32

3.8K 435 78
                                    

Każdy pytał Baekhyuna czy na pewno dobrze się czuję, a głupio powiedzieć, że po prostu zgubił kosmetyczkę. Zastanawiał się czy ktoś przez przypadek jej nie uwędził ale po co komu jego kosmetyki?
Zajęć dzisiaj nie miał dużo, więc od razu po obiedzie udał się do pokoju wpatrując się w telefon. W duchu mega dziękował Chanyeolowi, bo sam nigdy by go nie odnalazł. Na swój sposób Chanyeol jest uroczy. Ma też swoją mroczną i badboyową stronę, ale przyniósł mu raz obiad, odnalazł telefon i rano powiedział mu komplement. Dla Baekhyuna był nawet przystojny a jego krzywe nogi dodawały mu jakiegoś uroku. Gdyby nie to, że Park go tak nienawidzi, mógłby się w nim nawet zakochać. Jednak na chwilę obecną jest to niemożliwe, bo chłopak nie chce nawet być na stopniu pokojowym. Mówi się trudno, nie ma jednej osoby na tym świecie, którą musi lubić. Jest na tyle przystojny, że ma branie u każdej płci. Przynajmniej tak mówi jego mama.

W tym czasie Chanyeol szwendał się bez celu po akademikach, myśląc nad słowami Jongina. Jak ma pogodzić się z tym, że na widok Baekhyuna nie może normalnie oddychać? Serce bije mu jak oszalałe, a kiedy robi te swoje niby nic nie znaczące ruchy, czuje jak jego przyjaciel daje znać o sobie. Czuł się zawsze hetero i jasne, na imprezach całował się z kimkolwiek i nie interesowało go czy to chłopak, dziewczyna czy zwierzę. Jednak to wszystko robił nietrzeźwy i jego mózg pracował nie z jego działaniem. Imprezy są po to, aby szaleć i móc wyluzować i zapomnieć o problemach. Nie chodzi na nie zbyt często, jednak najczęściej odpiernicza tam niezłe haje. Oprócz tego, że jak mocniej się najebie teleportuje się do innych miast, to potrafi po tym mieć takiego kaca, że przez cały dzień kisi się w łóżku. Rozmyślając o tym, uznał, że chętnie poszedłby na imprezę. Będzie musiał o tym porozmawiać z chłopakami.

Chanyeol niechętnie wrócił do pokoju gdzie był Baekhyun w dalszym ciągu nie pomalowany. Leżał z przymkniętymi oczami, tak jakby usypiał. Chanyeol wypuścił głośniej powietrze, jednak Baekhyun go zignorował. Czyżby był obrażony o kosmetyczkę? Park otworzył szafę i spod swoich ubrań wygrzebał brzoskwiniową torebkę wypakowaną po same brzegi. Zamknął ją z hukiem, jednak Baek dalej ani drgnął. Chan zawahał się jeszcze przez chwilę po czym rzucił kosmetyczkę na chłopaka. 
Baekhyun podskoczył od uderzenia w brzuch, przez co usiadł. Chwycił broń zamachu na jego osobę i czując jego maleństwo o mało się nie popłakał. Rozejrzał się po pokoju i widząc Chanyeola leżącego na plecach z zamkniętymi oczami, zdziwił się. Oddał mu jego kosmetyki? I skąd wiedział gdzie są? Ukradł mu je po czym oddał? Gdzie tu jest sens? 
Dźwignął się po cichutku i zbliżył do łóżka wyższego.
-Dzięki za kosmetyczkę - uznał, podchodząc powoli. Jako, że jest fajtłapą, potknął się o własne nogi i runął jak kłoda drewna. Chanyeol nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ Baek na niego spadł. Wystraszony, chwycił młodszego, przytulając do siebie. Niższy za to, zawstydzony nawet się nie ruszał. 
Drzwi otwarły się z hukiem a do środka wszedł nie kto inny jak Sehun. Stanął jak wryty widząc zaistniałą sytuacje po czym uśmiechnął się bardzo szeroko. 
-Czyli jednak jesteście razem? -uśmiechał się jak jakiś pedofil -Sorki, że wam przeszkodziłem, następnym razem zamknijcie drzwi -zaczął się wycofywać.
-Spierdalaj Sehun -warknął. Chciał zwalić Baekhyuna, jednak chciał go też przytulać. Oh wyszedł z łobuzerskim uśmiechem, a Chanyeol się rozluźnił. Miał nos koło głowy chłopaka, więc zaczął wąchać jego włosy. Jego szampon miał słodki zapach, który mógłby wąchać w kółko. Uroczy zapach, idealnie pasował do uroczego Baekhyuna, co nie pomagało Chanyeolowi w obrzydzeniu Baekhyuna. Chyba naprawdę musi się z tym pogodzić.

-Chanyeol -Byun cicho szepnął -mógłbyś...mógłbyś mnie puścić? 

Zaraz po tej sytuacji zawstydzony Chan wyszedł z pokoju, aby opierdolić Sehuna. Czuł jak jego policzki są gorące. Wszedł do pokoju, gdzie był Sehun i Yifan. Oh tłumaczył coś zawzięcie machając energicznie rękoma.
-O skończyłeś robić małe raczki? -uśmiechnął się, a Chanyeol się na niego rzucił z pięściami.
-Ja ci dam małe raczki, masz przejebane chuju -leżeli na łóżku, gdzie Chanyeol okładał delikatnie Sehuna. Nie chciał mu zrobić jakiejś wielkiej krzywdy, ale był zdenerwowany.
-To on miał ci się nie podobać? -śmiał się, choć był bity.
-Jeszcze słowo a ci włożę oszczaną szczotkę do kibla do mordy -warknął, bijąc coraz mocniej klatkę piersiową chłopaka.

-Chanyeol, bo coś mu zaraz zrobisz -Yifan wstał i dźwignął Chanyeola, aby go odciągnąć.
-Taki miałem zamiar -fuknął obrażony.

-Moje kości -stęknął najmłodszy, chwytając się za żebra.

-Jeszcze bym cię dobił, ale mi cię żal pizdo - prychnął.
-Nie moja wina, że miziałeś się z tym bachorem -chciał wzruszyć ramionami ale boli go każdy nerw.
-Wyjąłeś to z kontekstu idioto -o mało znowu się na niego nie rzucił, jednak Yifan dalej go pilnował -Baekhyun się wywrócił i niefortunnie upadł na mnie.
-Baekhyun? -na twarzy Sehuna pojawił się uśmiech połączony z bólem -Czyli już nie gówniarz, nie smarkacz, nie ciul ani nie szczeniak, tak?

-Spierdalaj tępy chuju -wystawił swoją nogę i mocno go kopnął w już i tak obolałe kości, przez co chłopak syknął.

=#=#=#=

SZYBKIE PYTANIE

WOLICIE JEDEN DŁUŻSZY ROZDZIAŁ GDZIEŚ 2500 SŁÓW CZY LEPIEJ DWA PO OKOŁO 1250?

PROSZĘ O ODPOWIEDZI BO NIE WIEM CO ZROBIĆ

Dormitory ➫ ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz