41.

2.4K 76 13
                                    

-Napewno nie chcesz żebym szedł tam z Tobą?-głos Ronaldo wyrwał mnie z rozmyśleń. Spojrzałam na niego zdezorientowana, na co tylko cicho westchnął.
-pytam czy jesteś pewna, że chcesz iść sama na tą wizytę, bo jeżeli zmieniłaś zdanie ja w tym momencie powiem, że nie mogę być na treningu-wyjaśnił delikatnie się uśmiechając, po czym usiadł obok mnie na kanapie.
-jestem pewna, nie możesz teraz odpuszczać treningów-odpowiedziałam po chwili, opierając swoją głowę na jego ramieniu. Portugalczyk przytulił mnie mocniej do siebie i zaczął głęboko oddychać.
-Boję się Brie, że stanie się coś złego jak mnie nie będzie-wyszeptał cicho, po czym ucałował moje czoło. Odsunęłam się od niego kawałek i kiedy miałam się go zapytać, czy coś się stało, do salonu przybiegł  Cris.
- Co robicie ?-spytał wesoło, siadając pomiędzy nami i wtulając się we mnie.
-rozmawiamy-odpowiedział Ronaldo, głaszcząc syna po głowie.
-o maluszku ?-chłopiec uśmiechnął się do mnie, po czym pogłaskał mój brzuszek na co delikatnie się uśmiechnęłam.
-o nim też-piłkarz roześmiał się głośno, a naszą rozmowę przerwał dzwonek do drzwi. Niechętnie podniosłam się z kanapy i podbiegłam do wejścia lecz kiedy otworzyłam drzwi, nikogo tam nie zobaczyłam. Rozejrzałam się po ogrodzie, a kiedy miałam zamykać drzwi zobaczyłam list na wycieraczce. Schyliłam się po niego i natychmiast weszłam do domu.
-kto to był?-piłkarz uśmiechnął się do mnie, ale kiedy zobaczył moja minę natychmiast wyrwał mi kopertę z dłoni.
- nie wiem Cris, to pewnie pomyłka-westchnełam próbując zabrać mu owy przedmiot. Ronaldo spojrzał na mnie zmartwiony i ostrożnie otworzył kopertę, z której wypadł list. Przeczytał go po czym zmiął kartkę i cisnął ją na drugi koniec korytarza.
-posłuchaj mnie Brooke, od jutra masz ochronę czy Ci się to podoba czy nie-odpowiedział po czym szybko wybiegł na zewnątrz. Zaskoczona podeszłam do kartki, ostrożnie ją otworzyłam i zamarłam.

Mam nadzieję, że cieszysz się swoim stanem błogosławionym
Nie martw się nie potrwa on długo.

Zaczęłam głęboko oddychać aby chociaż trochę się uspokoić. To musiał być Tom, ale skąd on wiedział gdzie mieszkam i skąd wiedział o ciąży. O tym nie wiedzieli nawet nasi najbliżsi przyjaciele czy rodzina.
Usiadłam na ziemi po czym ukryłam twarz w dłoniach.
-Na posesji nikogo nie, Brooke wszytko w porządku ?-Ronaldo podbiegł do mnie i natychmiast pomógł mi się podnieść.
Przytuliłam się do niego i po prostu zaczęłam płakać.
-przepraszam Cris-wyszeptałam mocząc jego bluzę. Portugalczyk objął mnie mocniej, jedną dłonią powoli głaszcząc mnie po plecach.
-kochanie nie masz za co, nie pozwolę Cię skrzywdzić-odpowiedział całując moje czoło.

***

-No wiec tak jest pani w czwartym tygodniu ciaży, dziecko rozwija się prawidłowo i nie ma pani powodów do strachu-lekarz uśmiechnął się do mnie przyjaźnie, po czym na jednym z monitorów pokazał mi malutką czarną kropeczkę.
-to jest moje dziecko ?-spytałam zaskoczona, a sekundę później oczy zaszły mi łzami.
-jest takie malutkie-dodałam ciszej, wycierając żel z brzucha.
-bardzo szybko urośnie-zapewnił ze śmiechem, po czym usiadł przy biurku i zaczął coś pisać. Zapięłam dokładnie moją koszulę i usiadłam na fotelu.
-termin wypadnie pani na 7 stycznia-dodała z ciepłym uśmiechem. Kilka minut później pożegnałam się z nim i z uśmiechem na ustach opuściłam gabinet.
Na korytarzu od razu podeszła do mnie Katie z juniorem.
-kiedy będzie dzidzia?-chłopiec spojrzał na mnie z uśmiechem, a ja mocno go do siebie przytuliłam.
-jeszcze troszkę musisz poczekać-pogłaskałam go po głowie i wyprostowałam się. Blondynka spoglądała na mnie zmartwionym wzrokiem jakby szukała odpowiedzi czy u mnie wszystko w porządku.
-Lekarz na razie nie widzi nic złego-wyszeptałam do niej na ucho, na co od razu się uśmiehnęła.
-Bedzie dobrze Brooke, zobaczysz-odpowiedziała radosna, kierując się w stronę wyjścia z kliniki.
Mam taką nadzieję

Tylko Mnie Kochaj | Cristiano RonaldoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz