Pod drzwiami ktoś zostawił kosz z warzywami. Ten widok tak zaskoczył Cullena, że z początku nie wiedział, co zrobić. Powinien poszukać właściciela? Zostawić to tak? Keva jednak, zsunąwszy się z jego pleców, wzięła sprawy w swoje ręce. Podniosła kosz, przejrzała jego zawartość i zadowolona pokiwała głową. Cullen musiał zaufać jej osądowi. Zagwizdawszy na Sheilę, zajął się przekręcaniem klucza w zamku. Słyszał za plecami ciche nucenie Kevy i mimowolnie skupił się na nim, próbując rozpoznać piosenkę.
Drzwi ustąpiły i mogli wejść do pogrążonego w mroku pomieszczenia. Cullen wstrzymał oddech, przekraczając próg – odniósł wrażenie, jakby wchodził w przeszłość, którą mógł tylko podziwiać przez rozmytą szybę. Im głębiej szedł, tym więcej różnic dostrzegał. Meble nie stały tam, gdzie pamiętał, brakowało wielu bibelotów, nawet ściany miejscami wydawały się przesunięte. Mimo to czuł echo dawnego domu.
Największy pokój łączył się z paleniskiem, gdzie przygotowywali posiłki. Dodatkowe pomieszczenie dawniej mieściło ich sypialnię – gnieździli się we czworo, wiecznie się kłócąc. Teraz stały tam regały na książki, ale książek nie było dużo. W głównej izbie tkwiło łóżko, chyba to samo, na którym spali jego rodzice. Ostatni pokój, czy raczej niewielka klitka, służył do mycia i przebierania. Pamiętał, jakim problemem było poranne ubieranie się, gdy siostry już podrosły i się na nich denerwowały.
Dłużej z domem zapoznawała się Keva. Kiedy Cullen już obszedł znajome kąty, odkrył, że spacerowała ostrożnie, poruszała się prawie z namaszczeniem, przypatrując się wszystkiemu. Uśmiechnął się. Nie czuła się chyba jak intruz, ale też wyraźnie nie wiedziała, jak się zachować. Wspólnie poszukali świec. Keva zaraz zarządziła, żeby udać się po wodę. Cullen zdecydował się wziąć tę odpowiedzialność na swoje barki. Tak jak się spodziewał, w szopie za domem znalazł wiadra. Ruszył do Honnleath, by ze studni zaczerpnąć wody.
Gdy wracał, dokoła panował półmrok, powietrze znacząco się ochłodziło i zwyczajnie zrobiło się zimno. Z radością wślizgnął się do osłoniętego wnętrza, uważając, żeby nie rozlać za dużo przy zamykaniu drzwi łokciem. Sheila szczeknęła na niego krótko, ale kiedy zobaczyła, kto nadszedł, zamerdała ogonem. Cullen zbliżył się do siedzącej przy stole Kevy, która w skupieniu szatkowała warzywa, ucałował ją w czubek głowy i, zgodnie z poleceniem, nastawił wodę nad paleniskiem.
Nagle uderzyła w niego myśl, że ten wieczór był taki... zwyczajny. Pozbawiony Inkwizycji, osadzony w dziwnym cieple, bezpieczeństwie, intymności. Keva, uśmiechając się, zaczęła opowiadać anegdotę z klanu, szykując warzywa do zupy, Sheila pochrapywała nieopodal paleniska, a on mógł rozsiąść się na krześle, by trochę rozgrzać kości, zanim zapyta, w czym pomóc. Nieprawdopodobne. Przejął od Kevy krojenie, bo pomaszerowała wlać zimną wodę do balii przed kąpielą. Szybko wróciła – po drodze potknęła się o jego buty i marudziła przez chwilę, że nie powinien ich tak zostawiać – by wrzucić warzywa do gotującej się wody.
Nigdy nie zastanawiał się, jak wyglądałoby ich życie, gdyby mieli tylko siebie. Żadnej wojny, zagrożenia, jedynie szara codzienność upstrzona drobnymi radościami i smutkami. Ze zdumieniem uzmysłowił sobie, że mu to odpowiadało. Spokój, miękki głos Kevy wśród czterech ścian, trzask paleniska i zapach dochodzącej zupy.
Równie niespodziewanie ogarnął go lęk. A jeśli nie chciała tego samego? Jeśli to wszystko miało dla niej inne znaczenie? Prawdopodobnie było jeszcze zbyt wcześnie, by pytać. By planować. W końcu mimo wszystko wojna trwała i ta zwyczajna odskocznia od ich niezwyczajnej rutyny szybko się skończy. Serce i tak zabiło niespokojnie.
Keva zostawiła go na straży zupy, zabrała podgrzaną wodę i udała się do umywalni. Odprowadził ją spojrzeniem, wyciągnął nogi do paleniska i przymrużył oczy, nasłuchując jej krzątania się. Sheila zaczęła powarkiwać przez sen, jej łapy poruszały się w biegu, a warga śmiesznie podrygiwała, jakby próbowała zacisnąć szczęki. Chlupot dobiegający zza cienkiej zasłony odgradzającej pomieszczenia ucichł i w pokoju dało się słyszeć już tylko trzask ognia i bulgot zupy.
CZYTASZ
Niewolnica losu
FanfictionEtain Lavellan zmaga się ze swoimi obowiązkami. Tak, to dobre słowo - zmaga się, by wypełniać je jak najlepiej. Stanowisko Inkwizytorki to coś, na czym zależy jej jak jeszcze nigdy wcześniej. Nieszczęśliwa passa, która prześladowała młodą organizacj...