Powrót na Zachodnie Podejście był nieprzyjemny. Keva zdążyła zapomnieć o trudnych warunkach panujących w tym regionie, smaku piachu w ustach i duszącym, gorącym powietrzu. Różnica polegała na tym, że drapieżniki trzymały się od nich w bezpiecznej odległości, zaniepokojone ilością maszerujących przez pustynię żołnierzy. Razem z Cullenem udało im się zmobilizować sporą część Inkwizycji. Wyruszali prawie spokojni.
Prawie, bo jeszcze nie mieli pewności, czy zaoferowane przez Orlais machiny oblężnicze zdołają rozkruszyć mury twierdzy sprzed Drugiej Plagi.
Podróż była męcząca. Chociaż opieka nad żołnierzami i pilnowanie organizacji przemarszu nie należało do obowiązków Kevy, tylko Cullena i Kasandry, tak czy siak starała się ich wyręczać. Zajmowała się też zaniepokojoną Sheilą, która dreptała u jej boku posłusznie jak nigdy, przytłoczona ilością obcych ludzi. Keva złapała się na tym, że jej samej nie przeszkadzało to aż tak – albo przywykła, albo nie miała do tego głowy.
W ogóle nie zauważała, że podróżowali z Inkwizytorką. Jakby zapadała się pod ziemię i unikała kontaktowania z kimkolwiek – już częściej widywali Solasa. Wyruszyli wszyscy towarzysze Inkwizytorki, ale Keva tak czy siak większości nie znała. Jednego z pierwszych dni wyprawy natknęła się na Vivienne – zrobiła na niej tak piorunujące wrażenie, że Keva czym prędzej uciekła, ciągnąc niesforną Sheilę za skórę na karku.
Droga do twierdzy Strażników wiodła w przeciwną stronę do smoczego leża. Keva, kiedy mijali dziwnie znajome skały, w milczeniu przypatrywała się okolicy, czując ucisk w brzuchu. Niczego poza hienami nie wypatrzyła – Dorian, zauważywszy jej ponurą minę, zajął ją rozmową. Wieczorem wydawało jej się, że słyszała charakterystyczny łopot w oddali. Zabrała Cullenowi część raportów, żeby skupić się na czymś przyjemniejszym.
Cullen czuł się wyjątkowo dobrze, jak zauważyła. Głowa dokuczała mu rzadziej i krócej. Kiedy Keva pytała troskliwie, czy nie potrzebował korzeni albo maści, zwykle ze szczerym uśmiechem odmawiał. Zaklęcie Doriana musiało pomóc. Przynajmniej czekająca ich walka nie powinna mu zagrozić. I tak pilnowała, żeby Cullen się wysypiał, nie zarywał nocy ani się nie przemęczał, chociaż było to trudne. Wsparcie znalazła w Kasandrze – szybko nauczyła się zauważać, kiedy Keva ścierała się na ten temat z Cullenem. Zwykle oferowała stanowczą pomoc i odsyłała Cullena na odpoczynek. Keva lubiła te momenty triumfu.
Im bliżej twierdzy się znajdowali, tym mniej spokojnie robiło się wśród żołnierzy. Raz czy drugi pokazała się Inkwizytorka – niespodziewanie większość osób milkła i przypatrywała się jej w ciszy. Keva nie wiedziała, czy to oznaka szacunku, czy strachu, ale przemykała w zupełnie odwrotną stronę. Cullen próbował zaangażować Blackwalla, jedynego Szarego Strażnika w szeregach Inkwizycji, do pomocy przy ostatnich poprawkach planów, jednak mężczyzna uparcie się migał. Jednego wieczoru, kiedy znów tłumaczył, że nie mógł im pomóc ze względu na niewielką znajomość fortecy, nawet Keva go ofuknęła. Cullen z rozbawieniem ją uspokajał, dziwnie zadowolony, że zdenerwowała się na kogoś innego.
Gdy dotarli nad brzeg rozległej przepaści, która niczym drogowskaz wiodła aż pod wrota twierdzy, Keva po raz pierwszy w życiu poczuła lęk wysokości. Namówiwszy na to też Doriana, odłączyła się od grupy i pojechała ku krawędzi. Była naprawdę ciekawa, jak wyglądało to, o czym opowiadali sobie żołnierze przez ostatnich kilka dni. Nie zwróciła uwagi na niepokój wierzchowca. Dopiero gdy zatrzymała się tuż nad przepaścią, zrozumiała, skąd umiarkowany entuzjazm Doriana i strach konia. Szybko przechyliła się w siodle, żeby złapać rozpędzoną Sheilę za skórę na karku.
Wyglądało to tak, jakby ziemia rozstąpiła się tu aż do własnego wnętrza. Szczelina przypomniała głęboką ranę, poszarpaną, starą, źle zagojoną, z której unosił się nieprzyjemny odór. Keva, zajrzawszy w bezdenną czerń, jaką wyściełane było nieistniejące dno, poczuła mdłości. Przełknąwszy zbierającą w ustach żółć, cofnęła konia, ciągnąc za sobą Sheilę, i zrównała się z czekającym z tyłu Dorianem.
CZYTASZ
Niewolnica losu
FanfictionEtain Lavellan zmaga się ze swoimi obowiązkami. Tak, to dobre słowo - zmaga się, by wypełniać je jak najlepiej. Stanowisko Inkwizytorki to coś, na czym zależy jej jak jeszcze nigdy wcześniej. Nieszczęśliwa passa, która prześladowała młodą organizacj...