24

3.8K 419 57
                                    

Baekhyun obudził się i pierwsze co chciał zrobić to sprawdzić godzinę na telefonie. Kiedy zmacał cały stoliczek i nie znalazł tego co szukał, oprzytomniał, że przecież dalej go nie ma. Usiadł i zaczął się rozciągać. Pomrugał parę razy i rozejrzał się po pokoju. Zgłodniał. 
Na biurku leżało jedzenie. To jest to. Wstał i popatrzył na Ramen chwilę się wahając. Kto mógł mu przynieść żarcie? 
Zauważył karteczkę z jego notesiku. 
-Kto śmiał ją wyrwać? -fuknął sam do siebie. Zbliżył się niepewnie i przeczytał napis na niej -Dzięki? Kto może mi dzięk... -przerwał -Chanyeol? On zna w ogóle takie słowo?
Zaśmiał się cichutko.

Postanowił to jak najszybciej zjeść, bo szkoda żeby się zmarnowało.
Ramen było już zimne, ale jest tak głodny, że zjadłby wszystko. Spał bardzo długo, skoro jest już po obiedzie. Dawno tak się nie wyspał.
Kiedy w spokoju przegryzał ciasteczko, do pokoju wrócił Park. Spojrzał na Baekhyuna, który miał pełną buzię. Podniósł brew do góry i usiadł na łóżku na przeciwko. Chciał się spytać czy mu smakowało, ale nie może zgrywać miłego.
-Dzięki za jedzenie -Baekhyun przerwał ciszę przy tym zwracając uwagę Chanyeola.
-Czemu nie powiedziałeś prawdy? -zmienił szybko temat. Dalej tego nie rozumiał.
-Kiedyś trzeba skłamać -wzruszył ramionami -A po drugie nie jestem aż takim konfidentem.
-Mogłeś powiedzieć prawdę i nie musiałbyś się ze mną użerać -zmrużył oczy -Na pewno nie masz jakiegoś konkretnego powodu?
-Możemy się zakolegować zawsze, a ja ci wszystko wybaczę -miał ciut nadziei, że to się uda. Po prostu ma dość tej ciągłej walki na każdym kroku.
-Chyba cię pojebało -zaśmiał się wstając -To, że mnie nie wrypałeś a ja podziękowałem ci w żarciu, nie znaczy, że od razu cię lubię -tak naprawdę odrobinkę go lubił. Po prostu nie nienawidził go aż tak bardzo jak reszty. Można powiedzieć, że tak troszeczkę go lubi dopóki jest posłuszny. 
-Nie to nie -wzruszył ramionami -Dzięki za obiad, ale nie wiem czy wybaczę ci za opuszczone zajęcia.
-Nie musisz mi wybaczać -prychnął -W dupie mam twoje zajęcia.

Chanyeol chwilę po rozmowie bez żadnego słowa wyszedł z pokoju. Skierował się jak zwykle do tego samego pokoju.
-Fortepian Arbuz -wpadł do środka gdzie Sehun spał a Yifan siedział na telefonie.
-Skrzypce Truskawka -Odpowiedział nie podnosząc wzroku. Czyli tak jak zwykle -Co chcesz?
-Ten gnojek myśli że chce się z nim zaprzyjaźnić -prychnął, krzyżując ręce.
-Tak bez powodu? Musi mieć powód -uznał Chińczyk.
-No przyniosłem mu żarcie i spytałem się czemu skłamał, a on uznał, że nie jest konfidentem i żebyśmy się zaprzyjaźnili -powiedział na jednym wdechu.
-Mogłeś nie przynosić mu jedzenia, to by nie było problemu -wzruszył ramionami.
-To co miałem zrobić? Nie jestem aż takim skurwysynem -mruknął.
-Obraziłeś właśnie własną matkę kutasiarzu -roześmiał się.
-Spierdalaj -warknął.
-Mógłbyś na przykład... -zaczął -...Yyym...Nie no dobra, nie wiem.
-Jesteś taki zjebany -syknął.
-O wiem -usiadł -nie zgubiłeś przez przypadek jego telefonu?
-No.
-No to kurwa mogłeś go poszukać i mu oddać.
-A no w sumie -przytaknął -Mogę mu poszukać tego telefonu.
-Co? -zdziwił się -Gadaliśmy przecież o tym co mogłeś zrobić a nie co masz zrobić.
-Ale to teraz dam mu telefon po to, aby nie myślał, że go lubię.
-Czekaj co? -Yifan nie mógł zrozumieć Białowłosego.
-Ale z ciebie zjebany rak Chanyeol -wymruczał Sehun jeszcze śpiąc.

=#=#=#=

heloł darknes maj old frendddd

co tam raki 

Dormitory ➫ ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz