Rozdział 13

7.6K 465 29
                                    

Wjechałam na podjazd przed garażem Rity. Dziewczyna zasnęła, gdy tylko opadła na fotel. Teraz miałam problem z wyciągnięciem ją z samochodu.

- Rita, wstawaj - warknęłam, ale szatynka tylko mruknęła i odwróciła się tyłem do mnie.

Wydałam z siebie jęk frustracji i wtedy mrok za moimi plecami został rozświetlony przez światło latarni. Usłyszałam zgrzyt przekręcanego klucza w zamku, a następnie odgłos otwierania drzwi.

- Rita? - głęboki męski głos musiał należeć do ojca dziewczyny.

- Tu Cassandra - odezwałam się słabo.

Jeszcze nigdy nie widziałam jej rodziców, ponieważ zawsze spotykałyśmy się u mnie lub na mieście. Bałam się reakcji jej ojca, który był policjantem, na wieść, że jego córka upiła się do nieprzytomności.

- Gdzie jest Rita? - głos mężczyzny zdradzał zdenerwowanie.

- Ona... Ona jest tutaj. Śpi i... - zaczęłam, ale nie bardzo wiedziałam jak powiedzieć o stanie dziewczyny.

- Jest pijana?

- Troszkę - odparłam, a jej ojciec wydał z siebie dziwny dźwięk, który prawdopodobnie był chichotem. - Pomoże mi pan ją stąd zabrać?

- Oczywiście.

Usłyszałam kroki, a chwilę później policjant stanął obok mnie i surowo popatrzył na córkę.

- Mam nadzieję, że będzie miała jutro ogromnego kaca - mruknął pod nosem, a ja parsknęłam śmiechem.

Mężczyzna wziął Ritę na ręce i kopniakiem zamknął drzwi samochodu. Skierował się w stronę drzwi frontowych, ale nagle przystanął i odwrócił się nieznacznie w moją stronę:

- Odwieźć cię do domu? - zapytał łagodnie.

- Przejdę się. Dziękuję - odpowiedziałam i dopiero teraz przypomniało mi się, że nadal mam klucze od samochody Rity. - Proszę pana!

Podbiegłam do mężczyzny i wręczyłam mu przedmiot. Ojciec Rity popatrzył na mnie przez chwilę badawczo, po czym uśmiechnął się i powiedział:

- Dobra z ciebie dziewczyna, Cassandro. Dziękuję za odwiezienie córki.

- Nie ma sprawy, proszę pana - odparłam i również posłałam mu serdeczny uśmiech.

Policjant poprawił ułożenie córki na swoich rękach, po czym zniknął w czeluściach dużego domu. Jeszcze przez chwilę wpatrywałam się w drewnianą powłokę, zanim ruszyłam w drogę powrotną do domu. Celowo zdecydowałam się na pieszą wędrówkę, wiedząc, że i tak nie będę w stanie zasnąć. Cały czas przed oczami pojawiała mi się twarz Rity oraz zdenerwowane spojrzenie Liama. Nie bardzo wiedziałam, co myśleć o zachowaniu bruneta i to mnie strasznie dręczyło.

Ściągałam właśnie buty w przedpokoju, gdy mój telefon zaczął wibrować. Serce podskoczyło mi do gardła i ścisnęło boleśnie w nadziei, że osobą, która dzwoni jest Liam. Szybkim ruchem ręki wyciągnęłam urządzenie z torebki i odebrałam połączenie, nie patrząc nawet kto jest po drugiej stronie.

- Halo? - mój głos był strasznie zachrypnięty, więc musiałam odchrząknąć.

- Cassie?

- Dziadek? - cała nadzieja opuściła moje ciało z głośnym westchnieniem. - Jestem w domu.

Mężczyzna rozłączył się, a chwilę później stanął w drzwiach swojego pokoju.

- Nie słyszałem jak wchodzisz - powiedział całkiem rozbudzonym głosem.

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz