9.

2.2K 56 0
                                    



Przez całą noc nie mogłam zmrużyć oka. Nie potrafiłam uwierzyć, że to koniec. Już dawno nie spotkało mnie, coś takiego, co dawało mi tyle radości. Ta znajomość podnosiła mnie na duchu. Przy Willu się zmieniałam. Stawałam się pewną siebie, zabawną dziewczyną. Nikt nie pomyślałby, że miesiąc temu chciałam się zabić, bo moje życie straciło nagle sens.

W dalszym ciągu nie mogąc zasnąć, wstałam i zaczęłam pakować resztę rzeczy. Rodzice mieli być przed 14. Na samą myśl o tym, że wrócę do domu, w którym nie ma już mojego brata, zrobiło mi się smutno. To będzie piekło...

Około 10 byłam już gotowa na ostatnie spotkanie z Willem... Założyłam białe spodnie, a do tego pudrowy sweterek. Włosy związałam w koka. Walizki natomiast wyjęłam z szafy i postawiłam koło drzwi.

Około 11 usłyszałam ciche pukanie. Byłam przekonana, że to on, ale do środka weszła pani Diana.

- O jak miło panią widzieć- wstałam z łóżka zaskoczona i podeszłam do kobiety.

- Olivko, Ciebie również. Przyszłam się upewnić, czy po opuszczeniu tego miejsca jeszcze się zobaczymy? Tak bardzo Cię polubiłam, dobrze mi się z Tobą rozmawia. Zauważyłam również, że mój syn...- kobieta nie skończyła mówić, ponieważ do pokoju wszedł Will.

- Mama?- spojrzał lekko zdziwiony i zakłopotany.

- To ja nie będę Wam przeszkadzać, Olivio to jest mój numer, liczę na spotkanie- kobieta uśmiechęła się miło. Odchodząc przywitała się z synem i wyszła.

- Witaj Olivio- uśmiechnął się i mocno mnie przytulił.

Odwzajemniając uścisk, poczułam wyraźny zapach jego wspaniałych perfum. Po chwili patrzyliśmy sobie w oczy. Widziałam w nich duży smutek i tęsknotę. Nasze spotkania się skończą, nie będziemy się widywali tak jak do tej pory. W moich oczach zaczęły pojawiać się łzy. Chociaż starałam się je powstrzymać, kilka z nich spłynęło po moich policzkach.

- Księżniczko, nie płacz. Zrobię wszystko, żebyśmy mogli się jeszcze zobaczyć- uśmiechnął się lekko, wycierając moje policzki dłońmi- dla mnie nie ma rzeczy nie możliwych- powiedział to z tak śmieszną miną, że po chwili zaczęliśmy się smiać.

Potrafił wyrwać mnie z największego smutku, sprawiając, że po chwili się śmiałam. Rozmawialiśmy do godziny 13. Nagle zwróciłam się do chłopaka.

- Will chyba musisz już iść, w każdej chwili mogą przyjechać moi rodzice. Nie chcę jakiś nieprzyjemnych zachowań z ich strony- posmutniałam.

- Masz rację, nie chcę abyś miała jakieś problemy, ale z drugiej strony ciężko mi stąd odejść...

Złapał za moje dłonie i je pocałował.

- Masz mój numer, dzwoń o każdej porze. Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, zrobię wszystko, aby Ci pomóc. Pamiętaj.

- Żegnaj, mam nadzieję nie na zawsze...

W tym momencie podszedł bliżej, spojrzał w moje oczy i delikatnie mnie pocałował. Zapomniałam o wszystkim, teraz liczył się tylko on i byłam pewna, że muszę zrobić wszystko, aby o niego zawalczyć, mimo sprzeciwu rodziców, który na pewno zastosują. Pogładził mnie po policzkach i wyszedł.

Przyjechali po mnie 5 minut przed 14. Wszystko tak szybko się działo, że nawet nie miałam chwili, żeby pomachać do Willa z oddali, gdy wsiadałam do samochodu. Cały czas przy mnie byli, a ja nie chciałam rzucać żadnych podejrzeń.

W drodze do domu zamyśliłam się patrząc przez okno. Po szybie spływały krople deszczu. Zastanawiałam się jak teraz będzie. Nie wyobrażałam sobie dnia bez spotkania z Williamem. Przypomniałam sobie nasz pocałunek. Byłam w tamtym momencie taka szczęśliwa. Pierwszego dnia, gdy go zobaczyłam, nawet przez myśl mi nie przeszło, że zwróci na mnie uwagę. A teraz...

Nagle z zamyśleń wyrwał mnie głos matki.

- Olivia, jesteśmy. Wysiadaj, rozpakuj się w pokoju i zejdź do salonu. Musimy porozmawiać- powiedziała matka stanowczno.

Zamiast chociaż przez pewien czas zachowywać pozory i udawać, że im przykro z powodu tego, co się stało, to oni od razu zaczynają znów mi rozkazywać. Nie czekając długo, zrobiłam to, co kazała mi matka, a gdy ogarnęłam swoje walizki, zeszłam do salonu.

- Więc słucham, o czym chcieliście rozmawiać?- zapytałam, odgarniając kosmyk włosów za ucho.

- Jutro koniec szkoły. Rozmawiałam z dyrektorką. Twoja nieobecność na szczęście nie zepsuła Ci ocen. Masz dobrą średnią. Odbierzesz świadectwo i wyjedziesz.

- Jak to wyjadę? Już? - zapytałam przerażona. Do mojego wyjazdu zostały 4 miesiące.

- Wyjedziesz do naszej nadmorskiej posiadłości. Tam odpoczniesz.

- To miło z waszej strony- lekko się skrzywiłam, w tym musiał być jakiś podstęp- Sama, bez was?

- Nie pojedziesz tam sama, absolutnie, to wykluczone. A teraz nie zadawaj więcej pytań i idź do siebie- powiedziała matka, która jechała zaraz znów do kancelarii. Na pewno ze mną nie pojadą. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz brali urlop, więc tym razem na pewno nie będzie inaczej. Więc z kim?

Następnego dnia obudziłam się w swoim miękkim łóżku. Miałam zamiar trochę dłużej poleżeć, ponieważ zakończenie miało odbyć się o 11. Wszystko było dobrze dopóki do pokoju nie wpadła moja matka.

- Olivia ubieraj się szybko. Za 20 minut na dole- powiedziała pospiesznie.

Byłam zdziwiona. Pewnie przyjechał ktoś ważny i rodzice chcieli się pochwalić swoją wspaniałą córką... Nie czekając dłużej wzięłam szybki prysznic i ubrałam się w zwiewną błękitną sukienkę i baleriny z paseczkiem. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

Wyszłam z pokoju, słysząc głosy dochodzące z dołu. Chyba tajemniczy gość już się pojawił. Zeszłam szybko, ale zatrzymałam się na przedostatnim schodku. Otworzyłam szeroko oczy i byłam w mocnym szoku. Jak to? O co tu chodzi?


"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz