25. Uważaj na siebie.

1.4K 101 10
                                    

Film skończył się, a ja wciąż wypłakiwałam się w ramie Shawna. Gładził mnie po głowie, śmiejąc się cicho.

- Skąd wiedziałeś, że lubię takie filmy? - chlipałam.

- No widzisz, ja wiem wszystko - zaśmiał się po raz kolejny - Ej, mała, uśmiechnij się. Nie pamiętasz naszej umowy?

Te słowa sprawiły, że na moich ustach mimowolnie pojawił się blady uśmiech.

- Chyba powinniśmy stąd wyjść - powiedziałam, ocierając ostatnią łzę i rozglądając się po pustej sali kinowej.

- Już w porządku? - chwycił mnie za poliki i pogładził kciukami mokrą od łez skórę.

- Shawn, to tylko film - zachichotałam.

Opuściliśmy budynek galerii handlowej i wsiedliśmy do Forda Mustanga Shawna. Podróż minęła nam w miłej atmosferze. W radiu leciały najlepsze hity i razem śpiewaliśmy każdą piosenkę. Ja fałszowałam i gubiłam rytm, co spotykało się z salwami śmiechu ze strony chłopaka, ale musiałam przyznać, że jego głos był po prostu olśniewający.

Po dwudziestu minutach drogi chłopak zaparkował samochód pod dużym domem. Wysiadł z pojazdu, po czym obiegł go dookoła i otworzył mi drzwi. Podziękowałam i wysiadłam.

Wnętrze domu było miłe i przytulne, a przede wszystkim puste. Panowała tam głucha cisza, co było trochę przytłaczające, ale cieszyłam się z tego powodu.

Brunet złapał mnie za nadgarstek, co przyprawiło mnie o dreszcze na całym ciele, i pociągnął po schodach na górę. Otworzył pierwsze drzwi z brzegu. Jego pokój różnił się od reszty domu. Ściany były szaro - czerwone, a meble czarne. Panował tam chłód, ale wystrój pokoju bardzo mi się spodobał.

- Usiądź - wskazał na swoje łóżko pod oknem, przy czym sam na nim usiadł. Zrobiłam więc, jak poprosił - Chcesz coś do picia?

- Nie, dzięki.

- Na pewno?

- Nie - zaśmiałam się cicho.

- Jesteś tego pewna?

- Shawn...

- W stu procentach?

- Skoro tak bardzo tego chcesz... - przewróciłam oczami i westchnęłam cicho.

- Zaraz wracam - wyszczerzył się do mnie i zostawił mnie samą w pokoju. Po chwili wrócił z dwiema szklankami i butelką pepsi pod pachą. Usiadł na zajętym wcześniej przez siebie miejscu i wręczył mi szklankę z zimnym napojem.

Pokręciłam głową, śmiejąc się cicho. Wtedy mój telefon zawibrował, a ja odczytałam wiadomość od Drake'a.

Drake:
Czy ten debil nic ci jeszcze nie zrobił?

Westchnęłam z irytacją, po czym z niemiłym zaskoczeniem stwierdziłam, że Shawn wlepiał swój wzrok w ekran mojego telefonu.

- Em... Mój przyjaciel chyba niezbyt cię lubi - zmarszczyłam brwi, próbując powiedzieć mu to jak najdelikatniej. W końcu i tak nie cieszył się zbyt dobrą reputacją.

- Ten gej? - spytał, jakby nic takiego się nie stało.

- Homoseksualista - poprawiłam go. Nie lubiłam tego określenia na osoby innej orientacji.

- No niech ci będzie - przewrócił oczami.

- Tak, to Drake - wyszczerzyłam się do niego, po czym odpisałam na wiadomość.

Destiny:
Uspokuj się, nic mi nie jest.

Drake odpisał niemal natuchmiast.

Drake:
Uważaj na siebie.

Destiny:
Czy ty kiedykolwiek mu zaufasz?

Drake:
Pożyjemy, zobaczymy.

Westchnłam głęboko, na co Shawn spojrzał na mnie pytająco.

- Drake potrafi być irytujący - wyjaśniłam i chwyciłam z plecaka książkę od biologii - Mieliśmy się pouczyć, prawda?

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz