- A to? - spytał Shawn, pokazując mi czarny kombinezon z wybitnie krótkimi spodenkami.
- To Tracy. Musiała to u mnie ostatnio zostawić - machnęłam ręką i wróciłam do grzebania w szafie, co jakiś czas wyrzucając kilka ciuchów na dość dużą już kupę ubrań, obok której siedział Shawn.
- Mogłabyś to założyć - stwierdził, dokładnie badając czarny materiał.
- Daj spokój, to nie spodenki, tylko gacie do połowy dupy - przewróciłam oczami.
- Wyglądałabyś bosko - uniósł brwi z zadowoleniem.
- Może to? - wyciągnęłam z szafy czerwoną, kraciastą koszulę - Do tych spodni powinna pasować.
- Powinnaś założyć jakąś sukienkę - oznajmił.
- Nie mam sukienek - pokręciłam głową.
- Dlaczego? Jestem pewien, że w sukience wyglądałabyś prawie tak seksownie, jak ja w mokrej koszulce.
- No nie przesadzaj - prychnęłam - Przecież ja zawsze wyglądam seksownie.
- Mógłbym zaprzeczyć, ale tego nie zrobię. Ja pierdole, przecież to prawda - podniósł się z podłogi, podszedł do mnie od tyłu i objął mnie w talii - Kocham cię, wiesz? - szepnął mi do ucha.
- Wiem, Shawn - dotknęłam jego rąk, znajdujących się na mojej talii - Ja też cię kocham.
- A teraz trzeba ci coś wybrać - rozluźnił uścisk i zaczął grzebać w mojej szafie - To może być cokolwiek. I tak będziesz wyglądać jak ósmy cud świata.
Po jakimś czasie Shawn w głębi mojej szafy znalazł starą sukienkę. Nie nosiłam jej od dawna, właściwie założyłam ją tylko raz w życiu. Opierałam się długo, w końcu jednak przekonał mnie, abym ją ubrała. Była zrobiona z lekkiego materiału. Miała rękawy do łokci i dość duży dekolt, jednak nie aż taki, abym czuła się w nim niekomfortowo. Dolna część sukienki sięgała przed kolano. Założyłam ją i musiałam przyznać, że od czasu, kiedy miałam ją na sobie ostatni raz, wciąż leżała na mnie jak ulał. Stanęłam przed lustrem i zabrałam się za makijaż. Lekko podciągnęłam rzęsy, a usta przejechałam czerwoną szminką. Nigdy nie lubiłam nakładać ton tapety. Rozczesałam jeszcze włosy, po czym wyszłam z łazienki. Shawn spojrzał na mnie, jakby widział mnie po raz pierwszy.
- Wyglądasz pięknie - mruknął, unosząc brwi - Mówiłem, że musisz ubrać sukienkę.
- Tylko dlatego, że tobie nie da się odmówić - rzuciłam i spojrzałam na zegar, wiszący na ścianie - Chyba musimy iść.
Włożyłam telefon do małej, czarnej torebki, którą zarzuciłam na ramię i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu Shawna, aby po chwili znaleźć się na miejscu. Logan mieszkał w dużym domu z ogrodem i basenem. Z wnętrza dochodziła głośna muzyka, a ludzie już bawili się w środku domu, jak i na zewnątrz. Przekroczyliśmy granicę dzielącą nas od dobrej zabawy, jaką była furtka. Stanęliśmy przed drzwiami wejściowymi, które otworzyły się, jeszcze zanim zdążyliśmy zapukać. Stanął w nich uśmiechnięty Logan. Był wysokim brunetem o płytkich, zielonych oczach, z podłużną twarzą. Zmierzył wzrokiem mnie, a potem Shawna. Widać było, że jego obecność na imprezie nie za bardzo mu się spodobała, jednak szeroki uśmiech nie schodził mu z twarzy.
- Wchodźcie - pokazał głową, żebyśmy weszli do środka, tak więc uczyniliśmy.
Towarzystwo dzieliło się na kilka grup. Pierwsza z nich, to ludzie tańczący na środku wielkiego salonu i tarasie. Niektórzy z nich wskakiwali w ubraniach do dużego basenu na środku ogrodu. Byli też tacy, którzy wyraźnie bawili się w inny sposób, pijąc różnego rodzaju alkochole, lub obściskując się po kątach. Większość z nich już na początku imprezy była nieźle wstawiona. Trzecia grupa to osoby, które pojawiły się tam niewiadomo skąd. Stały pod ścianą, lub zajmowały pojedyncze miejsca siedzące. Nie rozmawiały z nikim, ani nie ruszały się w rytm muzyki.
No tak, została jeszcze jedna grupa. Ludzie okupujący kanapy w salonie. Rozmawiali głośno i pili alkocholowe napoje w kieliszkach, czemu towarzyszyły głośne salwy śmiechu. Zdecydowanie uważali się za imprezową elitę. Dostrzegłam wśród nicj znajomą twarz. Wcale mi się to nie spodobało.
CZYTASZ
My Destiny || Shawn Mendes
FanfictionDestiny powraca do rodzinnego Toronto. Nie wie, że od dawna pewna osoba chce bliżej ją poznać. Nie warto oceniać książki po okładce. W środku może się kryć zupełnie inna osoba. Dlatego on decyduje się pozostać anonimowy. Tylko tak może lepiej ją poz...