniedbany, jednak wyglądał na całkiem nowy. Mała weranda wychodziła na ulicę i ciągnęła się, aż do boku domu, skąd był widok na jezioro Seneka. Słońce odbijało się w nienaruszonej tafli wody sprawiając, że jezioro lśniło swoim własnym, oślepiającym blaskiem. 

- Długo wam jeszcze zejdzie? - na dźwięk głosu Liama oderwałam wzrok od jeziora, jednak chłopak zdążył już zniknąć za drzwiami frontowymi. 

- Ktoś tu wstał lewą nogą - powiedział pod nosem Adam, a ja w myślach przyznałam mu rację. 

Weszłam na niskie schodki zaraz za chłopakiem i przekroczyłam próg domu, który w środku zachwycił mnie jeszcze bardziej niż z zewnątrz. Wszystkie ściany były zrobione z bali. Kuchnia była połączona z salonem i jadalnią, a tuż przed drzwiami frontowymi znajdowały się schody prowadzące na górę. Zwierzęce elementy na podłodze i ścianach sprawiały, że dom bardziej pasowałby do górskiego klimatu. Puchowe dywany zachęcały, żeby wejść na nie gołymi stopami i sprawdzić ich miękkość na własnej skórze. 

- Zanim cokolwiek zrobimy, chciałem wam powiedzieć, że w domu są tylko dwie sypialnie - Liam zbiegł po schodach i stanął obok Adama. 

Dopiero teraz zauważyłam, że cała ekipa buszowała w kuchni, rozładowując ogromne torby jedzenia, które musieli kupić po drodze, a ja najwidoczniej przespałam tą część podróży. 

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz