11.

3.7K 90 4
                                    

Od urodzin mamy piłkarza minęły już prawie dwa tygodnie. Święta zbliżały się nieubłaganie szybko, a ja nawet nie wiedziałam jak je spędzam. Siedziałam w swoim gabinecie przeglądając kartę medyczną jednego z zawodników, kiedy drzwi sie otworzyły i stanął w nich uśmiechnięty Portugalczyk.

-Wyjechałaś jeszcze przede mną i napewno nic nie zjadłaś, dlatego może, skoro oboje mamy teraz przerwę wyskoczymy coś zjeść? - Szatyn uśmiechnął się do mnie podchodząc bliżej biurka. Odwzajemniłam jego uśmiech, po czym chwyciłam torbę i delikatnie podniosłam się z obrotowego krzesła, na którym siedziałam.

-Wydaję mi się, że to dobry pomysł. - Odpowiedziałam podchodząc do mężczyzny, który chwycił moją dłoń i pociągnął do wyjścia. Po chwili jednak zorientował się chyba co zrobił, ponieważ od razu puścił moją dłoń i wyszeptał ciche "przepraszam". Przez chwilę panowała między nami niezręczna cisza, którą postanowiłam przerwać.

-Ten piłkarz, który u mnie był z wybitym palcem, zaprosił mnie na kawę po południu. - Zaczęłam cicho idąc kawałek za szatynem, który gwałtownie zatrzymał się na moje słowa.

-Nie zgodziłaś się, prawda? - Spytał chłodno odwracając się do mnie twarzą, zaśmiałam się cicho z jego reakcji, po czym pokręciłam przecząco głową. Na mój gest szatyn odetchnął głęboko, a na jego twarzy znowu pojawił się uśmiech.

-Co nie zmienia faktu, że jest on bardzo przystojny i długo się zastanawiałam nad jego ofertą. - wystawiłam język w stronę mężczyzny, który tylko przękręcił teatralnie oczami i otworzył przede mną drzwi do swojego samochodu.

-Gdzie jedziemy? - spytałam ciekawa siadając na miejsce pasażera, zapinając pasy bezpieczeństwa.

-Zrobimy zakupy i jedziemy do domu, a tak dla twojej wiadomości Ramos nie jest przystojny, przeciętny to słowo, które go opisuje, osobiście znam dużo przystojniejszych piłkarzy. - Portugalczyk popatrzył na mnie zdegustowanym wzrokiem, przez co kolejny raz się zaśmiałam, ale nie drążyłam więcej tego tematu. Nagle dotarła do mnie pierwsza część jego wypowiedzi i aż głośno pisnęłam.

-Do jakiego domu? Muszę wracać do pracy! - Krzyknęłam wpatrując się w niego wściekłym wzrokiem, na co on tylko sie zaśmiał, po czym z piskiem opon odjechał spod stadionu.

-Nie panikuj, skończyłaś dzisiaj wcześniej. - oznajmił i ukazał rząd swoich białych zębów na co cicho westchnęłam. Kilka minut później zatrzymaliśmy się pod ogromnym sklepem i tak jak zwykle wysiadłam sama, żeby nie wzbudzać zbyt dużego zainteresowania osobą mojego pracodawcy. Nie zwracając większej uwagi na to co się wokół mnie dzieje, ruszyłam do środka. Chodziłam po sklepie szukając wszystkich rzeczy, których mogło nie być w domu, kiedy poczułam jak kogoś recę obejmują mnie od tyłu. Zaczęłam się wierzgać i chciałam zacząć krzyczeć, ale usłyszałam cichy głos szatyna tuż przy moim uchu. Miałam wrażenie jakby każdy w sklepie patrzył się tylko na nas, co powoli zaczęło mnie denerwować.

-Czy oni zawsze muszą się tak patrzeć? - warknęłam wściekle, na co mężczyzna wesoło się zaśmiał. Kilka osób podeszło do niego po autograf lub zdjecie, niektórzy przyszli po prostu z nim porozmawiać i tym oto sposobem w sklepie spędziliśmy prawie dwie godziny. Zmęczona odłożyłam zakupy do bagażnika, po czym opadłam na fotel.

-Lepiej zablokuj sobie konto na Facebooku. - Mężczyzna cicho się zaśmiał odpalając samochód przez co spojrzałam na niego zaskoczona.

-Czemu? - spytałam ciekawa i od razu weszłam na dany portal, na którym dostałam wiele wiadomości i powiadomień oraz zaproszeń do znajomych.

-Co sie dzieje? - spojrzałam zdziwiona na mój telefon, a później przeniosłam swój wzrok na mężczyznę, który tylko cicho westchnął.

-Wieści szybko się rozchodzą, a pare osób nas widziało razem. - odpowiedział z uśmiechem, po czym wjechał na jedną z głównych dróg, która prowadziła do domu.

Tylko Mnie Kochaj | Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz