13.

1.6K 39 0
                                    


- Jesteśmy- powiedział oschle Will, gdy już byliśmy na miejscu.

- Wiem, byłam tu nie raz- odpowiedziałam również mało przyjemnie.

Nawet na to nie zareagował. Odpięłam pasy i już miałam wysiadać, gdy zauważyłam, że on leży oparty na siedzeniu i tylko otworzył drzwi. Obawiałam się, że nie tylko ta rana na brzuchu mu doskwiera. Musiał oberwać nieźle po żebrach. Grymas na twarzy go zdradzał. Nie mogłam na to patrzeć. Wysiadłam szybko z samochodu i podeszłam do jego drzwi.

- Will, pomogę Ci, chodź- wyciągnęłam dłoń w jego stronę.

- Daj spokój Olivio, dam radę.

Powoli wysiadł i skierował się do bagażnika.

- Zostaw to, ja zabiorę te walizki- złapałam go za ramię, a on lekko się spiął.

- Olivia, jestem tu, aby Ci pomagać. To moja praca, proszę daj spokój- odsunął się lekko, aby pozbyć się mojej dłoni ze swojego ramienia.

Pomimo jego sprzeciwu i tak mu pomogłam. Weszliśmy do środka, przywitałam się z Anną i Tomem, przedstawiłam im Willa. To oni zajmowali się tym domem przez cały rok. Wszystkiego doglądali, zajmowali się naszymi końmi. Za domem jest niewielka stadnina. Mam tam swojego ulubieńca, ale rodzice rzadko pozwalali mi na nim jeździć. Zawsze się o mnie bali...

- Olivio, wasze pokoje są gotowe. Chodźcie, pomożemy wam z walizkami- powiedziała radośnie Anna. To wspaniała i ciepła kobieta. Bardzo ją lubię, pracuje tu tyle lat wraz z Tomem, swoim mężem. Nie mają dzieci, lecz pomimo to, są bardzo szczęśliwi. To starsi ludzie, ale bardzo mili i pomocni. Byli dla mnie jak babcia i dziadek.

Gdy byliśmy już na górze, Anna dodała:

- Olivko, twój pokój tam gdzie zawsze, a twój pokój chłopcze, jest naprzeciwko. Odpocznijcie, rozpakujcie rzeczy i spotkamy się na kolacji.

Zrobiliśmy jak powiedziała Anna. Zabrałam rzeczy do pokoju, wypakowałam je i położyłam się na parę minut. Nawet nie zauważyłam, kiedy zasnęłam.

Gdy otworzyłam oczy, była już 18:45. Za 15 minut kolacja. Przebrałam się w jeansy i biały sweterek. Zeszłam do kuchni, a tam już krzątała się Anna. Chciałam jej pomóc, ale mi nie pozwoliła.

- Jesteście tu gośćmi, ty lepiej idź zawołać tego chłopca, jeszcze nie widziałam, aby zszedł. Kiepsko wyglądał, może sprawdź, co z nim.

Przytaknęłam skinieniem głowy i udałam się spowrotem na górę. Stanęłam przed jego drzwiami i już wyobrażałam sobie, co powie. Bałam się usłyszeć już od niego cokolwiek, jego słowa bardzo mnie raniły. Po chwili wahania, zapukałam do drzwi. Nie odpowiadał, więc po cichu je otworzyłam. Wyjrzałam zza nich i zobaczyłam jak Will śpi na swoim łóżku. Weszłam powoli, aby go nie obudzić. Wyglądał źle. Podbite oko, rozcięta warga, było mi go naprawdę szkoda. W jednej chwili cała złość uciekła, jeśli w ogóle jakaś istniała naprawdę... Spał w czarnych spodniach od dresu, bez koszulki, przez co mogłam dostrzec siniaki na jego brzuchu i żebrach. Wyglądało to fatalnie. Wcześniej ich nie widziałam, musiały pojawić się dopiero później.

Usiadłam obok niego. Przyjrzałam się jego twarzy. Nie wyglądał na spokojnego, ból musiał mu bardzo doskwierać.

Teraz mogłam przynajmniej popatrzeć na niego spokojnie, bez jego głupich uwag. Wyglądał wspaniale, zakochałam się w nim, ale powoli docierało do mnie, że on mnie nie chce. Tylko co ja takiego zrobiłam, że to wszystko się zmieniło? To jak z gwiazdką, chciałabyś ją mieć, ale wiesz, że to nigdy się nie uda, bo jest zbyt daleko, nie jest dla ciebie...

Nie mogłam się powstrzymać i dotknęłam delikatnie miejsca, w którym miał ranę. Krew już nie leciała, ale nie wyglądało to dobrze. Trzeba zrobić drugi opatrunek. Następnie powoli odgarnęłam kosmyki włosów z jego czoła, po czym zaczął się budzić. Powoli otworzył oczy i przez chwilę się na mnie patrzył. Nie mogłam oderwać wzroku od tych wspaniałych oczu, ale po chwili szybko powiedziałam:

- Anna woła nas na obiad, zejdź na dół. Twoja rana... trzeba zrobić drugi opatrunek, potem się tym zajmiemy- powiedziałam szybko i już chciałam wstawać, gdy nagle złapał mnie za nadgarstek.

- Olivia... ja...- zaczął się jąkać, ale czały czas nie spuszczał ze mnie wzroku- dziękuję. Nie wiem, czym zasłużyłem na twoją dobroć, ale...- nie dałam mu skończyć, wiedziałam co powie. Nie zniosę tego więcej, nie dam rady.

- Daj spokój, to nic takiego. Zejdź na dół, Anna już pewnie czeka z kolacją.

Wstałam z łóżka i nie patrząc za siebie, wyszłam z pokoju Willa.


"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz