Byłyśmy tak zajęte rozmową, że nawet nie zwróciłam uwagi na czas. Siedziałam tu już trzy godziny. Co prawda nie śpieszyło mi się do domu, ale na pewno pani Diana miała jakieś inne plany, nie chciałam przeszkadzać.
Byłam tu już długo, a on nie wrócił... Przecież jego mama mowiła, że teraz całe dnie go nie ma, więc nie mam co liczyć na spotkanie. Może kolejnym razem zbiorę się na odwagę i wtedy będzie w domu...
- Zasiedziałam się, przepraszam. Nie chcę przeszkadzać. Będę się zbierała do domu- zaczęłam wstawać od stołu, ale pani Diana złapała mnie za rękę.
- Poczekaj Olivio, on niedługo wróci. Wiem, że zależy Ci, żeby się z nim spotkać...- nagle przerwał nam dźwięk dzwonka. – Poczekaj, otworzę.
Przeszły mnie ciarki, to pewnie on. Bałam się jego reakcji, kiedy zobaczy, że tu jestem.
- Dzień dobry – do kuchni weszła kobieta z dzieckiem na ręku, a ja lekko odetchnęłam.
- Dzień dobry- odpowiedziałam. – Może ja już pójdę, nie chcę przeszkadzać.
- Nie przeszkadzasz kochanie, naprawdę- powiedziała pani Diana- Będę musiała wyjść. Możesz tu poczekać na Willa, on pewnie niedługo będzie. Alice się przeprowadza, potrzebuje pomocy. Kompletnie zapomniałam, że to dziś. – wyglądała na smutną i przejętą. – Musimy jeszcze znaleść jakąś opiekę dla Ricka- skierowała się do kobiety z dzieckiem.
- Ja mogę się zająć maluchem- przerwałam im rozmowę.
- Naprawdę? To nie będzie kłopot? – zapytała Alice.
- Ależ skąd. Nie ma najmnieszego problemu – uśmiechnęłam się w stronę Ricka, po czym wzięłam go na ręce. – Damy sobie radę, prawda?- chłopiec zrobił wesołą minę i klasnął w dłonie.
Kobieta bardzo mi podziękowała i opowiedziała co nie co, na temat opieki na Rickiem. Co je, czego nie lubi. Powiedziała, że postarają się szybko uporać z pakowaniem, aby jak najszybciej wrócić.
Gdy kobieta, żegnała się z synem, pani Diana powiedziała mi, że Alice to jej dawna, dobra znajoma i ma przeprowadzić się z drugiego końca miasta, do mniejszego mieszkania, dwie ulice stąd. A że mieszka sama z dzieckiem, nie ma jej kto pomóc, a ona nie ma serca odmówić, bo w końcu to jej dobra znajoma.
Niedługo potem obie wyszły. Rick to bardzo wesołe, pełne energii dziecko. Biegał po całym mieszkaniu z samolocikiem w dłoni, a ja pilnowałam, aby tylko się nie przewrócił. Po godzinie zrobiłam mu obiad, który grzecznie zjadł. Jego mama mówiła, że to mały potworek, ale nic narazie na to nie wskazywało. Wyglądał na grzecznego trzylatka. Czytaliśmy książeczki, bawiliśmy się samochodami, gdy około 17 zadzwoniła mama Willa.
- Olivio czy Will wrócił?
- Nie, jeszcze go nie ma- odpowiedziałam.
- Rany, to niedobrze. My niestety będziemy musiały zostać tu na noc. Właściciel kazał Alice wyprowadzić się już jutro, a nam zostało jeszcze sporo rzeczy do ogarnięcia i spakowania. Może jakoś wyrwę się na chwilę i przyjadę po małego.
- Nie trzeba. Proszę spokojnie zająć się pakowaniem i przeprowadzką. Ja poczekam z Rickiem na Willa. Jest naprawdę grzeczny, wszystko jest w jak najlepszym porządku, proszę się nie martwić.
- Spadłaś nam dziś z nieba, ale naprawdę nam głupio, że...
- Nie ma żadnego problemu. Nie śpieszy mi się do domu, mogę poczekać.
Pani Diana mi podziękowała i skończyłyśmy rozmowę. Około 19 Rick powoli zaczynał robić się markotny, gdy nagle usłyszałam dzwięk otwieranego zamka w drzwiach. Domyślałam się kto to. Miałam nadzieję, że jak zobaczy Ricka, to nie zrobi mi awantury o to, że przyszłam...
CZYTASZ
"Szczęśliwy przypadek"
Romance"Szczęśliwy przypadek" to opowieść o pewnej zamkniętej w sobie dziewczynie. Ma na imię Olivia. Pomimo luksusów, jej życie nie jest usłane różami. Brakuje jej najważniejszego, miłości. Rodzice nią kierują, a oparcie znajduje tylko w swoim bracie Loui...