Gapiłam się jak głupia na świstek papieru z ciągiem liczb. Aaron był naprawdę atrakcyjnym chłopakiem, a to, że wręczył mi swój numer telefonu, było po prostu wygrywem roku. Przypomniałam sobie to, co opowiadał mi o nim Drake. Że miał różne przygody z narkotykami, ale podobno z tym skończył. Mój przyjaciel twierdził, że nie do końca pozbył się nałogu, ale miałam to gdzieś. Chwyciłam telefon i wpisałam numer Aarona, po czym kliknęłam przycisk zapisz w kontaktach. Zdecydowałam się napisać.
Destiny:
Hej, tu Destiny.Odpisał niemalże po chwili.
Aaron:
Warto było czekać tyke czasu ;)Destiny:
Przepraszam, zgubiłam tę kartkę.Właściwie minęłam się z prawdą, bo po prostu bałam się napisać ze względu na opowieści Drake'a.
Aaron:
Spotkamy się w weekend?Destiny:
Raz się żyje.Aaron:
Może w piątek?Destiny:
Mi pasuje.Aaron:
Super, będę czekał na ciebie o siódmej.Tak więc, w piątek o osiemnastej pięćdziesiąt byłam już gotowa na spotkanie z Aaronem. Założyłam czarne rurki i jednolitą koszulę w kolorze zgniłej zieleni.
Minutę przed czasem wyszłam przed dom, gdzie zobaczyłam już samochód Aarona. Otworzyłam drzwi i zajęłam miejsce pasażera, witając się śmiałym "cześć". Z jego ust usłyszałam to samo.
Uśmiechał się szeroko, ukazując proste zęby. Miał na sobie te same czarne rurki podziurawione na kolanach i skórzaną kurtkę, spod której widać było koszulkę Nirvany.
- Gdzie jedziemy? - zapytałam, kiedy ruszył z podjazdu.
- Niedaleko. Zobaczysz - rzekł tajemniczo, rzucając mi ukradkowe spojrzenie.
Wywróciłam oczami i zapadłam się w fotel, obserwując skąpany w świetle zniżającego się słońca asfalt, który znikał pod kołami samochodu Aarona.
Piętnaście minut później byliśmy na miejscu. Wysiedliśmy z samochodu, a moim oczom ukazał się budynek ze ścianami pełnymi neonów i kolorowych świateł. Z wnętrza dochodziła głośna muzyka. Przed wejściem kłębiły się tłumy ludzi. Przepychali się w obie strony.
- Mam nadzieję, że lubisz takie klimaty - Aaron oparł się o maskę samochodu.
- Może być - wzruszyłam ramionami. Starałam się zgrywać niedostępną, chociaż dałam się zaprosić na... Randkę? A Aaron był interesującym chłopakiem.
- Nie podoba ci się? - zmarszczył brwi - możemy pojechać gdzieś indziej.
- Nie, podoba mi się. Chodźmy - ruszyłam w stronę wejścia, nie czekając na chłopaka.
Dogonił mnie i razem dołączyliśmy do tłumu, zmierzającemu ku wejściu do klubu. Po chwili znaleźliśmy się w dużym, ciemnym pomieszczeniu. Wszędzie błyskały kolorowe światła, a muzyka była tak głośna, że wrzaski ludzi były ledwie słyszalne. Tłum popchnął nas na parkiet. Widziałam, jak Aaron porusza ustami. Nie słyszałam, co mówił, ale wyciągnął do mnie rękę i pociągnął wgłąb parkietu. Zaczęliśmy tańczyć w rytm muzyki. Był w tym całkiem niezły. Uśmiechał się do mnie, a ja do niego.
W pewnym momencie ktoś za mną potknął się i upadł prosto na moje plecy, przewracając mnie przy tym do przodu. Upadłam prosto w objęcia Aarona. Złapał mnie i przez chwilę patrzyliśmy sobie w oczy. Ewidentnie coś między nami iskrzyło.
Stalker:
Hej, skarbie, co tam?Stalker:
Jak ci mija wieczór?Stalker:
Destiny, odezwij się...Stalker:
No ejjjStalker:
Ładnie proszę :((Stalker:
Obraziłaś się?Stalker:
Dobranoc :(
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
أدب الهواةDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...