15

3.3K 94 5
                                    

Przerwa świąteczna minęła bardzo szybko, zanim się zorientowałam trzeba było od nowa zaczać chodzić do pracy. Jednakże były to najlepsze dwa tygodnie mojego życia. Nigdy wcześniej nie czułam się tak kochana i adorowana przez żadnego mężczyznę. Niestety nic co dobre nie może trwać wiecznie. Cristiano zachowywał się jak nie on i w żaden sposób nie mogłam go rozgryźć. Wychodził bardzo wcześnie z domu, wracał jak już spaliśmy, a kiedy chciałam z nim porozmawiać zbywał mnie i mówił, że nie ma teraz czasu.
Kiedy na zegarku wybiła szósta rano jak zwykle wstałam i skierowałam sie do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i stanęłam przed lustrem gdzie zrobiłam sobie makijaż, ostrzejszy niż zwykle, a włosy zostawiłam rozpuszczone.
Wróciłam do pokoju gdzie szybko się ubrałam w luźny rudo-brązowy sweter oraz poprzecierane jasne jeansy. Chwyciłam jeszcze torebkę i zbiegłam na dół do kuchni.  
Wyciągnęłam miseczke, do której wlałam jogurt naturalny, a później zasypałam go płatkami i różnymi owocami. Zaczełam powoli jeść, a chwilę później do pomieszczenia wszedł śpiący chłopiec.

-Zjadłbym coś-szepnął i usiadł mi na kolanach, po czym mocno się do mnie przytulił, zaciskając swoje rączki na moich rozpuszczonych włosach.

-A na co masz ochotę? -spytałam z delikatnym uśmiechem kiedy usiadł na krześle tuż obok mnie.

-Może to co Ty - szatyn uśmiechnął się do mnie i oparł ręce o stół.  Zaczełam robić to na co Cris miał ochote, kiedy mały lekko pociągnął mnie za rękaw swetra. Spojrzałam na niego wyczekująco,  a on zaczął nerwowo pukać w blat.

-Taty już nie ma, prawda ?-spytał jakby od niechcenia,  ale ja i tak zauważyłam, że mały jest zawiedziony i smutny.

-Twój tatuś musiał dziś tak pojechać - Zaczełam cicho na co on tylko pokręcił głową i smutno się zaśmiał

-Wczoraj i przed wczoraj też musiał tak pojechać? Ja nie jestem głupi, Brie,  tylko mały-westchnął i ukrył głowę w swoich rączkach. Na ten widok poczułam okropny ból w sercu, uklęknęłam przed nim i delikatnie pogłaskałam to po głowie.

-Obiecuje Ci, że porozmawiam z twoim tatą, a teraz jedz bo zaraz musimy jechać - zaśmiałam się i poczochrałam go po głowie, a później złożyłam na jego czole czuły pocałunek. Kiedy chłopiec poszedł na górę się ubrać,  ja zaczęłam sprzątać w kuchni. Zauważyłam na parapecie otwarty list, zdziwił mnie jednak fakt, że nie miał on  znaczka, ani adresu, jest tylko imie piłkarza.
Odłożyłam go na swoje miejsce, choć bardzo chciałam to przeczytać, nie chciałam jednak psuć moich relacji z Ronaldo. Może z tego listu bym sie dowiedziała co sie mu stało.

***

Punkt ósma odstawiłam juniora do przedszkola i skierowałam się na stadion.
Od wejścia wpadłam na Sergio, który jak przystało na gentelmana przepuścił mnie w drzwiach i odprowadził aż pod sam gabinet.

-Brooke, chciałabyś może wyjść ze mną na jakąś kawę i ciasto ?-mężczyzna spytał cicho i lekko speszony stanął w drzwiach na co sie zaśmiałam i położyłam torebkę na moim biurku.

-W porządku-zawołałam i uśmiechnęłam sie do niego szczerze.

-To wpadne po treningu i się dogadamy - Hiszpan podbiegł do mnie, po czym ucałował mój policzek i wyszedł zamykając za sobą drzwi. Stanęłam pod oknem i zobaczyłam jak na parkingu zatrzymuje się czarne,  sportowe ferrari. Nie musiałam zgadywać do kogo należy ten samochód,  bo wiedziałam to aż za dobrze. Pośpiesznie wyszłam z gabinetu i skierowałam swoje kroki w strone wejścia głównego. Zobaczyłam, że Portugalczyk jest już obok wejścia do szatni.

-Cris poczekaj ! -krzyknęłam głośno, lecz brunet zniknął już za drzwiami. Zawiedziona i smutna zarazem wróciłam do pomieszczenia, którego narazie postanowiłam nie opuszczać. Moje szczęście nie trwało jednak zbyt długo ponieważ chwile później musiałam iść na boisko. Usiadłam na trybunach obok Zinedine, który uśmiechnął sie delikatnie.

-Chłopaki doskonale wiecie, czego od was wymagam, macie być niepokonani-zaczął trener na co ja parsknęłam po cichu śmiechem. Przez rozgrzewkę i pierwszą połowę meczu nie stało sie nic ciekawego.
Jednakże, kiedy tylko rozbrzmiał gwizdek rozpoczynający pierwszą połowę, na sali rozległ sie krzyk. Zerknęłam na boisko i zobaczyłam leżącego na ziemi Crisa, który mocno zaciskał zęby. Moje serce zaczęło bić szybciej i błyskawicznie zerwałam sie z trybun. Razem z kolegą Rick'iem  ktory był lekarzem królewskich podbiegliśmy do niego. Uklękłam tuż przy nim i wstępnie zaczęłam oceniać jego stan.

-Moje kolano !-krzyknął głośno zwijając się z bólu, nie potrafiłam się skupić na tym jak mu pomóc, ponieważ za bardzo byłam przejęta tym, że coś złego się mu stało. Po moich policzkach zaczęły lecieć łzy, których nawet nie starałam się powstrzymać.

-Brooke, popatrz na mnie, musisz zacząć trzeźwo myśleć, becząc mu nie pomożesz ?  Wstanie sam, czy trzeba iść po nosze ? - Rick ukleknął przede mną i potrząsnął mnie mocno za ramiona. Wzięłam głęboki wdech, po czym odsunęłam się kawałek od niego i spróbowałam zgiąć noge szatyna.
Mężczyzna wydał z siebie głośny okrzyk i natychmiast wyprostował swoją nogę.

-Trzeba go zanieść do mojego gabinetu, tylko szybko -wyszeptałam roztrzęsiona, po czym wstałam z ziemi. Brunet przewiesił dłoń Ronaldo na swojej szyji i pomógł mu się podnieść.

-Połóż go na leżance ja idę po jakąś  maść - westchnęłam cicho i biegiem ruszyłam do kantorka. Kiedy wróciłam do mojego gabinetu Ricka już nie było. Podeszłam do Portugalczyka i ostrożnie wklepywałam mu maść w kolano.

-Moge już iść grać ?-spytał zdenerwowany, unikając mojego wzroku. Poczułam się cholernie źle i ledwo powstrzymywałam swoje łzy.

-Musisz jechać z tą nogą do szpitala- warknęłam cicho i usiadłam przy biurku. Między nami zapadła niezręczna cisza, w której co jakiś czas słychać było przyśpieszony oddech szatyna. Spojrzałam na niego i zobaczyłam, że krzywi się z bólu.
Powoli do niego podeszłam i kiedy chciałam założyć mu bandaż, szatyn wytrącił mi daną rzecz z rąk.

- Nie dotykaj mnie-warknął wściekle i bez ostrzeżenie podniósł się z leżanki. Ledwo stanął na nogach, a złapał się za kolano i upadł na podłogę.

-Cris !!-krzyknęłam przerażona, podbiegając do niego, przeklinając w myślach własną głupotę. Uklękłam przy nim i mimo jego oporów związałam mu nogę bandażem, a później pomogłam mu wstać.

-Powiedziałem nie dotykaj mnie- wysyczał odsuwając się ode mnie na bezpieczną odległość. Spojrzałam na niego smutno i oparłam się o moje biurko.

- Nie rozumiem o co Ci chodzi, Cris - wyszeptałam cicho spoglądając w ciemne oczy mężczyzny.

-O to, że nawet nie raczyłaś mi powiedzieć, o tym, że całowałaś się z Garethem, może nawet nie tylko z nim, zachowujesz się jak zwykła dziwka podrywając wszystkich dookoła !- szatyn fuknął wściekle, a w moich oczach zalśniły łzy, nie miałam nawet pojęcia co mu odpowiedzieć. Jego słowa echem odbijały się w mojej głowie, powodując nieprzyjemny uczucie w sercu.
Cristiano widząc, że nie mam mu nic do powiedzenia powoli wstał i przytrzymując się ściany ruszył do drzwi. Nie chciałam, żeby tak o mnie myślał, ale przede wszystkim nie chciałam aby coś mu się stało więc podeszłam do niego i delikatnie chwyciłam jego dłoń, którą od razu wyrwał z mojego uścisku i mocno mnie od siebie odsunął. Nie spodziewałam się tego dlatego straciłam równowagę i z hukiem upadłam na ziemię. Zaczęło mi świszczeć w uszach, a przed oczami latały mi mroczki.
Złapałam się za głowę,  ale to nic nie pomagało, dźwięk zaczął się nasilać, a później wszystko ustało i ogarnęła mnie ciemność.




*Poprawiony, zmieniony*
Chryste co tu się podziało ?
Aż normalnie nie wiem co powiedzieć  😂

Tylko Mnie Kochaj | Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz