17

3.7K 433 42
                                    

-Znalazłeś? -mruknął wycierając włosy ręcznikiem.
-Nie i nawet się stąd nie ruszyłem jakbyś pytał -odpowiedział, wlepiając wzrok w swojego złotego Iphona. Kupił po przecenie w używanym.
-Park Chanyeol -wziął głęboki oddech.
-Co ty ode mnie chcesz, co? Nie moja wina -przewrócił oczami.
-Miałeś mój telefon i ty go zgubiłeś, więc twoja -przygryzł wargę, o mało nie płacząc. Serio chciałby odzyskać swój kontakt, bo jak ma inaczej wchodzić na facebooka?
-Odpierdol się ode mnie -uznał wychodząc z pokoju.
-Chciałeś żebym był niemiły, to będę -wzruszył ramionami. Za cel obrał sobie buty Parka. Wybrał z półki szampon Chanyeola i wlał go do każdego buta tego Wielkoluda.
Następnie nalał też trochę do poduszki, żeby nie było.

W tym czasie Białowłosy udał się do tego samego pokoju co zawsze. Był tam Yifan i Yixing. Mało, co nie często się zdarza.
-Elo pomelo -przywitał się -Nie ma jeszcze tego Popierdzielca Sehuna?
-A powinien być? -mruknął Yifan. Na te słowa do pokoju wpadł jeszcze mokry Sehun i rzucił się na Parka. Razem upadli z hukiem na podłogę.
-Wiedziałem, że tu będziesz! -wykrzyczał.
-Złaź ze mnie Pipo -warknął, próbując go zrzucić.
-Aha? -Yifan i Yixing patrzyli na tę akcję z boku, myśląc czy powinni coś zrobić.
-Dobra, nie chce mi się -wstał jak gdyby nigdy nic -Co stąd chcesz?
-Gdzie twój chłoptaś? -zignorował go.
-Nie interesuj się -syknął.
-Ten gówniarz  mojego pokoju mi grozi -prychnął zmieniając temat.
-Niby jak? -zaśmiał się Kanadyjczyk.
-Że zrobi się nie miły bla bla bla -przewrócił oczami.
-Za co?
-Jak goniłem Sehuna to zgubiłem jego telefon gdzieś -wzruszył ramionami.
-Ty zrobiłeś co? -fuknął Yixing.
-Ale z ciebie rak Chanyeol.

Baekhyun leżał na łóżku oglądając piękny sufit. Czekał na reakcje Parka, na rzeczy które robił. Jak na pierwszy raz chyba nie jest źle. Nigdy jeszcze nie starał się być niemiłym. Jak już przeklął, musi robić inne rzeczy, prawda? Ciche pukanie rozbrzmiało w całym pomieszczeniu.
-Proszę -nie chciało mu się wstawać. Do pokoju wszedł Luhan i ZiTao. 
-Co tam? -mruknął Lu, siadając na podłodze. Obok niego usiadł Tao. Luhan przedtem widział Chanyeola jak szedł do kumpli, więc był pewny, że go nie ma.
-Kumasz to, że ten Wielkolud zgubił mój telefon i nawet nie chce go znaleźć? -prychnął najmłodszy. Luhan jako dobry kolega, tłumaczył sytuację nierozumiejącemu Chińczykowi. Chłopak powiedział coś w swoim języku a Lu spojrzał na Baeka.
-Tao się pyta co z tym zrobiłeś -mruknął.
-Postanawiam od tej chwili być niemiły a zacząłem od dziś -uznał dumny.
-Niby jak? -spytał.
-Na... -Baekhyunowi przerwało otwieranie drzwi. Do pokoju wpadł Chanyeol jak zwykle zalatany. Spojrzał na trójkę chłopaków.
-Co wy wszyscy robicie w moim pokoju? -podniósł brew do góry.
-Naszym -poprawił go Baek.
-Gówno nie naszym, wyjebałem cię -warknął.
-Już ci kiedyś mówiłem, że nie masz prawa -prychnął. Luhan i ZiTao przerzucali wzrok z jednego na drugiego. 
-Dobra, chuj ci w dupę -machnął ręką. Kiedy chłopak przechodzi z pokoju do pokoju nawet nie zakłada butów. Jest mu wtedy wygodniej. I tak wszędzie jest wykładzina, co to za różnica.
Rzucił się na łóżko, tak jak chciał tego Baekhyun. Szampon idealnie wyprysnął na jego twarz. Luhan bardzo głośno się roześmiał, co jeszcze bardziej zdenerwowało Chanyeola. Kiedy chciał ubrać buty i wsadził stopę do tenisówki, z obuwia wyleciało pełno białej glutowatej cieszy. Zdenerwowany na wszystko wyszedł w jednym bucie z pokoju.

-Idę opowiedzieć o tym Sehunowi -roześmiał się Luhan i zostawił Baekhyuna z ZiTao.
-Um... Trochę niezręcznie... -zaczął, a ZiTao patrzył na niego jak na idiotę. Jak mają się porozumieć, jak Tao nie umie Koreańskiego a Baekhyun Chińskiego? Jak on sobie radzi w szkole? Huang powiedział coś w swoim dziwnym języku i skierował się do drzwi po czym wyszedł. 
Baek cicho zachichotał i położył się z powrotem na swoje łoże. Długo nie poleżał, bo do pokoju wbiegł zdenerwowany Chanyeol. Miał mokre włosy oraz kawałek koszulki. Szedł bez skarpetek i obuwia, niosąc jednego buta w ręce. 
-Wytłumacz mi co ty odpierdoliłeś -warknął.
-Skąd podejrzenie, że to ja? -mruknął spokojnie. 
-Niby kto? -syknął, rzucając buty koło drzwi i podchodząc do łóżka chłopaka.
-Skąd mam to wiedzieć -prychnął.
-Ty dobrze wiesz kto to zrobił -przymrużył oczy, po czym podniósł go za koszulkę do góry. 
-Daj mi spokój -przewrócił oczami, starając się być spokojnym. Trochę się boi o swoją twarz.
-Wypierzesz mi teraz buty i koszulkę szmato -o mało nie plunął mu na twarz. 
-Bo? Powinieneś odnaleźć mój telefon, a tego nie zrobiłeś -wzruszył ramionami, a Chanyeol cicho się zaśmiał.
-W dupie mam twój telefon -uśmiechnął się ironicznie -Ciebie też, ale nie moje ujebane buty -dodał.
-A ja je właśnie tam mam -również się uśmiechnął co jeszcze bardziej zdenerwowało chłopaka.
-Zastanawiam się -zaczął -czy jak trochę cię poobijam to dalej będziesz taki pyskaty -Baekhyun trochę się wystraszył.

-Więc jak, posprzątasz po sobie? -chłopak zaprzeczył ruchem głowy. Będzie się trzymał swoich zasad do końca -Jesteś pewny?
-Jak najbardziej -uznał już mniej pewnie. Chanyeol bardzo, ale to bardzo chciał mu coś zrobić, jednak nie wiedział co. Mógłby go uderzyć w twarz, popchać, rzucić nim oraz wiele wiele więcej. Trudny wybór.
Ostatecznie puścił go i skierował się do drzwi.
-Daje ci szansę -wymyślił na poczekaniu.

=#=#=#=

hejhej

Dormitory ➫ ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz