Moi rodzice cztery dni temu wylecieli po swój wymarzony awans. Dzisiaj mamy piątek, a co za tym idzie, weekend. A co robi się w weekend? Leniuchuje, imprezuje. Ja należę do tego pierwszego typu, ale tym razem mój weekend będzie inny. Weekend pieczenia różnych wypieków, które potem idą na jakieś cele dobroczynne. Jak kto woli. Jeśli chodzi o Landona to rzadko bywa w domu, a jeśli przychodzi to na noc z jakimiś laskami na jedną noc.
- Zoey słuchasz mnie? - szturcha mnie Rachael.
- Wybacz, ale nie. Landon wczoraj wziął sobie babeczkę na noc, naprawdę jest chyba niezły w tym skoro nie mogłam zasnąć przez jej krzyki - prycham. - Nie ważne, to o czym mówiłaś?
- Mówiłam o imprezie u Parkera, cała szkoła od tego huczy, musisz ze mną iść - powtarza.
- Nie chodzę na imprezy - odrzekam otwierając szafkę. - Widzisz już jak zjawiam się na jednej imprezie z Landonem?
- Zrób wyjątek, jebać Landona, w końcu nie możesz się ukrywać, bo on nie chce żeby znali cię jako jego siostrę - patrzę na nią jak na idiotkę.
- Idź z Rosaline - biorę książkę do matematyki i zamykam szafkę.
- Chciałabym iść na tą imprezę, ale moi rodzicie jadą do ciotki i muszę jechać z nimi, to będzie dla mnie ciężki weeeeeekend - koło nas nagle pojawia się Rosa.
- No widzisz, idź ze mną - podnosi swoją brew.
- Zastanowię się - mruczę i zaczynam iść w kierunku sali.
Siadam w tej ławce co zawsze, a do mnie dołącza Rachael.
- Będziemy się świetnie bawić - uśmiecha się do mnie.
- Powiedziałam, że się zastanowię - powtarzam swoje słowa.
- Wolisz spędzić ze mną sobotni wieczór czy z pamiętnikami wampirów płacząc kolejny raz, bo elena umiera? - rusza brwiami.
- Jesteś najgorszą przyjaciółką - stwierdzam.
- I tak wiem, że mnie kochasz - chichocze.
- Dzień dobry, proszę już o ciszę - do sali wchodzi matematyczka.
***
- Dzisiaj nie ma w szkole Ethana - zaczyna rozmowę Rachael kiedy siadamy do swojego stolika na stołówce.
- Kogo? - pytamy się.
- No Ethan Williams, ten nowy - przewraca oczami. Stalkerka
- Cześć dziewczyny - do naszego stolika podchodzi Tiffany Turner.
- Coś nie tak? - pytam się.
Tiffany Turner największa szmata w tej szkole, przydupas Oliviera i kapitanka szkolnej drużyny cheerleaderek. To tak w skrócie, bo nie ma co się o niej wypowiadać.
- Robimy casting na cheerleaderki, tu macie wszystko napisane - podaje nam kartki i podchodzi do kolejnego stolika.
- Nienawidzę jej - stwierdza Rachael, a my ją popieramy. - Weźmiesz udział? - pyta się mnie.
- Nigdy - zaprzeczam.
- Przecież tańczysz fantastycznie - stwierdza.
- Taniec to moja sprawa, Rachael - warczę.
Zabieram swoją torbę i ruszyłam na mur szkoły, siadam na rudawym murze. Od kontuzji, nigdy już nie wróciłam do tańca. Było ze mną tak źle, że ledwo co amogłabbym już nigdy nie chodzić. Jeśli ktoś wspomina o tańcu to dostaję gęsiej skórki.
CZYTASZ
Nienawiść nie zna granic
Teen FictionŻycie potrafi być przewrotne wie o tym doskonale Zoey Evans. Kiedy na jej drodze pojawia się Olivier Owen pojawiają się również kłopoty. Pomimo pałającej nienawiści do siebie los z nieznanych przyczyn postanawia ich drogi skrzyżować ze sobą. Ona jes...