25.

1.1K 26 0
                                    


Cieszyłam się, że Will wyznał mi całą prawdę. Z jednej strony poczułam ulgę, z drugiej natomiast, pewnego rodzaju ciężar. Poznałam bardzo smutną historię, która miała i ma dalej istoty wpływ na życie Willa. To, co się stało, jest okropne. Widział na własne oczy wypadek swojego najlepszego przyjaciela. Musiało być mu z tym bardzo ciężko, nawet nie jestem w stanie sobie wyobrazić, co czuł i czuje nadal. Chcę być dla niego oparciem, chociaż tyle mogę zrobić...

- Wiesz, że jesteś najlepszym prezentem, jaki dostałem od losu? Jesteś najlepszym, co mogło mnie w życiu spotkać- kiedy mówił te słowa, gładził mnie po policzku, a ja dalej przytulona do niego, wsłuchiwałam się w to, co mówił.- Boję się tylko jednego...

- Czego?- spojrzałam na niego lekko przerażona.

- Że cię stracę, Liv. Bedąc ze mną teraz, musisz wiedzieć, że... mogę już nie wrócić. Każdego dnia mogą mnie znaleźć -patrzył mi prosto w oczy, a ja po raz kolejny widziałam w nich smutek.

- Musisz zawsze do mnie wracać, rozumiesz? Nie możesz mnie zostawić. Bez ciebie to wszystko nie ma sensu. -powiedziałam i podniosłam się trochę.- Chciałam ci coś dać. Może to nic takiego, ale dla mnie ma ogromną wartość- z szyi zdjęłam łańcuszek z małą zawieszką w kształcie koniczynki.- Ten łańcuszek dostałam od babci. Miałam 8 lat, gdy mi go dała. Była już wtedy bardzo chora. Powiedziała, że na nią już pora i nie potrzebuje swojej szczęśliwej zawieszki. Podobno, zawsze chroni właściciela od złego. Nosiła go jej mama, poźniej ona, a teraz ja. Chciałabym...- Will mi przerwał.

- Liv, ja nie mogę tego przyjąć- zamknął moją dłoń w piąstkę.

- Chcę, abyś teraz Ty miał ten łańcuszek przy sobie, na szczęście. Tobie bardziej się przyda. Jest wyjątkowy, wierzę w to.

- Bardzo dziękuję skarbie- mocno mnie przytulił, po czym schował łańcuszek do kieszeni kurtki. - Zawszę będę miał go przy sobie, na szczęście- uśmiechnął się, a w jego oczach nareszcie zobaczyłam radość.

Następnie wstał i wyciągnął dłoń w moją stronę.

- Pora na dalszą część mojej niespodzianki. Zapraszam panią- chwyciłam jego dłoń, a po chwili już jechaliśmy dalej.

Około 21 byliśmy na miejscu, a dokładnie pod domem Willa.

-Nie patrz tak księżniczko, to tutaj czeka na ciebie mała niespodzianka- uśmiechnął się i chwycił mnie za rękę.

Gdy byliśmy już pod drzwiami jego mieszkania, powiedział:

- To nie był tylko mój pomysł, ktoś bardzo chciał cię zobaczyć.

Byłam zdziwiona, nie miałam pojęcia, o kogo może chodzić.

Will otworzył drzwi i weszliśmy do środka. Z przedpokoju udaliśmy się dalej, a w pewnym momencie zza drzwi wybiegł Rick.

- Olivia, hurra, wujku udało się- mały podbiegł i mocno mnie przytulił- Fajnie, że jesteś na moich urodzinach- Rick zaczął podskakiwać z radości, a ja uśmiechnęłam się.

Po chwili wstałam i podeszłam do Willa.

- Czemu nic nie powiedziałeś? Nawet nie mam dla niego prezentu- powiedziałam cicho.

- O to się nie martw- mrugnął i poszedł do swojego pokoju.

Zaraz stanął w drzwiach z wielkim pudełkiem, przewiązanym kokardą. Podszedł do Ricka i ukucnął.

- Wujek nigdy nie zapomina- zaczął się śmiać i łaskotać malucha, który na widok wielkiego prezentu aż otworzył buzię z radości.- To ode mnie i od cioci Olivii.- podał mu pudełko, a ja podeszłam do nich bliżej i również ukucnęłam.

"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz