Rozdział 19

248 17 8
                                    

Budzę się i przed sobą mam jakąś blondynkę, w białym fartuszku, wygląda jakby pracowała w aptece.

- Odzyskała przytomność -  informuje kobieta, a do mnie jeszcze nie docierają wszystkie informacje.

- Co ze mną? - pytam odczuwając ogromny ból głowy

- Spokojnie, leż - mówi.

- Gdzie ja jestem? - dopytuje.

- W karetce - odpowiada.

Unoszę ręce i nie widzę krwi. Teraz sobie wszystko przypominam, wiem dokładnie co się ze mną stało.

- Masz szczęście, że żaden kawałek szkła nie został w twoim ciele - oznajmia.

- Dlaczego czuję się śpiąca? - pytam.

- To normalne po środkach usypiających - uśmiecha się. - Kiedy dojedziemy do szpitala zrobimy ci rezonans głowy.

***

- Wszystko w porządku, miałaś więcej szczęścia niż twój kolega - oznajmia.

O mój panie, Olivier, on był tam ze mną, był cały we krwi, co się tam wydarzyło?

- Wie pani co z nim? - pytam przerażona.

- Nie wiem, ale twoi przyjaciele są na trzecim piętrze, oni coś na pewno wiedzą - odpowiada.

- Dziękuję - uśmiecham się lekko, na tyle ile mogę.

- Zaraz będę twoi rodzice, możesz iść do przyjaciół, ale nawet nie próbuj uciekać stąd - uświadamia mi.

- Dobrze - staję na własne nogi, które są jak z waty, przez moje ciało przechodzą ogromne dreszcze, z garstką sił  kieruję się na trzecie piętro tak jak mi to polecono.

- O mój Boże! Zoey ty żyjesz! - podbiega do mnie Rosa.

- Nic mi nie jest, ale co z Olivierem? - pytam przegryzając wargę.

Co z chłopakiem, którego kocham, który jest mi przeznaczony?

- Został postrzelony w klatkę piersiową, ale nie wiadomo czy z tego wyjdzie, tak mi przykro, tylko tyle wiemy - na słowa przyjaciółki zaczyna kręcić mi się w głowie.

- Muszę usiąść - informuję, a Nate podaje mi krzesło na którym siadam.

Postrzelony? Przez kogo, kto mu to zrobił, przez moją głowę przechodzi mnóstwo pytań.

- Kto go postrzelił? - czuję mocne ukucie w sercu.

- Nie wiemy, ktoś chciał, żeby dostał kulką prosto w serce - denerwuje się Ethan. Spoglądam na niego i widzę, że płakał.

- Zoey - słyszę swoje imię po drugiej stronie korytarza.

W oddali widzę zrozpaczoną matkę Oliviera, Miriam.

- Zoey? Czy on wyjdzie z tego? Powiedz, że tak - prosi matka chłopaka.

- Przepraszam, ale ja nie mogę - roztrzęsiona kieruję się w stronę wyjścia ewakuacyjnego. Zbiegam po wszystkich schodkach i siadam na jednym z nich, tego jest za wiele, czy moje życie musi wyglądać jak horror?

Nienawiść nie zna granicOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz