44. Już tak dłużej nie mogę.

1.1K 80 6
                                    

Pierwsza lekcja ciągnęła się w nieskończoność. Wreszcie zadzwonił tak wyczekiwany dzwonek. Tłum uczniów wylał się na korytarz, a ja podążałam za nim.

- Co teraz masz? - spytał Drake, doganiając mnie.

- O nie - pokręciłam głową, uświadamiając sobie niezbyt przyjemny fakt - Biologia.

Zawsze lubiłam ten przedmiot, bo Shawn siedział wtedy w ławce przede mną, ale teraz nie widziało mi się oglądanie tyłu jego głowy. Miałam tylko nadzieję, że i tym razem nie będzie na mnie "czekał".

Drake po drodze na swoje zajęcia odprowadził mnie pod drzwi sali biologicznej. Nie zdążyliśmy nawet pogadać, bo twierdził, że umówił się wcześniej z nauczycielem francuskiego, by obgadać jakąś ważną sprawę. Pożegnałam się więc z nim i stanęłam pod salą, czekając na dzwonek. Wtedy obok mnie wyrosła wysoka postać Shawna. Jedna część mnie mówiła "uśmiechnij się, przutul mnie", a druga miała ochotę uciec jak najdalej od tego pieprzonego korytarza.

Brunet przez chwilę stał przede mną i w ciszy wpatrywał się w moje oczy. Miałam wrażenie, że tym spojrzeniem wiercił dziurę w mojej duszy.

- Możemy pogadać? - wymamrotał w końcu.

- Właśnie gadamy - powiedziałam obojętnym tonem, jednak czułam już gulę, rosnącą w moim gardle, której nie umiałam przełknąć.

- Wiem - twarz chłopaka nie wyrażała żadnych uczuć. Była jak z kamienia, a jego oczy wydawały się być puste. Przypomniałam sobie sobotni poranek, kiedy to oznajmiłam mu, że wyjeżdżam. Patrzyłam wtedy, jak te piękne oczy traciły blask, który już do nich nie wrócił. Wtedy ostatni raz widziałam uśmiech na jego twarzy. Było to zaledwie kilka dni temu, a już tak bardzo brakowało mi tego uśmiechu i promiennego spojrzenia. Brakowało mi jego bliskości.

- Shawn... - głos mi się załamał.

- Destiny, ja już tak dłużej nie mogę - wyznał, kręcąc głową.

- Tęsknię za tobą, Shawn - oznajmiłam, jednak nie ruszyłam się z miejsca. Bałam się zbliżyć, jakbm za jednym dotknięciem jego dłoni mogła stracić go na zawsze.

- Boję się, że nie poradzę sobie bez ciebie.

- Będziemy pisać, dzwonić - zamilkłam na chwilę - Patrzeć w gwiazdy.

Słysząc moje ostatnie zdanie, Shawn uśmiechnął się blado. Zbliżył się o krok i złapał mnie za ręce. Poczułam, jak dobra energia rozchodzi się po całym moim ciele.

- Kocham cię, Desty - szepnął i pocałował mnie w czoło.

- Też cię kocham, Shawn - opadłam na jego falującą klatkę piersiową i wtuliłam się w niego, wdychając tak wytęskniony zapach jego perfum. Poczułam, jak obejmuje mnie ramionami, zamykając w szczelnym uścisku.

Wtedy na korytarzu rozległ się dźwięk dzwonka. Odsuneliśmy się od siebie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy.

Te piękne oczy, za którymi tak tęskniłam.

Nie odzyskały w pełni swojego blasku, ale tliła się w nich iskierka życia, co zupełnie zmieniało ich wygląd.

Shawn mnie kochał.

Kochał mnie i nie chciał mnie stracić.

Tak jak ja jego.

Oboje udaliśmy się na biologię. Weszliśmy do sali i zajeliśmy nasze stałe miejsca. Shawn przede mną, a ja z tyłu, wgapiona w tył jego głowy. Chłopak wyciągnął do mnie rękę, nie odwracając się. Chwyciłam ją pod ławką. Do końca lekcji nasze dłonie nie śmiały zmienić położenia. Nie mogły się rozłączyć. Tak bardzo tęskniły za swoim dotykiem, bliskością innej dłoni. Ja tęskniłam za dotykiem Shawna, za jego bliskością. Chciałabym już nigdy się z nim nie rozłączyć, nie zmieniać położenia. Zostać tu, w sali numer dwadzieścia sześć, na lekcji biologii, wpatrzona w tył jego głowy, urzeczona dotykiem jego dłoni.

Chciałabym, ale nic nie może trwać wiecznie.

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz