14. Martwię się...

1.7K 104 7
                                    

Złapałam Aarona za nadgarstek, ciągnąc ku wysokim siedzeniom przy barze. Usiadłam na jednym z nich, ciężko dysząc.

- Muszę odpocząć - szczerze mówiąc miałam już dosyć ciągłego tańczenia, głośnej muzyki i migających świateł.

- Znowu? - chłopak usiadł obok mnie - Może chcesz już wrócić?

Spojrzałam na niego, dając mu do zrozumienia, że to prawda.

Wyszliśmy tylnym wyjściem, gdzie od razu uderzyło mnie zimne powietrze. Zadrżałam i objęłam się rękami.

- Zimno ci? - chłopak przystanął.

Przytaknęłam, a on bez wachania zdjął kurtkę i wyciągnął w moim kierunku. Miał na sobie koszulkę bez rękawów, ale pozwoliłam, aby zarzucił mi skórę na ramiona. Mój wzrok zatrzymał się na jego świetnie wyrobionych bicepsach. Przyłapałam się na gorącym uczynku i po chwili spojrzałam na jego twarz, którą zdobił blady uśmiech.

- Nie zimno ci? - zapytałam, patrząc na jego odkryte ramiona.

- Kiedy patrzę na ciebie, jest mi wręcz gorąco - wyznał, a ja poczułam, że się rumienię.

Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy z tyłu budynku. Było tu ciemno i pusto. Nie widziałam tam żywej duszy. Nagle poczułam się dziwnie niepewnie. Praktycznie nie znałam Aarona, a znalazłam się z nim sama na tyłach budynku. Zwykle w takich miejscach dochodziło do gwałtów, czy morderstw.

Spokojnie, Destiny, przecież to Aaron. Nic ci nie zrobi.

Zadrżałam mimowolnie. Tym razem nie z zimna, a strachu. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę samochodu, który znajdował się z drugiej strony.

- Zaczekaj... - Aaron chwycił mnie za nadgarstek, a ja poczułam mieszaninę strachu i euforii - Ja... Myślę, że...

- Że? - odwróciłam się. W mojej głowie zaczęły się tworzyć najczarniejsze scenariusze. Chyba naoglądałam się za dużo seriali...

- Że... Coś jest między nami - spojrzał mi w oczy. Miał kamienny wyraz twarzy. Zastanawiałam się, co oznaczał.

- I co zamierzasz z tym zrobić? - zapytałam cicho, rumieniąc się jeszcze bardziej.

- A co ty chciałabyś z tym zrobić? - odbił piłeczkę, ale ja nie dałam za wygraną.

- Do ciebie należy decyzja - uniosłam brwi. Poczułam, jak w kieszeni moich spodni telefon zawibrował po raz kolejny tego wieczoru, ale zignorowałam to.

Stalker:
Wszystko w porządku, Destiny?

Stalker:
Martwię się...

Podszedł bliżej mnie, a ja stałam w miejscu, nie wiedząc, co robić. Bałam się. Po prostu się bałam, bo wiedziałam, że ktoś, kto właśnie napisał do mnie wiadomość, liczył, że jeszcze mogło być inaczej. Nie wiedział o tym, że jakiś obcy chłopak właśnie próbował mnie pocałować, a ja nie opierałam się mu, bo uwiódł mnie swoim podejściem. Nie wiedział i prawdopodobnie się o tym nie dowie. Tak powinno zostać. Ale może nie powinnam dawać mu nadzieji? Ale komu? Jemu? A może Aaronowi?

W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, które jednak po chwili zniknęły. Aaron był już tak blisko, że czułam na twarzy jego ciepły oddech. Zacisnęłam powieki, a mój telefon zawibrował ponownie. To też zignorowałam.

Stalker:
Destiny... Napisz, proszę :(

Dzieliły nas milimetry, a ja miałam już pustkę w głowie. Jedyne, co zaprzątało moje myśli, to bicie serca Aarona. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego szare tęczówki. Zbliżały się niebezpiecznie, a ja wciąż tkwiłam w sytuacji bez wyjścia. Kiedy już nasze wargi prawie się stykały, spuściłam głowę i westchnęłam cicho.

- Przepraszam - wyszeptałam - Nie mogę - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu, który znajdował się jakieś pół godziny drogi stąd.

- Zaczekaj, odwiozę cię! - krzyczał za mną Aaron, ale ja szłam dalej przed siebie.

Tego wieczora wydarzyło się wiele wspaniałych rzeczy, ale wiedziałam, że ta ostatnia nie da mi spać w nocy. Moje mniemania okazały się słuszne.

Destiny:
Przepraszam, nie mogłam odpisać...

Destiny:
Śpisz? Ja nie mogę zasnąć...

No to mamy kolejny rozdział! Ale nadal jest nas tu niewiele. Udostępniajcie, polecajcie... Im nas więcej tym lepiej i częściej będą pojawiać się rozdziały! (Może tym was przekonam heh ;P)

Wasza Shadow_024 ;***

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz