39. Jesteś słodka, kiedy się złościsz.

1.2K 81 26
                                    

Obudziłam się rano na podłodze, oparta o kanapę, na której leżał Shawn i bawił się kosmykiem moich włosów.

- Wygodnie ci tu? - spytał - Nie chciałem cię budzić.

- Co się tam właściwie stało? - zspytalam cicho, po chwili milczenia, patrząc tępo w przestrzeń przed sobą.

- Przepraszam, że to tak musiało wyglądać - Shawn momentalnie posmutniał. Słyszałam to w jego głosie.

- Chcę wiedzieć, co się stało - zarządałam - i ile wspólnego miał z tym Aaron. On ci to zrobił, prawda?

- Tak, on.

- Raczysz mi opowiedzieć, co się tam wydarzyło? - niemal krzyknęłam.

- Kiedy poszłaś do toalety, chciałem się czegoś napić - zaczął opowiadać - Spokojnie, nie alkoholu. Wypiłem wystarczająco dużo, jak na mnie. Wystarczył mi sok. Wtedy on...

- Aaron? - wtrąciłam się.

- Aaron - potwierdził - podszedł do mnie, jakby od dawna chciał to zrobić. Zaproponował mi wódkę. Odmówiłem. Nalegał, żebym się do nich przysiadł. Był bardzo zdeterminowany. Jak dziecko, które błaga o zabawkę. Ale jej nie dostaje. Teraz wiem, że chciał tylko zwrócić twoją uwagę. Chciał pokazać ci, jakim jestem dupkiem. Miał narkotyki. Próbował mi je wcisnąć. Jego plan był taki, żebym poszedł z nim i jego kolegami zapalić jakieś świństwo, a wtedy ty odwróciłabyś się ode mnie.

- Nie zrobiłabym tego - zapewniłam go.

- Nie wiesz, do czego byłbym zdolny.

- Shawn...

- Myślał, że po pijaku się zgodzę - kontynuował, nie zwracając na mnie uwagi - Starałem się go ignorować. Wyszedłem na dwór. Chciałem od niego uciec. Zachowałem się jak baba, wiem. Ale nie chciałem niepotrzebnych konfliktów. Zresztą, i tak nie umiem się bić. Chociaż, to chyba już zauważyłaś. Poszedłem za dom, tam nikogo nie było. Chciałem obejść go dookoła i wrócić do ciebie, ale on mnie znalazł. Przyszedł ze swoimi kolegami. Potem pamiętam tylko urywki. Krzyczał coś, że zabrałem mu dziewczynę, że zasługujesz na kogoś lepszego... Potem przerzucił się na rodzinę. To bolało o wiele bardziej. I nie chodzi o ból fizyczny, chociaż kopał i bił mocniej. Boli mnie za każdym razem, kiedy przypominam sobie, co mu zrobiłem. Chociaż szczerze go nienawidzę... Chciałbym móc go przeprosić, ale nie dam rady - wtedy głos mu się załamał.

Bez słowa odwróciłam się i przytuliłam Shawna, leżącego na kanapie. Płakał. Nigdy nie widziałam go w takim stanie.

- Shawn... - szeptałam - On nie jest wart twoich łez.

- Zabiłem mu rodzinę - wysapał chłopak - Zniszczyłem mu życie. To mi się należało.

- Nic ci się nie należało, okey? Przecież to on siedział wtedy za kółkiem, prawda?

- Gdyby nie ja, ten wypadek niemiałby miejsca - kręcił głową - Ja namówiłem go na narkotyki. Ja tamtej nocy wyciągnąłem go z domu.

- Ludzie to istoty rozumne. O ile się nie mylę, Aaron też jest człowiekiem. Więc to tylko i wyłącznie jego decyzja. Nie twoja.

- Gdyby nie ja, niemusiałby podejmować żadnych decyzji. Gdyby nie ja...

- Gdyby nie ty, to co? - wybuchnęłam, stając na równe nogi - Nie możesz przez całe życie obwiniać się za to i rozmyślać, "co by było gdyby".

- Destiny, uspokój się - powiedział spokojnie, podnosząc się do pozycji siedzącej.

- Ja mam się uspokoić? To ty bez przerwy marudzisz, jakie to życie jest do dupy.

- Desty... - wstał i umieścił obie ręce na moich biodrach.

- I wiesz co? Może i jest do dupy, ale to ci wcale nie pomoże.

W jednej chwili umilkłam, bo Shawn zamknął moje usta swoimi. Smak jego warg zawsze mnie uspokajał. Oddałam pocałunek, dając mu do zrozumienia, że to tylko chwilowy napad złości i już nie byłam na niego wściekła. Powoli się ode mnie odsunął i spojrzał mi w oczy. Na jego usta wkradł się blady uśmiech. Musiał patrzeć w dół, a ja do góry, bo byłam od niego prawie o głowę niższa. Również się uśmiechnęłam, w końcu taka była nasza umowa.

- Przepraszam - szeptałam - Nie powinnam była tak reagować - pokręciłam głową i spojrzałam na swoje stopy.

- Nic się nie stało - złapał mój podbrudek i uniósł go do góry, abym znowu spojrzała mu w oczy, po czym złożył na moich ustach krótki pocałunek - Jesteś słodka, kiedy się złościsz.

- Mówię poważnie - kąciki moich ust mimowolnie powędrowały do góry.

- Ja też - wyszczerzył się złośliwie.

- Głupi jesteś - prychnęłam.

- Wiem - przyznał.

- I tak cię kocham.

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz