13. Jak ci mija wieczór?

2K 107 11
                                    

Gapiłam się jak głupia na świstek papieru z ciągiem liczb. Aaron był naprawdę atrakcyjnym chłopakiem, a to, że wręczył mi swój numer telefonu, było po prostu wygrywem roku. Przypomniałam sobie to, co opowiadał mi o nim Drake. Że miał różne przygody z narkotykami, ale podobno z tym skończył. Mój przyjaciel twierdził, że nie do końca pozbył się nałogu, ale miałam to gdzieś. Chwyciłam telefon i wpisałam numer Aarona, po czym kliknęłam przycisk zapisz w kontaktach. Zdecydowałam się napisać.

Destiny:
Hej, tu Destiny.

Odpisał niemalże po chwili.

Aaron:
Warto było czekać tyke czasu ;)

Destiny:
Przepraszam, zgubiłam tę kartkę.

Właściwie minęłam się z prawdą, bo po prostu bałam się napisać ze względu na opowieści Drake'a.

Aaron:
Spotkamy się w weekend?

Destiny:
Raz się żyje.

Aaron:
Może w piątek?

Destiny:
Mi pasuje.

Aaron:
Super, będę czekał na ciebie o siódmej.

Tak więc, w piątek o osiemnastej pięćdziesiąt byłam już gotowa na spotkanie z Aaronem. Założyłam czarne rurki i jednolitą koszulę w kolorze zgniłej zieleni.

Minutę przed czasem wyszłam przed dom, gdzie zobaczyłam już samochód Aarona. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera, witając się śmiałym "cześć". Z jego ust usłyszałam to samo.

Uśmiechał się szeroko, ukazując proste zęby. Miał na sobie te same czarne rurki podziurawione na kolanach i skórzaną kurtkę, spod której widać było koszulkę Nirvany.

- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy ruszył z podjazdu.

- Niedaleko. Zobaczysz - rzekł tajemniczo, rzucając mi ukradkowe spojrzenie.

Wywróciłam oczami i zapadłam się w fotel, obserwując skąpany w świetle zniżającego się słońca asfalt, który znikał pod kołami samochodu Aarona.

Piętnaście minut później byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu, a moim oczom ukazał się budynek ze ścianami pełnymi neonów i kolorowych świateł. Z wnętrza dochodziła głośna muzyka. Przed wejściem kłębiły się tłumy ludzi. Przepychali się w obie strony.

- Mam nadzieję, że lubisz takie klimaty - Aaron oparł się o maskę samochodu.

- Może być - wzruszyłam ramionami. Starałam się zgrywać niedostępną, chociaż dałam się zaprosić na... Randkę? A Aaron był interesującym chłopakiem.

- Nie podoba ci się? - zmarszczył brwi - możemy pojechać gdzieś indziej.

- Nie, podoba mi się. Chodźmy - ruszyłam w stronę wejścia, nie czekając na chłopaka.

Dogonił mnie i razem dołączyliśmy do tłumu, zmierzającemu ku wejściu do klubu. Po chwili znaleźliśmy się w dużym, ciemnym pomieszczeniu. Wszędzie błyskały kolorowe światła, a muzyka była tak głośna, że wrzaski ludzi były ledwie słyszalne. Tłum popchnął nas na parkiet. Widziałam, jak Aaron porusza ustami. Nie słyszałam, co mówił, ale wyciągnął do mnie rękę i pociągnął wgłąb parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Był w tym całkiem niezły. Uśmiechał się do mnie, a ja do niego.

W pewnym momencie ktoś za mną potknął się i upadł prosto na moje plecy, przewracając mnie przy tym do przodu. Upadłam prosto w objęcia Aarona. Złapał mnie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Ewidentnie coś między nami iskrzyło.

Stalker:
Hej, skarbie, co tam?

Stalker:
Jak ci mija wieczór?

Stalker:
Destiny, odezwij się...

Stalker:
No ejjj

Stalker:
Ładnie proszę :((

Stalker:
Obraziłaś się?

Stalker:
Dobranoc :(

My Destiny || Shawn MendesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz