Destiny:
To bez sensu, Shawn.Shawn:
Co wedłig ciebie jest bez sensu?Destiny:
Nasza znajomość?Shawn:
Dlaczego?Destiny:
Ja cię praktycznie nie znam. Polubiłam cię, ale tylko tutaj. W realu nic nas nie łączy i nie będzie łączyć. Zrozum to wreszcie.Oparłam się o blat ławki i westchnęłam cicho. Za ostro? Może napisałam za dużo? To nie była do końca prawda. Fakt, że prawie nie znałam Shawna, ale bardzo go lubiłam, a smutna prawda była taka, że gdyby teraz zniknął z mojego życia, tęskniłabym za nim. A byłam tego coraz bliżej.
Do końca lekcji historii gapiłam się na telefon leżący na brzegu ławki. Shawn nie napisał już nic więcej. Zastanawiałam się, czy kiedykolwiek jeszcze napisze.
Siedziałam tak ze wzrokiem utkwionym w ekranie mojej komórki, kiedy z zamyślenia wyrwała mnie Tracy.
- Desty, pakuj się. Koniec lekcji - chichotała.
- Co? - rozejrzałam się dookoła. Klasa była już prawie pusta. Szybko wpakowałam książki do plecaka, po czym wstałam i zwróciłam się do Tracy - I nie mów do mnie Desty - wyszłam za przyjaciółką z klasy.
Na korytarzu czekali już na nas Ashley i Matt, po chwili pojawił się także Drake. Brunetka posłała mi znaczące spojrzenie, na co odpowiedziałam tym samym. Matt równierz przypatrywał mi się z dziwnym wyrazem twarzy. Zaczęłam się zastanawiać czy ich pocałunek był pojedynczym incydentem, czy znaczył coś więcej niż tylko "podobasz mi się, ale to nie ma sensu".
- Desty, chodź - Matt pociągnął mnie za nadgarstek, odciągając od grupki przyjaciół.
- Do cholery, co wy macie do mojego imienia? - westchnęłam zirytowana - Destiny, powtórz. Des - ti - ny.
- Nie ważne, chodzi o Ashley - zatrzymał się i popchnął mnie na rząd szafek, opierając się ręką obok mojej głowy.
- Wiem, wszystko mi wytłumaczyła - oznajmiłam spokojnie.
- Nikt nie może się dowiedzieć, rozumiesz? - był strasznie spięty.
- Rozumiem, Matt - zaśmiałam się z jego dziwnej miny - Może nie do końca mi jeszcze ufasz, ale ja naprawdę nie mam zamiaru nikomu o tym mówić.
- To dla nas bardzo ważne...
- Wiem. Obiecuję, że nikt się nie dowie - uśmiechnęłam się ciepło w zamiarze dodania chłopakowi otuchy.
- Jesteśmy przyjaciółmi? - zapytał niepewnie - Na dobre i złe? Chyba mogę ci zaufać, prawda? - zapytał dziwnym tonem, który zupełnie do niego nie pasował.
- Oczywiście, że możesz - posłałam mu szeroki uśmiech.
Chłopak bez wachania przytulił mnie, jakbyśmy znali się przynajmniej kilka lat. Był dobrym przyjacielem.
- Matt, udusisz mnie - wychrypiałam, a on odsunął się ode mnie, pokazując białe zęby w uśmiechu.
Destiny:
Shawn, odezwij się...Do wieczora czekałam na jakikolwiek znak życia ze strony Shawna. Jednak się nie doczekałam. Po dziewiątej zdecydowałam się napisać.
Destiny:
Naprawdę cię przepraszam. Nie chciałam cię zranić...Shawn:
W porządku.Destiny:
Naprawdę?Shawn:
Nie, ale będę udawać, jak przez cały czas :)Destiny:
Czyli przez cały czas nie było w porządku?Shawn:
Oczywiście, że nie. To boli, Destiny. Za każdym razem, kiedy przypominasz mi, że tak naprawdę nic nas nie łączy.Destiny:
Poniosło mnie. Trudno mi to pisać, ale długo nie mogłam bez ciebie wytrzymać, więc chyba jednak jesteś dla mnie ważny.Shawn:
Nawet nie wiesz, jak bardzo jestem teraz szczęśliwy i jak szeroko się właśnie uśmiecham.Destiny:
Miło mi :) Naprawdę przepraszam... Nie wiem, co jest między nami i jak to nazwać, ale naprawdę cię lubię.Shawn:
Nie mam w zwyczaju uśmiechać się do ściany, ale chyba zrobię dzisiaj wyjątek :)
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
FanfictionDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...