6.

2.7K 69 4
                                    

Minęły trzy tygodnie odkąd pojawiłam się w tym ośrodku. Czuję się taka samotna. Każdy dzień wyglądał tak samo. Zawsze rano dostawałam dawkę leków, których oczywiście nie brałam. Byłam uważana za grzeczną pacjentkę, więc uznali, że nie muszą pilnować mnie na każdym kroku. A ja korzystając z okazji, pozbywałam się tabletek. Dziś jest piątek, zawsze w ten dzień odbywały się odwiedziny, które mogły trwać dłużej, niż tylko 15 minutowe spotkanie przed budynkiem. Tylko dzięki grzeczności jednej z pielęgniarek, mogłam chociaż przez chwilę widzieć się z bratem prawie codziennie.

Gdy weszłam do głównej sali, zobaczyłam pacjentów z rodzinami. Zrobiło mi się przykro, ponieważ mnie nikt dziś nie odwiedzi. Brat musiał załatwić sprawy związane z mieszkaniem, co oczywiście rozumiałam i nie nalegałam, aby to przełożył. Byłam rozczarowana rodzicami. Podczas mojego 3-tygodniowego pobytu w tym miejscu, odwiedzili mnie zaledwie 4 razy. Byłam na nich wściekła, lepiej, że ich nie było. Bolało mnie to, że nie chcą nawet się postarać, aby nawiązać ze mną jakiś kontakt, nie zależało im. A może wstydzili się tego gdzie jestem i nie chcieli, aby ktoś się dowiedział? Z każdym dniem moja złość rosła.

Nagle pośród szczęśliwych osób, w rogu sali przy oknie, dostrzegłam panią Dianę. Była sama. Podobnie jak mnie, nikt jej dziś nie odwiedził. Podeszłam do kobiety i ukucnęłam przed nią.

- Pani Diano wszystko w porządku?- zapytałam z troską, ponieważ dostrzegłam na jej twarzy smutek i płynącą, pojedyńczą łzę.

- Tak kochanie, wszystko dobrze. Po prostu przypomniałam sobie o moim kochanym synku, który robi wszystko, żebym mogła być leczona w tak dobrym ośrodku. To dzięki niemu powoli staję na nogi. Gdyby nie on...- westchnęła ciężko.

- Odwiedzi dziś panią? - zapytałam zmieniając temat.

- Nie wiem słoneczko. Ciężko pracuje i nie zawsze ma czas. Martwię się o niego, nie chcę żeby przeze mnie wplątał się w jakieś kłopoty.- odpowiedziała- To dobry chłopiec.

- Opowie mi pani coś o nim? Chętnie posłucham. Jak ma na imię? - zapytałam ciekawa.

- Ma na imię William. Jest rok starszy od Ciebie kochanie. Dobre z niego dziecko, ale czasem wpada w kłopoty. Jednak zawsze jakoś sobie z tym radzi. Nigdy nie chce mnie martwić, ale ja, jako matka widzę, że jest coś nie tak.

Rozmawiałyśmy dobrą godzinę, gdy nagle na twarzy pani Diany dostrzegłam szeroki uśmiech. Patrzyła na kogoś za moimi plecami. Szybko odwróciłam głowę i dostrzegłam wysokiego, dobrze zbudowanego chłopaka. Miał ciemno brązowe włosy, idealne rysy twarzy i piękne ciemno brązowe oczy. Jego cera była śniada, jak po idealnym opalaniu. Ubrany był w czarną bomberkę , białą koszulkę i czarne spodnie. Patrzyliśmy chwilę na siebie, po czym odeszłam na bok.

- Synku, kochany- kobieta podniosła się z fotela i uściskała chłopaka. Widać było jak w jednej chwili jej smutek, zastępuje radość nie do opisania.

- Mamo, jak się dziś czujesz? Przepraszam, że nie przyjechałem wcześniej, ale miałem sporo pracy.- tłumaczył się nieznajomy.

- Nic nie szkodzi, ważne, że jesteś. A teraz poznaj tę uroczą dziewczynę- pani Diana wskazała na mnie dłonią- to Olivia- rzekła wesoło.

- Miło Cię poznać- uśmiechnął się i podał mi dłoń- ja nazywam się William.

- Ciebie również miło poznać- odwzajemniłam uśmiech.

Po chwili rozmowy, postanowiłam zostawić matkę z synem, aby mogli się sobą nacieszyć. Sama natomiast udałam się do swojego pokoju. Kurcze, co się ze mną działo. Pierwszy raz stałam jak skamieniała i przypatrywałam się w taki sposób jakiemuś chłopakowi.

Siedziałam na łóżku i cały czas miałam go przed oczami. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi...

Jak oceniacie tą historię do tej pory? Jeśli Wam się podoba, zostawcie gwiazdkę :)

"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz