Usłyszałam dźwięk budzika. Wyciągnęłam rękę, aby go wyłączyć i z cichym jękiem zwlokłam się z łóżka. W tym samym czasie ekran mojego telefonu zaświecił się ponownie. Odczytałam wiadomość od tego przeklętego "stalkera".
Stalker:
Pora wstawać do szkoły, skarbie.Na mojej twarzy mimowolnie pojawił się uśmiech. Może ten koleś trochę przerażał, ale miło mi było, kiedy do mnie pisał. Tak, wiem, to było chore.
Destiny:
Spóźniłeś się. Poradzę sobie sama.Może i było miło, ale nadal był pewnego rodzaju stalkerem, co nie wydawało się bezpieczne.
Stalker:
Kotku, kiedy przestaniesz być dla mnie taka chamska?Destiny:
Jak przestaniesz mnie tak nazywać. Poza tym, jestem chamska z natury.Stalker:
Widocznie los tak chciał. A teraz śmigaj na śniadanko, bo spóźnisz się do szkoły.Destiny:
Mówiłam już, że poradzę sobie bez ciebie.Stalker:
Niedługo nie będziesz mogła beze mnie żyć, złotko.Destiny:
Jakoś dam radę.Stalker:
Nie sądzę. Jestem jak narkotyk. Uzależniam.Destiny:
No, już nie bądź taki skromny.Stalker:
Stać mnie na więcej. Chcesz się przekonać?Destiny:
Ta, mógłbyś podać mi chociaż swoje imię.Stalker:
Eh, zapomniałem, że miałem być taki tajemniczy. Ale spokojnie, kiedyś będziesz moja.Destiny:
Zapomnij.Stalker:
O tobie? Nigdy, skarbie ;*Destiny:
Życzę powodzenia. Narka, spadam i liczę, że wbijesz sobie do głowy, że nie jesteś w moim typie, SKARBIE.Stalker:
Ostro, mała. Ale skąd wiesz, że nie jestem w twoim typie?Destiny:
Nie raczysz mi powiedzieć, jak masz na imię. Widocznie wspólna przyszłość nie jest nam pisana.Po wykonaniu mojej porannej rutyny wyszłam z domu o umówionej godzinie. Pod drzwiami czekali już Matt i Ashley.
- Hej! - krzykneli chórem, na co odpowiedziałam tym samym.
Po pięciu minutach byliśmy już pod drzwiami domu Tracy.
- Zawsze tak się spóźnia? - zapytałam.
- Przeważnie. - Matt wzruszył ramionami.
- Tylko czasami, po kilka minut. - Ashley przewróciła oczami.
W tym momencie drzwi się otworzyły i Tracy przekroczyła próg. Przywitała się z nami, po czym wszyscy ruszyliśmy do szkoły.
Kiedy tylko usiadłam w ławce w sali historycznej, mój telefon zawibrował. Od razu domyśliłam się, kto do mnie napisał.
Stalker:
Ślicznie dziś wygląsasz, Destiny.Destiny:
Cały czas będziesz mnie obserwować? Ale miło, że wreszcie nazwałeś mnie po imieniu.Stalker:
Masz bardzo ładne imię.Destiny:
Więc czemu go nie używasz? Zresztą nieważne, to naprawdę nie jest potrzebne.Stalker:
Lubię też nazywać cię skarbem. Bo jesteś moim skarbem.Destiny:
Zamknij się, lekcja się zaczyna.- Co to za szczęściarz, z którym tak ciągle piszesz? - dobiegł mnie zza pleców głos Tracy.
- Nikt ważny - rzuciłam, nie odwracając się. Wtedy zabrzmiał dzwonek.
Stalker:
Słyszałem...Destiny:
Będziesz podsłuchiwał każdą moją rozmowę? Jesteś w tej klasie?Stalker:
Może jestem. Ale nie trzeba być w tej klasie, żeby cokolwiek usłyszeć. Drzwi są otwarte, złotko ;*Destiny:
Cicho bądź, ta baba zaraz zabierze mi telefon.Stalker:
Najgorsza kara XXI wieku, co?Destiny:
A żebyś wiedział...Stalker:
Zwłaszcza, kiedy po drugiej stronie ekranu siedzi takie ciacho, jak ja ;)Destiny:
Zamknij się.Stalker:
Dla ciebie wszystko, skarbie ;*
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
FanfictionDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...