30.

948 22 0
                                    



Olivia:

Will ma zaraz przyjechać. Powiedział, że musimy poważnie porozmawiać. Nie mam pojęcia, co się wczoraj stało, bo nie chciał powiedzieć nic przez telefon. Zaraz po naszej rozmowie muszę jechać do Louisa. Jess pojechała tam z samego rana. Podobno już z nim lepiej. Oby jak najszybciej doszedł do siebie. Nawet nie dzwoniłam do rodziców, aby powiadomić ich o jego pobycie w szpitalu. Na pewno nie zrobiłoby to na nich większego wrażenia. Ci ludzie stracili jakiekolwiek uczucia już dawno temu.

Po paru minutach słyszę dzwonek do drzwi. Wyglądam przez okno, bo nie słyszałam, żeby Will przyjechał. I faktycznie nie ma jego motoru. Jednak, gdy otwieram, widzę go, ale nie przyjechał tu sam.

- Wiem jak to wygląda, zaraz ci wszystko wyjaśnię- mówi, widząc moją zdziwioną minę.

Wchodzi do środka, trzymając za rękę jakieś dziecko. Chłopczyk spogląda na mnie spod przymrużonych powiek i po chwili mocno się do niego przytula.

- Nick- Will zaczyna się śmiać- Nie bój się.- bierze chłopca na ręce i podchodzi bliżej mnie. – To Olivia.

- Hej- mówię niepewnie i wyciągam rękę w jego stronę, posyłając mu uśmiech. Maluch odwzajemnia go i delikatnie ściska moją dłoń.

Will zabiera Nicka do salonu i włącza mu jakąś bajkę. Zostawia go w towarzystwie dużego białego misia.

- Liv, musimy pogadać. – łapie mnie za rękę i prowadzi do kuchni, gdzie zaraz siadamy przy stole.

- Kto to jest? Chyba nie chcesz mi powiedzieć...

- Nie, księżniczko. To nie tak jak myślisz- przerywa mi ze śmiechem.- To mój brat.

- Kto?- ze zdziwienia otwieram szeroko oczy. Z tego, co wiem, Will nie kontaktuje się z ojcem, a co za tym idzie, z bratem również. Stąd moja reakcja.

Powoli wszystko mi wyjaśnił, co chwilę przerywając rozmowę i wyglądając z kuchni na oglądającego bajkę Nicka. Widać, że zależy mu na bracie i się o niego martwi.

- Will, tak mi przykro. To jednak był twój ojciec...- kładę dłoń na jego i spoglądam mu w oczy.

- Nienawidziłem go, jednak w pewnym stopniu mnie to dotknęło. Teraz wszystko jeszcze bardziej się komplikuje, ale nie mogę zostawić Nicka bez opieki.- spuszcza głowę i przeciera dłonią twarz. Widać, że jest zmęczony. W ostatnim czasie wiele się wydarzyło, zbyt wiele...

- Pomogę ci, nie martw się. Wszystko się ułoży- mówię i mocno go przytulam.

Dwie godziny później wróciła Claudia. Zajęła się Nickiem, a my pojechaliśmy do szpitala.

Wchodząc do sali, zauważyliśmy jak Jess leży obok Louisa i obydwoje spokojnie śpią. Już chciałam wyciągnąć Willa z pomieszczenia, gdy ten postanowił ich obudzić.

- Gołąbeczki, to szpital, a nie ośrodek wypoczynkowy- zaśmiał się, a ja trąciłam go łokciem.

- Co? – Louis obudził się zdezorientowany, a zaraz po nim Jess.- Zabiję cię gnoju.- Louis chwycił poduszkę i rzucił nią w Willa.

- Jesteś okropny- powiedziałam spoglądając na niego poważnie.- Jak dzieci. A ty przestań, bo jeszcze zrobisz sobie jakąś krzywdę.- wskazałam na brata.

- Nie wiem, co ty widzisz w tym kretynie, siostrzyczko. Pamiętaj, możesz go zostawić i poszukać kogoś lepszego, jeszcze nie jest za późno.- zaczął się śmiać, na co Jess uderzyła do poduszką.

- Zaraz będzie za późno, żeby cię odratowali, jak się nie zamkniesz.- Will pogroził mu palcem.

***

Spędziliśmy w szpitalu ze 2 godziny i nadeszła pora, żeby wracać. Nie możemy zapominać o Nicku.

- Dobra księżniczko, wracamy. Młody czeka w domu.- Will wstał z krzesełka i zaczął zakładać kurtkę.

- Tak, masz rację, pora wracać- rówież wstałam i zaczęłam się ubierać.

- Tylko spójrz Jess, nigdy bym nie pomyślał, że mój kumpel tak się zmieni- Louis znowu zaczął żartować.- Odpowiedzialny chłopak i brat.

- Spadaj- Will złapał mnie za rękę i zaczął się śmiać.- Kiedyś trzeba dorosnąć, ale tobie to nie grozi.

- Taaa, jasne- odpowiedział Louis.- Uważajcie na siebie. Pilnuj ich. Pamiętaj, mam cię na oku- chłopcy zmierzyli się wzrokiem i wybuchnęli głośnym śmiechem.

***

Gdy jechaliśmy taksówką do domu, zaczęłam zastanawiać się, jak teraz to wszystko będzie wyglądało.

-Will, co teraz zrobimy? Niedługo wyjeżdżam...

- A chcesz tego? Odpowiedz, tylko szczerze.- spojrzał na mnie.

- Przecież wiesz, że nie. Nie chcę tam jechać. Nie chcę Cię zostawić. Ciebie, Louisa, Jess i Nicka. Jesteście dla mnie ważni.

- Nie chcesz, ze względu na nas?

- Nie chcę iść w tamtym kierunku. Rodzice nie będą mi układali życia. A poza tym, teraz mamy ważniejsze sprawy na głowie i na pewno nie mam zamiaru was zostawiać.

- Nie chcę, żebyś przeze mnie rujnowała swoją przyszłość...- odwraca wzrok, a ja nie mam zamiaru dłużej tego słuchać.

- Will, do cholery, zrozum! Ty jesteś moją przyszłością, jasne?! Nie widzę siebie za parę lat, bez ciebie. Nie zostawię cię, nie chcę tego. Jutro porozmawiam z rodzicami, mam dość. Jeśli będzie trzeba, wyjedziemy. Byle tylko być razem.

- Kocham cię i przepraszam, że musimy uciekać... Nie chcę cię narażać i...

- Will- przerywam mu- Przestań.- uśmiecha się, a potem mocno mnie przytula.

- Przepraszam, już się nie denerwuj.

Jutro czeka mnie ciężki dzień. Byłabym naiwna myśląc, że rodzice zrozumieją moją decyzję. Nie obchodzi mnie, co powiedzą. Oni nigdy się z nami nie liczyli, więc ja też nie mam zamiaru tego robić.

"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz