45. Nie poradzę sobie bez ciebie.

1.2K 79 5
                                    

Czwartek. Ostatni czwartek w Toronto, spędzony z przyjaciółmi. Z Shawnem. Przez cały tydzień nie zmarnowałam żadnej chwili. W wolnym czasie spotykałam się z Tracy, Ashley i Mattem, z Drake'iem i z Shawnem. Czasem z wszystkimi naraz. Ten czwartek nie mógł być wyjątkiem.

Shawn kręcił na palcu kosmyk moich włosów. Leżałam na podłodze w salonie, z głową na jego wyciągniętych nogach. Uśmiechał się do mnie, co jakiś czas gubiąc czułe pocałunki na moim czole, policzkach, czy ustach. Ostatnie wspólnie spędzone popołudnie.

- Shawn - szepnęłam, patrząc w sufit.

- Destiny - pogładził mnie po głowie, wplatając palce w moje włosy.

- Zobacz, jest teraz idealnie - westchnęłam - Nie mogę pogodzić się z tym, że nie będę tego miała - wyznałam, przysięgając sobie, że tym razem się nie popłaczę

- Nawet nie chcę o tym myśleć - pokręcił głową - Zapomnijmy o tym na chwilę.

- Kiedy ja nie potrafię - póki co, skutecznie wstrzymywałam łzy - Nie mogę przestać o tobie myśleć.

- Ja o tobie nigdy nie przestałem - uśmiechnął się blado - I nie mam zamiaru. Ale proszę, nie gadajmy już o tym.

- Shawn... - podniosłam się do pozycji siedzącej - Pocałuj mnie.

Chłopak bez wahania przycisnął swoje usta do moich ust. Czułam jego ręce na biodrach, a swoje umieściłam na jego karku. W chwilach, kiedy mnie całował, nagle wszystkie problemy znikały. Był tylko on i ja. Tylko my, zawieszeni gdzieś w przestrzeni. Czas znikał, wraz z wszystkimi zmartwieniami. Czym w ogóle był czas?

Nie wiedziałam, kiedy usta Shawna znalazły się na mojej szyi, a potem zaczęły błądzić wzdłuż obojczyka. Wsunęłam ręce pod jego bluzkę. Jego skóra była bardzo ciepła. Mogłam wyczuć napinające się mięśnie brzucha. Chciałam pozbyć się dzielącej nas bariery. Chciałam przytulić się do niego bez żadnych przeszkód. Chwyciłam za skrawki jego koszulki i pociągnęłam do góry. Przerwał na chwilę i pozbył się tego nic nie znaczącego skrawku materiału. Jego wargi szybko odnalazły moje usta i zostawiły na nich kilka czułych pocałunków, po czym zbłądziły gdzieś pomiędzy moją szyją, a szczęką. Przełożyłam jedną nogę przez jego nogi i usiadłam na nim okrakiem. Ręce umieściłam na jego falującej klatce piersiowej.

Miałam wrażenie, że wargi chłopaka stopiły się w jedność z moją skórą. Chciałam, żeby ta chwila trwała wiecznie. Bo czymże był czas? Jakie miał w tej chwili znaczenie? Czas tylko utrudniał życie. Dałabym wszysyko, żeby móc go zatrzymać, cofnąć.

Poczułam na plecach coś ciepłego. Dłonie Shawna były wręcz gorące. Dotykały moich pleców, jakbym za chwilę miała zniknąć. Wsunął je pod bluzkę, a jego dotyk sprawił, że chciałam naraz śmiać się i płakać. Mogłabym krzyczeć w niebogłosy, ale zachowałam ciszę.

W końcu usta Shawna gdzieś uciekły, a on sam oparł czoło o moje ramię. Oddychał ciężko i płytko. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę z tego, że płakał. Objęłam go i przycisnęłam jego ciało do swojego. Nasze sylwetki zdawały się pasować do siebie idealnie, jakby były szyte na miarę. Nikt nic nie mówił. Wokół panowała cisza, która wcale nie była uciążliwa. W końcu jednak Shawn się odezwał.

- Nie poradzę sobie bez ciebie - wyszeptał tak cicho, że ledwie to usłyszałam.

- Kocham cię - szepnęłam tylko, wiedząc, że te słowa mówiły same za siebie.

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz