Od czasu, kiedy Shawn został moim chłopakiem, minęły już prawie dwa tygodnie. Nareszcie poczułam, że żyję. Był uroczy i opiekuńczy, czasem nawet za bardzo. Nie wstydził się otwarcie pokazać, że naprawdę mnie kochał. Codziennie, jeżeli pogoda dopisywała, oglądaliśmy gwiazdy. Nawet, jeżeli nie było go obok mnie, wiedziałam, że oboje przyglądaliśmy się tej samej konstelacji. Kiedy byłam małą dziewczynką, marzyłam, aby spotkać swojego księcia z bajki. Shawn był odzwierciedleniem moich marzeń z dzieciństwa. Trzymał mnie za rękę, przytulał, patrzył mi w oczy, szeptał miłe słówka. Te dwa tygodnie wniosły wiele do mojego życia. Ja sama zmieniłam się jako osoba. Dzięki Shawnowi moje życie wreszcie nabrało barw.
Zabrzmiał dzwonek, który wyrwał mnie z zamyślenia. Szybko spakowałam książki do plecaka i wyszłam z klasy. Ostatnia lekcja w tym tygodniu nareszcie dobiegła końca. Szłam korytarzem, szukając znajomych twarzy, kiedy nagle jedna z nich sama mnie znalazła. Poczułam czyjś dotyk na ramieniu. Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętą twarz Tracy.
- Tu jesteś, wszędzie cię szukam - niemal się na mnie rzuciła, zamykając w szczelnym uścisku swoich długich ramion.
- Cały czas byłam w klasie - zaśmiałam się - Podczas lekcji ty też powinnaś tam siedzieć, zamiast szukać mnie po całej szkole, wiesz?
- Bardzo śmieszne - dziewczyna wytknęła do mnie język, po czym kontynuowała - Dzisiaj wieczorem jest domówka u Logana. Nie może cię zabraknąć - była bardzo podekscytowana.
- I mówisz mi o tym teraz? - uniosłam brwi. Skoro nie mogłam się nie pojawić, musiałam przełożyć moje plany z Shawnem.
- Też dopiero się dowiedziałam. Wiem, że to dziwne, bo ja powinnam wiedzieć o tym pierwsza... - zmarszczyła brwi - No ale weź... Będzie fajnie.
- Nie mogę, umówiłam się z Shawnem - pokręciłam głową.
- Co ja? - brunet nagle pojawił się obok i objął mnie ramieniem.
- Dobrze, że jesteś - ucieszyła się Tracy - Zabierzesz Destiny na imprezę u Logana - zarządziła.
- Z miłą chęcią - pocałował mnie w policzek - Kiedy?
- Dzisiaj - uniosłam wzrok, patrząc na jego szeroki uśmiech.
- Będziemy musieli przełożyć kino - zmarszczył brwi - Ale da się zrobić. W końcu jeszcze nigdy nie byliśmy razem na domówce.
- Okey, zostawiam was samych. Widzimy się na imprezie - Tracy pomachała nam i przyspieszyła kroku, aby dogonić Matta i Ashley.
- Myślisz, że to dobry pomysł? - zwróciłam się do Shawna, kiedy wyszliśmy z budynku.
- Dlaczegoby nie? - chłopak wzruszył ramionami - W szkole przytulamy się kilka razy dziennie. Kilka krzywych spojrzeń więcej nic nie zmieni. Martwiłbym się bardziej o to, jaki byłem kiedyś. Dla innych jestem teraz nic niewartym śmieciem.
- To zmienia postać rzeczy - stwierdziłam - Przekonałeś mnie, musimy iść.
- Nie rozumiem.
- Okey, wbijemy tam i pokażemy im, jacy jesteśmy zajebiści.
- Skąd u ciebie ten przypływ optymizmu? - chłopak zaśmiał się cicho.
- Jak ty mi będziesz mówił, że jesteś jakimś śmieciem, to będę o ciebie walczyć, okey? - wytłumaczyłam.
- Okey - uniósł ręce w obronnym geście, wciąż się śmiejąc.
- Jedziemy do domu, musisz pomóc mi wybrać ciuchy - oznajmiłam, zajmując miejsce pasażera w samochodzie Shawna.
- Chętnie pomogę ci się też przebrać - sugestywnie poruszył brwiami, siadając za kierownicą.
- Nie przeginaj, Shawn - posłałam mu mordercze spojrzenie, na co odwrócił wzrok i odpalił samochód.
- I tak cię kocham.
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
FanfictionDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...