19

3K 100 2
                                    

Weszłam do domu i niczym burza zaczęłam zbierać wszystkie swoje rzeczy z różnych pomieszczeń. Wbiegłam do sypialni, wyciągnęłam z szafy dwie wielkie walizki i natychmiast zaczęłam wrzucać do niej moje ciuchy. Ze zdenerwowania trzęsły mi się ręce, a z oczu ciekły łzy. Byłam mniej wiecej w połowie drugiej walizki, kiedy trzasnęły drzwi wejściowe a chwile później w progu mojego pokoju stanął zdenerwowany Portugalczyk.

-Co ty wyprawiasz ? - spytał cicho i chwycił mnie mocno za ręce.

-Wyprowadzam się, nie widać ? - warknęłam wściekła i wróciłam do wrzucania rzeczy do torby. Mężczyzna przez chwilę stał zszokowany, a później głośno westchnął.

-Brooke, uspokój się, do cholery !- krzyknął nagle i zdecydowanym ruchem posadził mnie na łóżko.

-Nie wyprowadzisz się stąd do póki jesteś opiekunką mojego dziecka-szepnął po chwili ciszy, która zapanowała między nami.

-Nic Ci nie obiecywałem, Brooke, a przeżywasz to jak głupia zakochana nastolatka, którą już nie jesteś, jesteś dorosłą kobietą, więc się tak zachowuj - dodał trochę głośniej i pewniej. Spojrzałam na niego załzawionymi oczami i z niedowierzaniem pokręciłam głową. Wzięłam kilka głębokich wdechów, a kiedy uspokoiłam się na tyle, abym mogła mówić, spojrzałam na niego po raz kolejny.

-Ma Pan absolutną racje, jednakże chciałabym dostać urlop - uśmiechnęłam się do niego sztucznie, podnosząc się z łóżka.

-Jaki urlop ? -spytał zdziwiony, spoglądając na mnie zdziwionym i pełnym przerażenia wzrokiem.

-Wolne od pracy na przynajmniej dwa tygodnie od dzisiaj

-W porzadku - przerwał mi, nerwowo drapiąc się ręką po karku.

-I przez te dwa tygodnie mam wolną reke ?-spojrzałam na niego dla pewności, przez co prychnął pod nosem.

-Twoje życie osobiste, absolutnie mnie nie obchodzi, tylko nie zajdź w ciążę z pierwszym, lepszym facetem, bo nie bede utrzymywał twojego dziecka - szatyn uśmiechnął się do mnie kąśliwie, przez co poczułam się jakby ktoś wylał na mnie wiadro wody. Nie zastanawiając się nad tym ani chwili uderzyłam go mocno w twarz, za którą natychmiast sie złapał.

-Nie jestem jedną z twoich panienek, więc sobie nie pozwalaj-warknęłam przez zaciśniete zęby. Zauważyłam, że piłkarz przez chwilę chciał coś powiedzieć, ale w końcu wyszedł trzaskając mocno drzwiami. Spakowałam do końca walizki, po czym chwyciłam moją torebkę i ze łzami w oczach wyszłam z domu mężczyzny.
W telefonie odnalazłam numer do Caroline, po czym od razu go wykręciłam. Dziewczyna odebrała niemalże od razu.
Rozmawiałam z nią dobre pół godziny i obiecałam sobie, że muszę ją odwiedzić.
Napisałam też sms-a do Patrica, z zapytanie czy mógłby po mnie przyjechać.
Odwróciłam się ostatni raz i zauważyłam Ronaldo stojącego obok drzwi balkonowych. Dalej nie docierało do mnie jak on mógł coś takiego do mnie  powiedzieć. Zza myśleń wyrwał mnie odgłos dobrze znanego silnika, a kilka chwil później zatrzymał się przede mmą samochód mojego brata, do którego od razu wsiadłam. Nie zadawał mi zbędnych pytań, za co byłam mu bardzo wdzięczna, ponieważ nie miałam ochoty teraz z nikim rozmawiać. Jechaliśmy w ciszy prawie całą drogę do domu, po chwili poczułam jego reke na moim kolanie, które ostrożnie potarł. Od razu przyszło mi do głowy, że Cristiano tak robił, więc zacisnęłam mocno powieki, po czym strąciłam rękę mojego brata i podciągnęłam kolana pod brode.

-Brook, co jest ?-spytał po chwili zmęczonym głosem. Spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem i uśmiechnęłam się niemrawo.

-Mam po prostu gorszy dzień-westchnęłam cicho spoglądając na widoki za oknem.

-Chyba gorszy tydzień -Zaśmiał się wesoło, ale mi nie było do śmiechu. Wyciągnęłam telefon, aby sprawdzić, która godzina, lecz zamiast tego zaczęłam przyglądać się mojej tapecie. Nie potrafiłam odpowiedzieć sobie kiedy coś sie zepsuło i co zrobiłam źle.
Przejechałam palcem po szybie gdzie był Portugalczyk i zaczęłam płakać, po raz kolejny tego wspaniałego dnia.

-Brooke, wiem, że to nie moja sprawa i nie wiem, co się między wami stało, ale może warto to wyjaśnić, a nie uciekać -brunet zaczął nieśmiało, przyglądając mi się z uśmiechem.

-Ja nie uciekam, dostałam urlop - odburknęłam i natychmiast schowałam telefon do kieszeni moich spodni.

-Dostałaś urlop i nie pojechaliście gdzieś razem ?, myślałem, że od pewnego czasu jesteś tam na innych zasadach-dodał nieco ciszej z ostrożnym uśmiechem na twarzy.

-To źle myślałeś !-krzyknęłam wściekła i odwróciłam sie do okna.

***

Godzine później znalazłam się pod mieszkaniem Patrica. Szybko wyszłam z auta i zaczęłam kierować się w stronę klatki schodowej.

-Jest Luna ? -spytałam cicho wchodząc do środka ich mieszkania, na co Patrick pokiwał przecząco głową.

-Jeszcze jej nie ma, zazwyczaj wraca koło siedemnastej do domu - odpowiedział  zamykając drzwi wejściowe.

-Mogę u Ciebie zostać, tak na jeden dzień nie więcej, dzisiaj naprawdę nie chce być sama -popatrzyłam się na niego błagalnie, na co chłopak mocno mnie do siebie przytulił.

-Dla ciebie zawsze będzie miejsce w moim domu - wyszeptał mi do ucha. Uśmiechnęłam się lekko na słowa Patrica,  a później poszłam sie położyć. Kiedy poczułam pod sobą mięki materac ogarnęło mnie niesamowite zmęczenie, moje powieki zrobiły się ciężkie, a później po prostu zasnęłam.


*Zmieniony*

Tylko Mnie Kochaj | Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz