Rano obudził mnie dźwięk tego cholernego budzika. Wyciągnęłam rękę, aby chwycić telefon i wyłączyć tę irytującą muzyczkę. W tym momencie urządzenie zawibrowało, a na ekranie pojawiło się powiadomienie, informujące o tym, że dostałam wiadomość. Kliknęłam więc odpowiednią ikonkę i przeczytałam SMS-a od Shawna.
Shawn:
Dzień dobry, skarbie ;*Uśmiechnęłam się pod nosem i szybko odpisałam.
Destiny:
Dzień dobry, Shawn :)Shawn:
Jak samopoczucie?Destiny:
Szczerze? Boję się...Shawn:
Uśmiechnij się. To pomaga.Zrobiłam więc, jak prosił. Te miłe słowa od razu poprawiły mi nastrój. To był ten dzień. Dzisiaj miałam z nim pogadać. W cztery oczy. Stresowałam się.
Destiny:
Dziękuję, Shawn.Shawn:
Za co?Destiny:
Za to, że jesteś przy mnie, chociaż dzieli nas ekran telefonu.Shawn:
Ja też ci dziękuję, Destiny <3Destiny:
No już, spadaj na śniadanko, bo się spóźnisz.Shawn:
Widzimy się w szkole ;*Destiny:
Tylko ładnie się uśmiechnij :)Odłożyłam komórkę na szafkę nocną, po czym niechętnie zwlokłam się z łóżka. Podeszłam do szafy i z przykrością stwierdziłam, że nie miałam co na siebie włożyć. To był wyjątkowy dzień i nie mogłam wyglądać byle jak.
Po długich rozmyślaniach w końcu wyszłam z łazienki w czarnych rurkach z dziurami na kolanach i luźnej, bordowej koszuli.
Chwyciłam telefon z szafki nocnej i włożyłam go do kieszeni, a na ramię założyłam torbę z książkami. Po chwili stałam już w kuchni, witając się z rodzicami.
Wyszłam przed dom, gdzie czekał już na mnie Mercedes Drake'a. Zajęłam miejsce pasażera i przywitałam się z przyjacielem. Droga okropnie mi się dłużyła. W radiu leciały wolne piosenki, co spowodowało senną atmosferę. W końcu Drake zaparkował pod budynkiem szkoły i wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę wejścia.
- Iść z tobą? - zapytał przyjaciel, kiedy staneliśmy przed rozgałęzieniem dwuch korytarzy, gdzie nasze drogi się rozchodziły.
- Dam radę sama - uśmiechnęłam się blado.
- Jestem z tobą - chłopak przytulił mnie z całej siły, przy czym miałam wrażenie, że moje żebra diametralnie zmieniły położenie.
- Drake, to zwykła rozmowa - zaśmiałam się, kiedy raczył w końcu rozluźnić swój zabójczy uścisk.
- Powodzenia - rzucił na pożegnanie, po czym odszedł w swoją stronę, a ja w swoją.
Szłam przed siebie wypatrując uśmiechniętej twarzy Shawna. Jednak nie zobaczyłam jej tam, gdzie zwykle. Stanęłam i odwróciłam się, wypatrując znajomego uśmiechu. Wtedy poczułam czyjąś zimną dłoń na lewym łokciu. Uśmiechnęłam się szeroko i spojrzałam za siebie. Stał tam Shawn Mendes we własnej osobie. Wręcz promieniował radością.
- Cześć, Destiny - przywitał się niepewnie, jednak szeroki uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Cześć, Shawn - stanęłam przodem do chłopaka, patrząc mu w oczy. Cholera, on miał takie piękne oczy.
Uspokuj się, Destiny.
- Co tam u ciebie? - zapytał już trochę śmielej, co i mi dodało pewności siebie.
- Raczej dobrze - wzruszyłam ramionami - Co teraz masz?
- Biologię. Razem z tobą.
Żadne z nas nie wykazało zainteresowania tym faktem, chociaż dobrze wiedzieliśmy, że oboje cieszyliśmy się z tego jak dzieci.
- To fajnie - wzryszyłam ramionami i zachichotałam cicho.
- Idziemy? Za chwilę się spóźnimy - zaproponował chłopak i razem udaliśmy się na lekcję.
Udało się, przezwyciężyłam strach. Teraz będzie tylko z górki.
Mam taką nadzieję...
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
FanfictionDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...