7. Ty mi wystarczysz.

2.1K 124 9
                                    

Kiedy Drake wyszedł na swoją randkę, ja postanowiłam spotkać się z przyjaciółmi. Napisałam więc do nich na naszej konwersacji na Messengerze.

Ta głupia:
Wpadacie do mnie?

Tracy odpisała niemal natychmiast.

Idiotka:
Ja zawsze ;*

Do rozmowy dołączyła również Ashley.

Idiotka 2.0:
No to wbijam xD

Po dwuch minutach odpisał także Matt.

Your Bad Boy ;P:
Z BUTA WJEŻDŻAM!

Ta głupia:
Czekam, skarby ;*

Idiotka:
Zaraz będę.

Idiotka 2.0:
Daj mi chwilę.

Your Bad Boy ;P:
Jak wszyscy, to ja też:
Będę za chwilę <3
Your Bad Boy ;P:
A szkoda, mógłbym wbić przez okno xD

Ta głupia:
To wbijaj xD

Your Bad Boy ;P:
No co ty, jestem na to za głupi.

Idiotka 2.0:
Myślisz, że tego nie zauważyła?
Idiotka2.0:
Stary, zna cię już tydzień.

Your Bad Boy ;P:
Dzięki, Ash, dzięki.

Idiotka 2.0:
Nie ma za co ;*

Your Bad Boy ;P:
Nie chcę nic mówić, ale przypominam ci o twoim pseudonimie.

Idiotka 2.0:
Dzięki, Matt, nie musisz ;)

Your Bad Boy ;P:
Muszę, taka moja rola w tym związku.

Idiotka 2.0:
Jeśli już mówimy o "tym związku", to ty tu jesteś babą.

Yoir Bad Boy ;P:
Ej jakim związku?

Idiotka 2.0:
Właśnie się zastanawiam, wiesz?

Z uśmiechem na twarzy przyglądałam się tej rozmowie, jaką toczyli Ashley i Matt. W tym czasie pisałam z Tracy na rozmowie prywatnej o Mashley - naszym ulubionym shipie. Był to zlepek imion Ashley i Matta. Tak bardzo do siebie pasowali.

Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi i zbiegłam na dół, żeby otworzyć.

- Heeeej! - krzyknęła Tracy, zamykając za sobą drzwi.

- Cześć - uśmiechnęłam się.

- Oni będą razem - oznajmiła na wejściu.

- Mashley życiem - zachichotałam.

- Pasują do siebie.

- Tak szybko dorastają - udałam wzruszenie.

- Nie rozklejaj się, Destiny. Znajdziemy ci ładniejszego - poklepała mnie w ramie.

- Bardzo śmieszne.

W tym momencie dźwięk dzwonka zabrzmiał ponownie i wpuściłam do środka naszą parkę - Ashley i Matta.

Siedzieliśmy w salonie, obżerając się żelkami. Właśnie dusiłam się ze śmiechu, kiedy po raz kolejny już tego dnia usłyszałam dzwonek do drzwi. Matt mnie wyręczył i poszedł otworzyć, za co byłam mu bardzo wdzięczna. Słabo bo było, gdyby ktokolwiek oglądał mnie w takim stanie.

Wtedy do salonu wkroczył Drake z kamiennym wyrazem twarzy. Natychmiast przestałam się śmiać.

Widziałam w oczach Tracy iskierki, kiedy go zobaczyła. To prawda, był zabójczo przystojny. Nie chciałam sprawiać jej później przykrości, ale najgorsze było to, że po prostu nie wypadało w jego obecności rozmawiać o jego orientacji seksualnej.

- Nie wyszło... - westchnął i opadł na kanapę obok mnie.

To było jeszcze gorsze. Pewnie pomyślała, że jest do wzięcia. Już widziałam, jak wymyśla imiona dla ich nienarodzonych jeszcze dzieci.

Nic nie mówiłam. Przysunęłam się bliżej i położyłam głowę na jego prwym ramieniu.

- Zostań z nami - zaproponowała Tracy.

- Zoooostań - spojrzałam na niego wzrokiem pod tytułem: kocham cię, ale jak tylko stąd wyjdziesz, nie będzie już tak kolorowo.

- Spokojnie, Desty - uśmiechnął się blado.

- Desty? - Matt uniósł brwi. Widziałam ten chytry uśmieszek na jego twarzy.

- Nawet się nie waż, Matt - zgromiłam go wzrokiem.

Stalker:
Hej, skarbie ;* Jak tam randka Drake'a?

Destiny:
Nie wyszło... A co, cieszysz się?

Stalker:
Nie, skarbie, ty mi wystarczysz ;)

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz