22.

2.9K 86 12
                                    

-Cristiano kazał Cię zawołać na kolacje, bo nie jadłaś obiadu, ale jak dla mnie, to możesz nie przychodzić -sarkastyczny głos rudowłosej dziewczyny rozniósł się po mojej sypialni. Nie miałam siły się z nią kłócić, więc tylko kiwnęłam lekko głową i dalej wpatrywałam się w ścianę. Usłyszałam ciche prychniecie z ust narzeczonej Ronalfo, a później drzwi do mojego pokoju zamknęły się z hukiem.
Od kiedy wróciłam do pracy u piłkarza unikałam konfrontacji z nim i Georginą.
Każdą wolną chwile spędzałam albo poza domem albo właśnie zamknięta w pokoju.
Odetchnęłam ciężko i lekko podniosłam sie z wygodnego łóżka. Otworzyłam okno, po czym zaczęłam oddychać świeżym powietrzem. Tyle myśli krążyło mi po głowie, tyle razy chciałam zrezygnować, ale prawda jest taka, że zakochałam się w tym cholernym piłkarzu i nie miałam odwagi odejść od niego. Miałam tyle okazji, żeby odejść i tyle, żeby powiedzieć mu co czuje jednak i z jednej i z drugiej myśli bardzo szybko rezygnowałam. Najbardziej jednak bolał mnie fakt, że Ronaldo nigdy nic do mnie nie czuł, te wszystkie pocałunki i czułe słowa były zwykłą zabawą. W moich oczach po raz kolejny zalśniły łzy, nie chciałam płakać, ale nie potrafiłam ich zachamować.
Kiedy byłam małą dziewczynką marzyłam o takiej miłości, a dziś zrobiłabym wszystko, aby jej nie czuć. Odczekałam jeszcze chwile i powoli opuściłam swoją sypialnie.
Zeszłam na palcach na dół i już od schodów słyszałam ich wesołe rozmowy
Tylko nie tchórz, tylko nie ucieknij.
Zacisnęłam mocniej pieści i weszłam do salonu. Piłkarz i modelka nawet nie zwrócili na mnie swojej szczególnej uwagi, ale za to junior słodko się do mnie uśmiechnął, co od razu odwzajemniłam. Weszłam do kuchni i nalałam sobie wodę do szklanki, a chwilę później do kuchni wszedł Portugalczyk, spojrzałam na niego zaskoczona i wtedy napotkałam się na jego wzrok.

-Może zjesz z nami ? -spytał nieco speszony drapiąc się ręką w kark.

-Nie prosze pana, nie jestem głodna, ale pójdę już chyba do siebie-odpowiedziałam cicho odstawiając szklanke do zlewu, a później minełam go nie zaszczycając już ani jednym spojrzeniem. Wiedziałam, że żeby wrócić do mojego pokoju musiałabym wracać przez salon dlatego postanowiłam pójść na spacer. Szybko wskoczyłam w moje czarne botki i wyszłam z domu zamykając cicho drzwi. Na dworze wiał zimny wiatr i bardzo szybko porzałowałam tego, że nie zarzuciłam na siebie chociaż dresówki. Szłam wolnym krokiem prosto przed siebie rozglądając się na wypadek zgubienia. Po godzinie spaceru doszłam do parku, który był całkowicie pusty. Usiadłam na jednej z ławeczek i z uśmiechem podziwiałam otoczenie. Nie wiem, ile tu siedziałam, godzine może dwie.
Kiedy zaczęło się ściemniać podniosłam się z ławeczki i skierowałam swoje kroki do domu. Mniej więcej w połowie drogi ktoś zaczął za mną iść, ale kiedy się odwracałam nie było nikogo. Teraz już trzesłam się nie tylko z zimna,  ale i ze strachu. Przyśpieszyłam trochę i już pół godziny później szłam uliczką prowadzącą do posiadłości mojego pracodawcy. Już miałam wchodzić na posesje, kiedy usłyszałam, że ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zobaczyłam Jon'a z uśmiechem na ustach. Widok chłopaka z bukietem róż wywołał na mojej twarzy uśmiech.

-Z jakiej okazji są te kwiaty ?-spytałam zaskoczona podchodząc do niego na bliską odległość.

-Bez okazji Brooke wiem, że ostatnio zachowałem się jak idiota i chciałem cie przeprosić-brunet wręczył mi kwiaty i niepewnie pocałował mój policzek. Spojrzałam przerażona na drzwi modląc sie żeby nie zobaczyć w nich piłkarza, a później przypomniałam sobie o pewnej istotnej rzeczy. Mianowicie o jego narzeczonej.
Westchnęłam cicho i ze zmęczenia usiadłam na murku.

-Brooke wiem, że nie jestem Crisem, ale jakbyś chciała się ze mną spotkać, to w piątek zaprosiłbym Cię na kolacje-zaczął model na co cicho prychnęłam.

-Co to niby znaczy, wiem że nie jestem Crisem ? -zacytowałam mężczyzne zdziwiona na co on cicho się zaśmiał.

-Tylko idiota by nie zauwazył, że coś do niego czujesz-szepnął mi do ucha, po czym odszedł pare kroków.

-Zadzwoń jak się zdecydujesz, numer masz-krzyknął z oddali i zniknął za posiadłością. Spojrzałam na bukiet i lekko się usmiechnęłam. Weszłam cicho do domu, ściągnęłam buty i wbiegłam na górę.
Włożyłam kwiaty do wazonu i postawiłam go obok łóżka, a chwile później wszedł do mnie junior. Rozłożył książki nic nie mówiąc i zaczął pisać czasem się mnie o coś pytając.

-Przepraszam, że pytam, qle czy to ja coś zrobiłem ?-usłyszałam smutny głos chłopca, przez co poczułam ogromny ból w klatce piersiowej. Przytuliłam go z całej siły.

-Nie kochanie, to nie twoja wina-szepnęłam cicho i ucałowałam jego czoło.

-Kocham cie, Brie-chłopiec lekko się do mnie uśmiechnął,  po czym wyszedł zamykając za sobą cicho drzwi. Słysząc te dwa słowa od chłopca poczułam się najszczęśliwszą osobą na świecie. Usiadłam na łóżku i pokręciłam z niedowierzaniem głową. Kiedy pare minut później usłyszałam pukanie do drzwi pomyślałam, że chłopiec czegoś zapomniał.
Otworzyłam je z lekkim uśmiechem, ale kiedy zobaczyłam kto za nimi stoi zmieniłam wyraz twarzy.

-Czy mogę z tobą porozmawiać ? - spytał Cristiano na co niepewnie otworzyłam szerzej drzwi.

-Za dwa miesiące biorę ślub i mam do ciebie ogromną prośbę-dodał z lekkim uśmiechem, a moje serce złamało się na milion małych kawałków. Popatrzyłam na niego zaskoczona, próbując nie pokazać mu jak bardzo zraniły mnie jego słowa.

- Co to miałabym zrobić?


*Zmieniony*

Tylko Mnie Kochaj | Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz