15.

1.5K 32 2
                                    


William:

Leżałem i patrzyłem się w sufit. Nie mogłem spać, męczyły mnie wyrzuty sumienia. Zastanawiałem się, co ja właściwie wyprawiam. Odrzucam dziewczynę, która za mną szaleje. Ona jest wspaniała, a zwróciła uwagę na kogoś takiego jak ja. To niesamowite. Powinienem się cieszyć i odwzajemnić jej uczucia, ale nie mogę. Jesteśmy z dwóch różnych światów. Ja jestem złym człowiekiem, nie powinna się ze mną zadawać. Nie jestem dla niej, nie mogę być. Narażać ją na niebezpieczeństwo, to ostatnie, czego bym chciał.

Po przemyśleniu paru spraw, postanowiłem srawdzić, czy wszystko u niej dobrze. Chciałem sprawdzić czy już śpi i jest bezpieczna. Wyszedłem z pokoju i stanąłem naprzeciwko jej drzwi. Delikatnie je otworzyłem, aby jej nie obudzić. Jednak, gdy zajrzałem do środka, Olivii nie było. Szybko pobiegłem na dół, sprawdziłem salon, kuchnię, ale jej nie znalazłem. Na dworzu również jej nie było. Postanowiłem udać się do stajni. Nie było ani jej, ani Hectora. W jednej chwili w mojej głowie pojawiły się najgorsze scenariusze. Wiedziałem, że nie potrafi dobrze jeździć konno. Zawsze ktoś miał ją na oku, a teraz pojechała sama. Oby nie zrobiła niczego głupiego.

To zdecydowanie jedna z najgorszych nocy w moim życiu. Szukałem jej już od dwóch godzin i dalej nic. W głowie kłębiły mi się najgorsze myśli. Jeśli coś jej się stanie, nie wybaczę sobie tego. Serce waliło mi jak oszalałe, dalej biegłem przed siebie i rozglądałem się wokół. Byłem już spory kawałek drogi od domu, powoli traciłem nadzieję, ale nie miałem zamiaru się poddać. Muszę ją znaleść. Gdy byłem w pobliżu jakiejś rzeki, zauważyłem Hectora. Stał i pił wodę. Rozejrzałem się szybko wokół, ale nigdzie jej nie było. Spojrzałem w dół i zobaczyłem Olivię. Leżała na ziemi i się nie ruszała. Szybko podbiegłem do niej. Odwróciłem ją na plecy, była nieprzytomna.

- Olivia? Słyszysz mnie? Proszę, otwórz oczy księżniczko- patrzyłem na jej twarz, która była lekko zadrapana.

Po chwili zaczęła otwierać oczy i ściskać mocniej moją rękę.

- William? To Ty? Przepraszam...

- Olivko daj spokój, nie przepraszaj. Wszystko dobrze, coś Cię boli?- popatrzyłem na nią ze smutkiem.

- Trochę kostka i głowa...

Nie pytałem już o nic i wziąłem Olivię na ręce. Szybko zaniosłem ją do domu i położyłem w pokoju. Zabandażowałem jej kostkę i przyłożyłem zimny okład na czoło.

- Liv, co Ci przyszło do głowy, żeby jechać konno w nocy? Przecież Ty nie potrafisz nawet dobrze jeździć.

- Podoba mi się- powiedziała cicho, a ja uniosłem pytająco brew- Jak mówisz do mnie Liv. Nigdy nikt nie zdrabniał mojego imienia.

- Olivia nie zmieniaj tematu. Powiedz, dlaczego to zrobiłaś? Mogła stać Ci się jeszcze większa krzywda. Cieszmy się, że tylko tak to się skończyło. Twoi rodzice...

- Daj spokój, nie obchodzą mnie oni. Powiem Ci, dlaczego to zrobiłam. Zakochałam się w Tobie Will. Oni mnie nie obchodzą, dla mnie liczysz się tylko Ty. Nie mogłam znieść tego, jak się zmieniłeś...

- Olivia daj spokój, nawet tak nie mów. Tylko Ci się wydaje, że mnie kochasz. Ja nie jestem dla Ciebie, rozumiesz? Nie rób sobie żadnych nadziei. Obiecaj mi, że już nigdy nie zrobisz żadnego głupstwa. Dobrze?

Ona tylko szybko odwróciła głowę na bok. Wstałem z jej łóżka i szybko wyszedłem z pokoju. Ona nie odpuści. Muszę jak najszybciej rzucić tą pracę, ale boję się, że przeze mnie znowu coś sobie zrobi.

Olivia:

Myślałam, że po tym, co się stało, on się zmieni.Będzie tym Willem, co dawniej. Myliłam się. Co jeszcze mam zrobić, aby znów byłtaki jak wczesniej? To wszystko mnie już męczy...

"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz