Złapałam Aarona za nadgarstek, ciągnąc ku wysokim siedzeniom przy barze. Usiadłam na jednym z nich, ciężko dysząc.
- Muszę odpocząć - szczerze mówiąc miałam już dosyć ciągłego tańczenia, głośnej muzyki i migających świateł.
- Znowu? - chłopak usiadł obok mnie - Może chcesz już wrócić?
Spojrzałam na niego, dając mu do zrozumienia, że to prawda.
Wyszliśmy tylnym wyjściem, gdzie od razu uderzyło mnie zimne powietrze. Zadrżałam i objęłam się rękami.
- Zimno ci? - chłopak przystanął.
Przytaknęłam, a on bez wachania zdjął kurtkę i wyciągnął w moim kierunku. Miał na sobie koszulkę bez rękawów, ale pozwoliłam, aby zarzucił mi skórę na ramiona. Mój wzrok zatrzymał się na jego świetnie wyrobionych bicepsach. Przyłapałam się na gorącym uczynku i po chwili spojrzałam na jego twarz, którą zdobił blady uśmiech.
- Nie zimno ci? - zapytałam, patrząc na jego odkryte ramiona.
- Kiedy patrzę na ciebie, jest mi wręcz gorąco - wyznał, a ja poczułam, że się rumienię.
Rozejrzałam się dookoła. Byliśmy z tyłu budynku. Było tu ciemno i pusto. Nie widziałam tam żywej duszy. Nagle poczułam się dziwnie niepewnie. Praktycznie nie znałam Aarona, a znalazłam się z nim sama na tyłach budynku. Zwykle w takich miejscach dochodziło do gwałtów, czy morderstw.
Spokojnie, Destiny, przecież to Aaron. Nic ci nie zrobi.
Zadrżałam mimowolnie. Tym razem nie z zimna, a strachu. Ruszyłam wolnym krokiem w stronę samochodu, który znajdował się z drugiej strony.
- Zaczekaj... - Aaron chwycił mnie za nadgarstek, a ja poczułam mieszaninę strachu i euforii - Ja... Myślę, że...
- Że? - odwróciłam się. W mojej głowie zaczęły się tworzyć najczarniejsze scenariusze. Chyba naoglądałam się za dużo seriali...
- Że... Coś jest między nami - spojrzał mi w oczy. Miał kamienny wyraz twarzy. Zastanawiałam się, co oznaczał.
- I co zamierzasz z tym zrobić? - zapytałam cicho, rumieniąc się jeszcze bardziej.
- A co ty chciałabyś z tym zrobić? - odbił piłeczkę, ale ja nie dałam za wygraną.
- Do ciebie należy decyzja - uniosłam brwi. Poczułam, jak w kieszeni moich spodni telefon zawibrował po raz kolejny tego wieczoru, ale zignorowałam to.
Stalker:
Wszystko w porządku, Destiny?Stalker:
Martwię się...Podszedł bliżej mnie, a ja stałam w miejscu, nie wiedząc, co robić. Bałam się. Po prostu się bałam, bo wiedziałam, że ktoś, kto właśnie napisał do mnie wiadomość, liczył, że jeszcze mogło być inaczej. Nie wiedział o tym, że jakiś obcy chłopak właśnie próbował mnie pocałować, a ja nie opierałam się mu, bo uwiódł mnie swoim podejściem. Nie wiedział i prawdopodobnie się o tym nie dowie. Tak powinno zostać. Ale może nie powinnam dawać mu nadzieji? Ale komu? Jemu? A może Aaronowi?
W mojej głowie kłębiło się mnóstwo myśli, które jednak po chwili zniknęły. Aaron był już tak blisko, że czułam na twarzy jego ciepły oddech. Zacisnęłam powieki, a mój telefon zawibrował ponownie. To też zignorowałam.
Stalker:
Destiny... Napisz, proszę :(Dzieliły nas milimetry, a ja miałam już pustkę w głowie. Jedyne, co zaprzątało moje myśli, to bicie serca Aarona. Otworzyłam oczy i ujrzałam jego szare tęczówki. Zbliżały się niebezpiecznie, a ja wciąż tkwiłam w sytuacji bez wyjścia. Kiedy już nasze wargi prawie się stykały, spuściłam głowę i westchnęłam cicho.
- Przepraszam - wyszeptałam - Nie mogę - odwróciłam się na pięcie i ruszyłam w stronę domu, który znajdował się jakieś pół godziny drogi stąd.
- Zaczekaj, odwiozę cię! - krzyczał za mną Aaron, ale ja szłam dalej przed siebie.
Tego wieczora wydarzyło się wiele wspaniałych rzeczy, ale wiedziałam, że ta ostatnia nie da mi spać w nocy. Moje mniemania okazały się słuszne.
Destiny:
Przepraszam, nie mogłam odpisać...Destiny:
Śpisz? Ja nie mogę zasnąć...No to mamy kolejny rozdział! Ale nadal jest nas tu niewiele. Udostępniajcie, polecajcie... Im nas więcej tym lepiej i częściej będą pojawiać się rozdziały! (Może tym was przekonam heh ;P)
Wasza Shadow_024 ;***
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
Fiksi PenggemarDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...