Byłam zdziwiona, że ktoś do mnie przyszedł. Pielęgniarki zwykle o tej porze mnie nie odwiedzały, a raczej nikogo znajomego się dziś nie spodziewałam.
- Kto tam? - zapytałam niepewnie , ponieważ obawiałam się, że to moi rodzice.
- Mogę? - zapytał ktoś lekko zachrypniętym głosem.
Po chwili, zza drzwi wyszedł nie, kto inny, jak William. Byłam zdziwiona, że przyszedł.
- William... to Ty, proszę- mówiłam lekko zmieszana. Nie wiedziałam jak się zachować, w końcu nie zbyt często miałam okazję rozmawiać z obcymi.
- Nie przeszkadzam? Jeśli jesteś zajęta...- powiedział, ale nie dałam mu skończyć.
- Nie przeszkadzasz, naprawdę. Nie mam tu nic ciekawego do roboty- odpowiedziałam lekko się uśmiechając.
Podszedł bliżej i usiadł na łóżku obok mnie.
- Jak się czujesz? -zapytał lekko unosząc brew.
- W sumie, to świetnie, to znaczy...- nie wiedziałam co powiedzieć, jego spojrzenie mi tego nie ułatwiało.
- Jeśli mogę spytać, dlaczego tu jesteś? Nie wyglądasz na osobę, hm..., jakby to powiedzieć, która potrzebuje pomocy- mówił- Kiedy przyszedłem, myślałem, że jesteś jedną z pielęgniarek. Świetnie dogadujesz się z moją mamą, już dawno nie widziałem, żeby miała taki dobry humor.
- Cieszę się. Twoja mama, to znaczy pani Diana jest przemiłą kobietą- uśmiechnęłam się- A ja, jestem tu, bo...- przerwałam na chwilę, a wyraz mojej twarzy wyraźnie posmutniał.
- Wszystko ok? Przepraszam, może nie powinienem pytać, wybacz- podrapał się po karku, a ja widziałam na jego twarzy zakłopotanie.
- Nie masz za co przepraszać, po prostu to bolesne wspomnienia- zaczęłam. - Opowiem Ci.
Wyjasniłam Williamowi całą sytuację, dlaczego tu jestem, co doprowadziło mnie do takiego stanu. Właściwie, to nie wiedziałam, dlaczego mówię o tym zupełniej obcej osobie. Jednak czułam, że mogę to zrobić, wydawał się być naprawdę dobrym chłopakiem.
- Nie wiem nawet co powiedzieć...- zaciął się, ale po chwili dodał- Musisz być silna, wiem coś o tym. Szkoda by było, żeby taka fajna dziewczyna zrobiła sobie krzywdę- puścił mi oczko, a ja czułam, że lekko się rumienię.
- A czy teraz ja mogę o coś spytać? - patrzyłam na niego pytająco.
- Pewnie, pytaj- odpowiedział, odwracając się bardziej w moją stronę. Teraz patrzył mi prosto w oczy. Jego spojrzenie było hipnotyzujące. Przez chwilę się zapatrzyłam, ale zaraz potem szybko zadałam pytanie.
- Czemu Twoja mama trafiła do ośrodka?
- To dłuższa historia. - zaczął- Kiedy miałem 17 lat, w moim domu zaczęło się robić nieciekawie. Rodzice wkółko się kłócili. Mama płakała, a ojciec znikał na całe dnie i noce. W sumie nigdy nie był bardzo zainteresowany tym, że ma syna. Nie poświęcał mi zbyt wiele czasu. Do mamy, odkąd pamiętam, nigdy nie był zbyt czuły. Nie przypominam sobie, żebym widział, jak ją przytula, mówi, że ją kocha. Kiedy byłem mały, zawsze gdy wracał z pracy, biegłem do niego i chciałem rzucić mu się na szyję. Jednak on zawsze mnie od siebie odsuwał. Mimo wszystko nie zniechęcałem się i dalej walczyłem o jego uwagę. Gdy podrosłem straciłem chęć, żeby coś zmienić w naszej relacji. Uznałem, że jeśli on tak podchodzi do mnie, to ja będę taki sam. Właśnie kiedy skończyłem 17 lat, było już tylko gorzej. W ogóle nie obchodziło go, co się z nami dzieje. Pewnego razu widziałem na mieście, jak obściskuje się z jakąś laską. Nie chciałem, żeby mama się o tym dowiedziała, bo zdawałem sobie sprawę, że będzie załamana. Wtedy wplątałem się w małe kłopoty. Brakowało pieniędzy, mama pracowała jako księgowa, ale nie dawała rady nas utrzymać. Wpadłem w nieciekawe towarzystwo, kradliśmy samochody. Zyskami dzieliliśmy się po równo. Ciężko było znaleźć mi jakąś uczciwą i dobrze płatną robotę, dzięki której mogłem wspomóc mamę. Zarabiałem nieźle. Owszem praca była niebezpieczna, często ścigała nas policja. Wstyd mi się do tego przyznać, ale tak było, nie zmienię tego...- przerwał na chwilę, widziałam że mu wstyd.
- Co było dalej? - zapytałam.
- Skończyłem z tym. Ale z czasem znów trafiałem na różnych ludzi, z którymi robiłem lewe interesy. Z czasem ojciec się wyniósł. Jednak mama wciąż żyła nadzieją, że wróci. Płakała całymi nocami. Kiedy miałem 19 lat, do naszego domu przyszła kochanka ojca. Wiedziałem, że mama tego nie zniesie. Ta wredna..., hm..., przyszła tylko po to, żeby zrobić jej na złość. Dopiero teraz mama dowiedziała się, że ojciec ją zdradza, a w dodatku tamta powiedziała, że jest w ciąży i żąda, aby mama nie robiła problemów z rozwodem.
- Boże...- posmutniałam.
- Wtedy zaczęło się piekło. Pilnowałem mamy, żeby nie zrobiła sobie krzywdy. Ale z tej rozpaczy, popadła w straszną depresję. Chciała się zabić, krzyczała straszne rzeczy, mówiła, że się na nich odegra. W końcu była w takim stanie, że musiałem szukać pomocy. Zwykłe spotkania z psychologiem nie dawały skutku. Zaproponowano ośrodek zamknięty. Znalazłem właśnie ten. Wybrałem go, ponieważ jest jednym z najlepszych w Nowym Jorku, a ja bardzo chciałem, aby mama miała dobrą opiekę. Znalazłem robotę, mam jeszcze parę dodatkowych zajęć na boku, a wszystko po to, żeby było nas stać na leczenie w tej klinice. Widzę bardzo dużą poprawę, lekarz mówi, że niedługo wypuszczą ją do domu. Jestem szczęśliwy, że moja mama wraca do formy i znów się śmieje.
- Rany Will, teraz widzę, że przesadzałam, moja historia, a ta... To co wy przeszliście...- przerwał mi.
- Olivio, Twoja historia jest równie przykra, również zadała Ci wiele bólu. Chciałaś odebrać sobie życie- powiedział.
- Bardzo wam współczuję. Twoja mama jest wspaniała, a Ty jesteś dobrym chłopakiem, tak wiele robisz, żeby naprawić błędy ojca. Podziwiam Cię. Życzę wam jak najlepiej - powiedziałam, posyłając Willowi uśmiech.
- A ja mam nadzieję, że taka śliczna i mądra dziewczyna już nigdy więcej nie spróbuje, nawet nie pomyśli, żeby zrobić sobie krzywdę. Obiecujesz?- spojrzał na mnie.
- Tak. Bardzo dziękuję za tą rozmowę, dodałeś mi otuchy i nadzei, że wszystko można zawrócić na właściwe tory- powiedziałam, a chłopak się uśmiechnął.
- Chyba muszę już iść, zasiedziałem się. Mama miała rację, że jesteś wspaniała, świetnie się rozmawiało- puścił mi oczko i skierował się do drzwi- mam nadzieję, że się jeszcze zobaczymy Olivio.
- Ja też na to liczę- powiedziałam, czując jak moje policzki robią się czerwone- Żegnaj Will- dodałam, kiedy już zamknął drzwi.
Tym razem trochę dłuższy rozdział. Zapraszam do czytania i oceniania :)

CZYTASZ
"Szczęśliwy przypadek"
Roman d'amour"Szczęśliwy przypadek" to opowieść o pewnej zamkniętej w sobie dziewczynie. Ma na imię Olivia. Pomimo luksusów, jej życie nie jest usłane różami. Brakuje jej najważniejszego, miłości. Rodzice nią kierują, a oparcie znajduje tylko w swoim bracie Loui...