11.

1.9K 44 2
                                    


„(...) My w ogóle nie powinniśmy się poznać, wybacz...", tych słów nie mogłam wyrzucić ze swojej głowy. Dlaczego on tak powiedział? Co zmieniło się przez te 2 dni? Coś musiało się stać, widziałam tą złość i smutek w jego oczach. Był inny, nie taki jak wtedy, gdy go poznałam. Tak bardzo chciałam cofnąć czas, jeszcze raz uwierzyć, że wszystko będzie dobrze, bo teraz znów wszystko zmierza w złą stronę.

Siedzieliśmy razem w salonie. On pisał sms-a, a ja analizując jego wcześniejsze słowa, cały czas na niego patrzyłam. Był taki obojętny, nie darzył mnie już tym wspaniałym spojrzeniem.

- Olivio, miałaś oglądać film, a nie patrzeć cały czas na mnie- powiedział, po czym podniósł głowę i na mnie spojrzał. Lecz nie tak jak wcześniej, jego spojrzenie było zimne, aż przeszedł mnie dreszcz.

- Nie dziw się, że tak na Ciebie patrzę. Nie wiem co się z Tobą dzieje, Will ja nie mogę uwierzyć...- nie dał mi skończyć, tego co miałam do powiedzenia.

- To uwierz. Nie będę tego już powtarzał, Olivio. Nic między nami nie było, rozumiesz? I nic nie może być - powiedział to z lekką złością i pewnością w głosie. Jego oczy z brązowych zmieniały się w prawie czarne. Boże, co się z nim dzieje?

Odwrócił głowę w stronę telewizora. Ignorował mnie. Podniosłam się szybko, ale zakręciło mi się w głowie. Złapałam się za nią i upadłam na kanapę. Nic nie jadłam, a byłam jeszcze trochę osłabiona po mojej nieudolnej próbie samobójczej, to dlatego.

- Olivia, wszystko ok? - Will podbiegł do mnie i przez moment w jego oczach widziałam zmartwienie.

- Tak, kiedy jesteś obok, jest dobrze- powiedziałam, a łza spłynęła mi po policzku. Nie, tym razem nie próbował mnie pocieszać i nie starł mi łzy, ale odsunął się krok dalej.

- Powinnaś się położyć, pomogę Ci - odpowiedział pospiesznie, abym już nic nie mówiła.

- Sama sobie poradzę, nie potrzebuję Twojej pomocy- burknęłam pod nosem, po czym wstałam. Chciał przytrzymać mnie za rękę, ale ją zabrałam. Widziałam jak zaciska pięści, a jego mięśnie się napinają. Odeszłam bez słowa do swojego pokoju. Nie odwróciłam się, chociaż jeszcze raz chciałam spojrzeć mu w oczy, ale to nie miało sensu. Gdy odchodziłam, czułam palące spojrzenie na sobie. On nie mówił prawdy, czuł coś innego. Postanowiłam się o wszystkim dowiedzieć, a na razie udawać obojętną. To będzie cholernie trudne...

Weszłam do pokoju i od razu się położyłam. Patrzyłam się w sufit, próbując wszystko ułożyć w logiczną całość. To wszystko było takie niejasne. Nie miałam już na nic siły. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

Nagle poczułam jak ktoś okrywa mnie moi ciepłym, pluszowym kocem. Lekko otworzyłam oczy i zerknęłam, kto to.

- To tylko ja, przyszedłem sprawdzić czy wszystko ok, śpij dalej- powiedział już ze spokojem w głosie, po czym lekko się uśmiechnął, ale w jego oczach w dalszym ciągu był widoczny smutek.

Po chwili wyszedł, już nic nie mówiąc. Nastepnie usłyszałam jak zamyka drzwi na dole. Szybko wstałam i skierowałam się po cichu na dół. Wyjrzałam przez okno w salonie i zobaczyłam Willa i jeszcze jakiegoś chłopaka. Nie widziałam twarzy, ponieważ miał kaptur na głowie. Nagle zaczęli się kłócić, jednak nic nie slyszałam. Podał Willowi sporą sumę pieniędzy i odjechał czarnym BMW. Will chyba nie wyszedł z tego nieciekawego towarzystwa...

Po chwili zaczął kierować się w stronę domu, a jaszybko pobiegłam na górę.

"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz