9. Coś nas łączy.

2.1K 126 28
                                    

Rozchyliłam powieki. Światło słoneczne uderzyło mnie w oczy. Leżałam na kanapie w salonie tuż obok Drake'a. Tracy zasnęła na fotelu w dość dziwnej pozycji, a Matt i Ashley leżeli za podłodze, oparci o kanapę.

Mój wzrok powędrował w stonę dużego zegara na ścianie. Wskazówki pokazywały godzinę siódmą dziesięć. Był wtorek. Trzeba było wstać do szkoły. Miałam po raz pierwszy pokazać się tam z Drake'iem. Było to trochę stresujące.

- Boje się zapytać, co się wczoraj wydarzyło - usłyszałam głos Matta - Ale zapytam. Więc...

- Żelki - Ashley podniosła się do pozycji siedzącej - Pamiętam żelki i Shape of you. Matt, muszę przyznać, że całkiem nieźle śpiewasz.

- Żelki i jednorożce - Drake także się już obudził.

- Przyśnił ci się ręcznik? - zapytałam rozbawiona - Ręcznik z jednorożcem?

- Kup mi taki na urodziny.

Przed ósmą wszyscy wyruszyliśmy do szkoły. Nie było źle, bo usłyszeliśmy dzwonek akurat wtedy, kiedy przekroczyliśmy próg budynku.

Stalker:
Dobrze cię widzieć, już zaczynałem się martwić.

Siadając w ławce obok Drake'a, machnęłam szybką wiadomość.

Destiny:
Ta, ciebie też.

Stalker:
Nie widzisz mnie. Jestem wszędzie i nigdzie. Jestem wszystkim i niczym. Jestem twoim największym koszmarem.

Stalker:
Poprawka: jestem twoim przeznaczeniem ;*

Destiny:
Uspokój się, telefon mi przez ciebie zabiorą.

Stalker:
Bo pierwszy raz piszemy razem na lekcji -,-

Destiny:
No zamknij się już.

Stalker:
Będę smutny :( Ale dla ciebie zrobię wszystko, skarbie ;*

Destiny:
Miło mi, ale miałeś przestać.

Stalker:
No przecież przestaję. To ty odpisujesz. Widzisz? Jednak coś nas łączy ;*

Destiny:
Jedyne, co nas łączy, to zasięg sieci.

Stalker:
Wczoraj pisałaś co innego B)

Destiny:
Jak się rozklejam, gadam od rzeczy...

Stalker:
Rozklejasz się, kiedy do ciebie piszę?

Destiny:
Zawsze musisz się wymądrzać...

Stalker:
A jednak codziennie mi odpisujesz... Widzisz, skarbie? To przeznaczenie ;*

Destiny:
To, że mam tak na imię, nie znaczy, że musisz to ciągle powtarzać.

Stalker:
Masz bardzo ładne imię ;)

Destiny:
To wiem.

W ten sposób rozwinęła się długa, nieplanowana rozmowa. Chciałam skończyć, ale nie potrafiłam. I tak na zawsze zostanie dla mnie nic nie wartym idiotą. Tak, Destiny. Wmawiaj to sobie dalej...

- Jak pierwszy dzień w szkole? - skierowałam to pytanie do Drake'a, kiedy wyszliśmy z sali matematycznej.

- Mówisz, jakbym to ja był tutaj nowy - uśmiechnął się lekko, ukazując proste, białe zęby.

- Wiesz, chodzę tu już tydzień - pochwaliłam się.

- Och, to naprawdę zadziwiająco długi kawał czasu - pokręcił głową.

- Zdążyłam zaprzyjaźnić się z trójką podzurawionych psychicznie ludzi - wzruszyłam ramionami.

- Ty mendo - zaśmiał się Matt, skacząc na mnie od tyłu.

- Spadaj - wyrwałam się z jego objęć.

- Jestem wszędzie. Widzę i słyszę wszystko. Uważaj, skarbie - te słowa przypomniały mi Stalkera. On stwierdziłby, że to przeznaczenie. Ale ja wierzę bardziej w przypadek. Moje imię to zupełny zbieg okoliczności.

- Mam kaca po tych żelkach... - żaliła się Tracy. Pojawiła się z nikąd po mojej prawej.

- Głupia jesteś - stwierdziła Ashley, która również wyrosła jak spod ziemi.

- Wiem przecież, nie musisz mnie dobijać - prychnęła.

- Widzisz, Matt? - zwróciłam się do chłopaka - To prawda, że jesteście podziurawieni psychicznie.

- Też cię zaraz podziurawię, wiesz? - szturchnął mnie łokciem w żebra.

- Za późno. Drake zrobił to sześć lat temu przy użyciu pasty do zębów i zepsutej rolety w salonie - uśmiechnęłam się na to wspomnienie.

Matt uniósł jedną brew.

- Nie pytaj - zaśmiałam się, a Drake razem ze mną.

Śmialiśmy się tak, idąc korytarzem, a ludzie gapili się na nas, jak na istoty nie z tego świata. Niech się gapią. Może wśród nich właśnie Stalker wlepiał we mnie oczy i zastanawiał się, czy zauważę. Chciałam zauważyć, ale to mógł być praktycznie każdy. Pozostawało mi tylko śmiać się dalej i czekać, co przyniesie los.

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz