49

3.9K 430 53
                                    

Odwiązał chustę, po czym zgarnął ją czym prędzej do kieszeni.
-Gdzie my jesteśmy? -wpatrywał się w cyfrę 485 zastanawiając się kogo to pokój i skąd go kojarzy. Kiedy ogarnął, że to pokój Sehuna i Yifana, otwarł szerzej oczy -Nie...
-Tak -uśmiechnął się.
-Ja tam nie wejdę -prychnął, próbując się wycofać jednak Chanyeol go nie przepuścił.
-Wejdziesz razem ze mną -nie czekając na jego zaprzeczenie, otwarł drzwi na oścież i wepchał do środka Baekhyuna, wchodząc za nim. Wszystkie oczy zostały skierowane na Baekhyuna, bo jego wejście bardziej rzucało się w oczy.
-Co ty tu kurwa rob...-zaczął Yifan, jednak ujrzał za nim Chanyeola i się uciszył. Prawie jak nigdy, wszyscy tutaj siedzieli i wszyscy patrzyli na nich jak na duchy.
-Nie przywitacie się? -prychnął Chanyeol dalej się uśmiechając. Nikt nic nie powiedział, przez co Baekhyun czuł się jeszcze gorzej. Chanyeol ruchem ręki zachęcił go, żeby usiadł na podłodze, jednak ten nie był ani trochę chętny siadać. Chciał wrócić do pokoju a nie siedzieć z chłopakami, który ewidentnie za nim nie przepadają. 

Chanyeol chwycił Baekhyuna w talii i popchnął go w kierunku okna gdzie chwilę później zasiadł Chan ciągnąc za sobą Byuna. Dalej każdy się na nich patrzył.
-Ile się kurwa będziecie lampić? -fuknął Chanyeol, kiedy Baek usiadł wygodnie pomiędzy jego nogami. Byun do tego też nie był zbytnio przekonany, ale też był do tego zmuszony. Nawet wtedy, kiedy Chanyeol się do niego wtulił nie zareagował. Park oplątał dłońmi talię chłopaka i szczęśliwy umieścił głowę na jego ramieniu. Dalej czuł na sobie wzrok Sehuna, Luhana, Yifana, Kyungsoo, Jongina i Yixinga ale nie przejmował się tym jakoś bardzo. Obiecał Baekhyunowi, że przestanie się bać reakcji innych, więc to zrobi.
Jedynie Luhan znacząco uśmiechał się do Baeka, reszta patrzyła na nich z szeroko otwartymi oczami. Mogliby tak w ciszy siedzieć do wieczora, jednak Luhan niezauważalnie kopnął Sehuna w kostkę, przez co ten zaczął na nowo żyć.
-Wreszcie -fuknął, wypuszczając powietrze. Oparł się z spokojem o ścianę, dopóki nie zobaczył wzroku innych na sobie -No co? Wiedziałem, że to się tak skończy.
-Też -mruknął Luhan, przez co Baekhyun odrobinę się rozluźnił.
-Spodziewałem się tego, po tym, że  nie uciekł w pierwszym miesiącu -Kyungsoo wzruszył ramionami.
-A ja nie rozumiem dlaczego właśnie on -prychnął Yifan wielce obrażony, przez co Baek znowu się zdenerwował.
-A co, może ty chcesz być na jego miejscu? -Chanyeol puścił mu zawadiackie oczko (przynajmniej tak mu się wydawało, bo naprawdę wyglądał jakby potrzebował fidget spinnera).
-Spierdalaj, czy ja ci wyglądam na jakieś homo niewiadomo?
-Tak, a co? -wtrącił się Jongin. Byun odetchnął z ulgą, widząc, że temat się zmienił.
-To idź do okulisty jebany murzynie.
-Sam jesteś murzyn -prychnął, bo nie lubi, gdy ktoś żartuje z jego ciemnego koloru skóry.

Nawet nie zauważyli kiedy robiło się powoli ciemno, bo tak dobrze im się rozmawiało.
-Zbieramy się -mruknął Chan wstając razem z Baekiem.
-Eluwa -pożegnał się Yixing, który w większości był cichy. Dwóch chłopaków wyszło z pokoju i bez słowa wrócili do swojego. W środku było ciemno i jak zwykle jedynym oświetleniem był księżyc, który dopiero wszedł na niebo.
-Baek -westchnął cicho Chanyeol zaraz po zamknięciu drzwi. Baekhyun słysząc kawałek swojego imienia, odwrócił się do Parka, czekając co dalej powie -Czy takie źródło ci wystarczy, żeby zrozumieć, że się ciebie nie wstydzę?
-Chyba -pokręcił nosem. Byli całkiem blisko siebie, tak na odległość od łokcia do czubków palców.
-Baekhyun no -fuknął -Obiecuję, że się będę starał, naprawdę cię lubię.
-I tylko lubisz? -zdziwił się.
-Cholera, nie tak -zaprzeczył -Kocham cię, okej? Jesteś pierwszą osobą, którą szczerze kocham. Nawet własnych rodziców nie kocham tak jak ciebie, rozu...
Byun przerwał mu cmoknięciem w wargi.
-Rozumiem Chanyeol -uśmiechnął się -Chce ci dać szansę, ale jest tylko jedna, nie licz na więcej.
-Nie potrzebuje więcej -również się uśmiechnął i przyciągnął Baekhyuna do siebie. Baek nieśmiało zarzucił ręce na jego ramiona, a Chanyeol trzymał Baekhyuna mocno w talii. Już mniej niepewnie dotknęli się wargami, obydwoje szczęśliwi jak to się skończyło.

Gdyby ktoś stał z boku zdecydowanie uznałby to za scenę z filmu. Światło księżyca delikatnie ich oświetlało. Wyższy czule obejmował wielkimi dłońmi boki młodszego, a niższy stał na palcach aby dostać się do ust starszego. Dłonie Baeka, które wcześniej znajdowały się za ramionami, teraz znalazły się w włosach Chanyeola, a plecy Parka były ułożone w łuk, po to aby Baekhyun miał łatwiej go pocałować. Wymieniali pocałunki między sobą bardzo uczuciowo i mieli przenieść się na łóżko, jednak przerwał im krzyk Baekhyuna.
-Jezu, co ci jest? -Chanyeol wystraszył się nie na żarty, wiedząc, że to on mógł zrobić coś źle.
-Stanąłem na kawałku żarówki -Baekhyun o mało nie płakał, a Chanyeol śmiał się wiedząc, że takie sytuacje będą często, bo Byun jest okropną ciamajdą.

=#=#=#=

siemaaaaaaa

z kim widzę się na dzisiejszym zlociku? 8)

(jest to przedostatni rozdzialik raczej)

Dormitory ➫ ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz