Rozdział 45

6.2K 286 15
                                    

Liam

Pożegnałem się z Jasonem, ucałowałem Lizzie w czubek głowy i opuściłem ich leśny domek. Umówiłem się z Ritą i Alanem, że odwiedzimy Cassandrę, która ostatnio bardzo dużo czasu poświęcała na naukę. Całe wieki minęły od naszego ostatniego spotkania we czwórkę. 

- Liam! 

Odwróciłem się z wyciągniętą przed siebie ręką, bo właśnie zamierzałem otworzyć drzwi samochodu.

- Co jest? - zapytałem, unosząc prawą brew.

Eva stanęła na schodach i uśmiechnęła się niepewnie. Spędziłem w ich domu ostatnie dwie godziny i myślałem, że kobieta jest w pracy. Do tej chwili nie ujawniła swojej obecności.

- Pomyślałam, że... Może by tak...

- Eva, wysłów się w końcu - powiedziałem poirytowany, bo trochę mi się śpieszyło.

Blondynka wypuściła głośno powietrze i odegnała wyraz zdenerwowania z twarzy. 

- Może spotkalibyśmy się kiedyś? 

Zmarszczyłem brwi, nie do końca rozumiejąc o co jej chodzi.

- Chcesz umówić się ze mną na randkę? - zapytałem, jednocześnie zerkając w prawo, gdzie znajdowało się okno kuchenne, jakbym obawiał się, że Jason nas podsłuchuje.  

- Co? Nie! - policjantka była zdezorientowana. - Chodziło mi o ciebie, twoją dziewczynę i nas. Miło by było wyjść razem... gdzieś. 

Odkąd Jason porzucił swoją dotychczasową pracę, rzadko się spotykaliśmy. Wydawało mi się, że jego rodzina nie utrzymywała kontaktu z wieloma osobami, a teraz chyba jeszcze mniej osób znajdowało się w kręgu ich znajomych. Spojrzałem na blondynkę, która patrzyła na mnie z nadzieją wymalowaną na ładnej twarzy. 

- Pewnie. Ustalę coś z Cass i dam wam znać, dobrze? 

Kobieta kiwnęła głową i wyszczerzyła się w uśmiechu. 

- Do zobaczenia - powiedziała i zniknęła za drewnianą powłoką. 

Spojrzałem na zegarek i zakląłem cicho. Byłem spóźniony. Rita urwie mi jaja, chociaż to ona zawsze była specjalistką od spóźnień. 

Wsiadłem do samochodu i z piskiem opon opuściłem posesję Morrisona. 

- Liam, ale z ciebie ciul - warknęła Rita, kiedy zatrzymałem się na jej podjeździe. 

- Ciebie też miło widzieć - rzuciłem i przybiłem piątkę z Alanem, który tylko wywrócił oczami. 

- Dzwoniliście do Cassie? - zapytał.

- Nie - odpowiedzieliśmy jednocześnie. 

- Więc skąd wiecie, że będzie w domu? - blondyn rozsiadł się na siedzeniu pasażera i popatrzył na nas poważnie. 

- Czemu miałoby jej nie być? - spojrzałem na niego sceptycznie. 

Dochodziła osiemnasta, a ja rozmawiałem z Cassandrą rano, gdy jechała na rehabilitację. Nie wspominała, że ma jakieś plany na wieczór, poza tym soboty zawsze spędzaliśmy razem. Nie było nawet takiej opcji, żeby złotowłosa nie siedziała teraz w domu z nosem w książkach. 

- Tak tylko pytałem - Al wzruszył ramionami. 

Kilkanaście minut później dotarliśmy pod dom Cass, a ja z konsternacją zmarszczyłem brwi. 

- Czyj to samochód? - zapytała Rita, jednocześnie wciskając głowę między przednie siedzenia. 

- Nie mam pojęcia - wymamrotałem i wyszedłem z camaro. 

Wywalczyć szczęścieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz