Rozdział 26.

169 24 27
                                    

— Jak przygotowania do wyprawy, komendancie?

Cullen oderwał się od studiowanej mapy i przeniósł wzrok na Inkwizytorkę. Poczuł gorzką falę niechęci, która zalała jego pierś i zacisnęła się na gardle. To było nieprofesjonalne, ale kiedy patrzył na Inkwizytorkę, widział zalaną łzami, roztrzęsioną Kevę. Już nawet nie próbował udawać, że go to nie przejmowało.

Zacisnął usta, marszcząc czoło. Jego spojrzenie musiało stać się zbyt nieprzychylne, bo Josephine odchrząknęła karcąco. Cullen znów zapatrzył się na mapę, usiłując zapanować nad własną mimiką.

— Dobrze — odpowiedział. — Pod koniec przyszłego tygodnia wyjedziemy.

— Jakieś trudności? Problemy? — ciągnęła.

Dlaczego osoba tak inteligentna była jednocześnie tak oschła i odpychająca? Nikt w Inkwizycji nie zrobił jej krzywdy – niezbyt przyjemne traktowanie z początku współpracy odeszło w zapomnienie. Inkwizytorka nie wyglądała też na kogoś, kto żywiłby o to urazę. Nie rozumiał. Albo za dużo czasu spędzał z promieniejącą Kevą.

— Wszystko dobrze — powtórzył. — Jeśli niepokoisz się, Wasza Czcigodność, o lady Lavellan, spisuje się bez zarzutu — dodał, zanim ugryzł się w język.

Inkwizytorka drgnęła i odwróciła wzrok, prostując się sztywno. Cullen z trudnością powstrzymał się od zgniecenia leżącego pod dłonią dokumentu – czyli to ją tak ciekawiło. Czy Keva przypadkiem nie udowodniła, że była kompletnym zerem. Przełknął gniew i przyjrzał się mapie, próbując zająć czymś myśli.

Cała ta sytuacja nie pomagała. Zamierzał dziś powiedzieć Inkwizytorce o swojej walce z uzależnieniem i tylko coraz bardziej się na nią frustrował. Musiał odsunąć od siebie wspomnienie rozżalonej Kevy. Tym razem chodziło o dobro Inkwizycji. Był słabszy i mniej wydajny. Planowali ważną, niebezpieczną wyprawę, a niecałe pół godziny temu Keva zbierała go z kolan po krótkim ataku. Inkwizytorka miała pełne prawo wiedzieć, że jej komendant nie pozostawał w pełnej gotowości.

— Wróćmy do Sztormowego Wybrzeża — zaproponowała Leliana.

Cullen prawie nie słuchał tego, co mówiły. Skupił się na układaniu słów, którymi mógłby przedstawić swoją sytuację. Wiedział, że jego stan szkodził Inkwizycji, ale dzięki interwencjom Kevy nie zaniedbywał obowiązków – liczył, że Inkwizytorka się z nim zgodzi. Mimo to był gotów przyjąć wszelkie opinie, w końcu, czy lubił ją, czy nie, została Inkwizytorką. Podlegał jej rozkazom.

Oprzytomniał, gdy Josephine i Leliana zaczęły zbierać dokumenty. Zanim Inkwizytorka zbliżyła się do wyjścia, zastąpił jej drogę. Cofnęła się pół kroku i zacisnęła usta, jakby spłoszona jego zachowaniem. Zignorował to, szukając w sobie więcej odwagi. To naprawdę był ostatni moment, żeby wreszcie jej to wyznać. Skoro Keva zdołała przyznać się do swojego nieszczęścia, on też da radę.

— Wasza Czcigodność, możemy porozmawiać? — spytał półgłosem.

— Oczywiście, komendancie — odpowiedziała, nie kryjąc się z niechęcią, i wróciła na poprzednie miejsce przy stole.

Leliana posłała mu zaciekawione spojrzenie, ale tylko wymownie zerknął na drzwi. Na szczęście zrozumiała, że nie był to temat do przekomarzań, bo nie skomentowała jego zachowania. W ciszy złożyła dokumenty, po czym udała się z Josephine na korytarz.

Ani Inkwizytorka, ani Cullen nie śpieszyli się, by przerwać milczenie. Cullen zwrócił wzrok na uchylone okno, zza którego, poza ledwo uchwytnym świergotem ptaków, nie dobiegały inne dźwięki. Przez chwilę liczył, że usłyszy głos Kevy, co może dodałoby mu otuchy, ale doskonale wiedział, że nie mogła zawsze mu towarzyszyć.

Niewolnica losuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz