27.

1K 23 0
                                    


William:

Po tych słowach przytuliła mnie i wstała z łóżka. Podeszła do drzwi balkonowych i delikatnie je uchyliła.

- Chodź- wyciągnęła dłoń w moją stronę.- Pokażę ci jeszcze jedno magiczne miejsce.

Podszedłem do niej i chwyciłem jej malutką dłoń. Po chwili byliśmy już na zewnątrz. Miasto nocą wygląda zupełnie inaczej. Zyskuje pozorny spokój i tajemniczość. Można wpatrywać się w ten widok godzinami, a i tak nigdy ci się nie znudzi.

Podobnie miałem z Liv. Mogłem patrzeć na nią cały czas, ale byłem pewien, że zawsze będę nią tak samo zachwycony.

Podeszliśmy do barierki, a ja objąłęm ją swoim ramieniem. Staliśmy tak przez chwilę, aż nagle usłyszeliśmy jej dzwoniący telefon.

- Poczekaj, sprawdzę, kto to- powiedziała Liv i wbiegła do środka.

Była wyraźnie zaniepokojona, ponieważ jej głos zdradzał zdenerwowanie.

- Co?!... Jak to?!... Gdzie?- po tych słowach byłem pewien, że coś się stało.

Po chwili Olivia wybiegła na balkon.

- Will, Louis jest w szpitalu!- krzyknęła, a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy.

- Co?! Jak to?- zapytałem zdziwiony.

Olivia nic więcej nie wiedziała, ponieważ Jess była tak roztrzęsiona, że nie zdołała nic więcej powiedzieć. Obawiałem się najgorszego, wiedziałem, że tak będzie...

3 godziny temu.

- Stary, zostanę tu z tobą. Przecież walka nie potrwa długo, zdążę pojechać do Liv- powiedziałem, ale Louis dalej kręcił głową. Jest uparty, tak jak jego siostra.

- Will, daj spokój. Nie jestem małym chłopcem, poradzę sobie. Oni nie są groźni, tylko spójrz na nich- wskazał na Diego i jego kolesi.

- Na razie nie są. Ale wiesz, co może być potem, prawda?- zapytałem, łapiąc go za ramię.

- Daj spokój Will, a teraz zjeżdżaj już. Jest 18, a ty nawet nie jesteś jeszcze gotowy- zaśmiał się.- Zanim ułożysz fryzurę, a mama uprasuje ci koszulę- zanosił się od śmiechu. Złapałem jego głowę pod ramię i zacząłem udawać poważny ton:

- Mamusia już dawno nie prasuje mi koszul, bałwanie.

- No tak, zapomniałem- zaczął się szarpać.- Bo ty w nich nie chodzisz, ale jak widać moja siostra mocno namieszała ci w głowie- znowu zaczął się śmiać, a ja go puściłem.

- Ale z ciebie wariat Louis. Twoja siostra przynajmniej za mną szaleje, bo Jess za tobą już... tak nie bardzo. Ale wcale jej się nie dziwię, bałwanie- teraz ja postanowiłem się z niego pośmiać.

-Ej- zaczął udawać obrażonego, po czym uderzył mnie w ramię i się uśmiechnął.- Tak swoją drogą, cieszę się, że to ty z nią jesteś. Gdyby to był ktoś inny, pilnowałbym go 24 na dobę. Zanim pozwoliłbym mu się do niej zbliżyć, musiałbym się wszystkiego o nim dowiedzieć. A tak mam robotę z głowy.- Złapał mnie ramieniem za kark i oparł swoje czoło o moje- Pamiętaj stary, ufam ci. Moja siostra jest dla mnie najważniejsza. Jeśli ją zranisz, mimo tego, że traktuję cię jak brata, zabiję cię- zaśmiał się po chwili.

-Nie martw się. Nigdy więcej jej nie zranię. Żałuję tego, co było na początku...

- Daj spokój, wtedy było wtedy, teraz jest teraz. Na początku była inna sytuacja. Dobrze wiemy, że nie chciałeś źle. Masz jej pilonwać i zrobić wszystko, żeby była szczęśliwa. Jeśli starzy staną wam na drodzę, daj mi znać, chętnie wam pomogę- mrugnął i zarzucił torbę na ramię.- A teraz zjeżdżaj stąd, no już.

"Szczęśliwy przypadek"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz